Prawdziwie wredna jest moja Szelma. Ona przez cały czas mysli tylko o jedzeniu. Budzi nas rano, przebiegając nam po brzuchach swoim sześciokilkowym ciałem i prowadzi do kuchni, a gdy my nic sobie z tego nie robimy, to ta staje się zła i idzie bić Wredkę ze złości. Wygląda to tak, że Wredzinka stoi pokornie, a ta ją bach, bach, bach łapą po głowie. Jesli chodzi o sikanie, to wystarczy, że ktokolwiek byl tylko jeden raz przed nią w kuwecie, ona juz tam nie wejdzie. I sika obok.
A wczoraj, to wprawila mnie w osłupienie. Tuz przed porą kociego posiłku, kiedy Szelma już lata podekscytowana od pokoju do kuchni, wyszłam tylko na chwilkę po coś do sklepu. Ja nie wiem, może ona się przestraszyla, że ja sobie poszłam na długo i jej nie dam jesć, czy co. W każdym razie, gdy wróciłam i chciałam nałożyc moje domowe spodnie stwierdziłam, że są one calutkie obsikane. Tym pokazała mi, na którym miejscu w domowej hierarchii według niej stoję.
To sie dopiero nazywa wredny kot!