Malażka chyba zaczęła powoli akceptować obecność Władka. Zdarza jej się podejść do niego, a wczoraj nawet wspólnie się z nim bawiła jakimś kawałkiem papierka, który z niewiadomych przyczyn wzbudził we wszystkich futrzakach ogromne emocje. Raz też widziałam, jak Władek spał wtulony w Malażkę w jej sanktuarium na pudełku na szafie

Liście spadły z drzew i wyraźnie widać teraz kawki, sikorki i gawrony na gałęziach. Malaga i Lao z perspektywy ciepłego posłanka na parapecie udają, że na nie polują - tak śmiesznie szczekają na nie, ale jakoś bez zapału, leniwie. Władek natomiast nie ma cierpliwości na wyglądanie przez okno i wyraźnie nie kuma, na czym ta rozrywka polega. Czasem naśladuje dorosłe koty i z uczoną miną przysiada na parapecie, ale zaraz rozprasza go czyjś ogon lub jakaś zabawka - po co warczeć na odległe ptaszyska, skoro w domu jest tyle do upolowania
