» Pt sty 01, 2010 17:50
Re: Poznajcie Yoszka - "mordowanie pingwina" str. 39
Chwilę przed dwunastą, kiedy to pojawiały się sporadyczne (przynajmniej u nas, na osiedlu) wybuchy sztucznych ogni, Joś zdezorientowany zaszył się pod łóżko w pokoju rodziców. Może nie był przerażony, ale na wszelki wypadek wolał uciec do świata ciemności, tymczasowego, bo ten taki prawdziwy jest w naszym pokoju. Nie stawały mu wąsy dęba, niejeżyło się futro, w oczach niemalowała totalna panika, jaką widać u niektórych przedstawicieli gatunku mrucząco-fuczących futrzaków. Nieraz słyszy się o kotach, które zamierają w bezruchu, jak za dotknięciem czarodziejską różdżką, słysząc huk petard. Joszko nieogarnęła fala przerażenia, ale z pewnością był zadziwiony i trochę zestresowany. Joshi doszedł już do tego etapu, kiedy czasem wołany, wyczołguje się spod łóżka, podchodzi do wołajacego ludzia i i uradowany miauczy, dumny z poczynionego postępu. Jeśli jednak nie zamierza wyjść, co też się wciąż zdarza, po prostu leży dalej w tym miejscu, ale patrzy, obserwuje, zdarzy się że zacznie ugniatać dywan lub swój ukochany czerwony karton. Ogólnie podtrzymuje kontakt wzrokowy i jest zainteresowany. Wczoraj jednak siedział sobie po prostu, nie reagował na swoje imię, na kici kici. Uciekł przed zgiełkiem sylwestrowego szaleństwa, schował się w bezpiecznym kąciku pod łóżkiem, gdzie wpada ciepłe światł z lapy, gdzie leży dość miękka wykładzina, gdzie z czterech stron coś leży, co daje pewnie kotu poczucie bezpieczeństwa. No i jest przyjemnie, dla kota, bo człowiek chyba bardziej przezwyczajony jest do nieco innych wygód. Niepokój Josia wzrósł po wybiciu północy, kiedy to za oknem niebo dotychczas granatowe, przyozdobioły kolorowe fajerwerki, wybuchające jeden po drugim. Wtedy Joszko przestraszył się, jednak na szczęście szybko zrozumiał, że te huczące coś, a raczej cosie, bo było ich więcej niż jeden, nie stanowią zagrożenia dla dobrze schowanego pingwinka, więc tuż po tym jak huki ucichły dał o sobie znać...
W trakcie wybuchów, patrzyłyśmy na zdezorientowanego Josia i żal się go nam robiło. Zazwyczaj pełen energii, radości życia kot, który ma milion pomysłów na minutę, a każda sekunda jest dla niego ulotna i warta wykorzystania- teraz leżał cichutko i rozmyślał. O czym, wie tylko on. Nie wiedziałyśmy, że za moment Joś pokaże jaki jest przebojowy, beztroski, a te zdezorienotowanie i strach znikną w oka mgnieniu....
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
