Uważam, że wszystko jedno. Jak brałam Kitka, koniecznie chciałam koteczkę - że niby milsze, fajniejsze i ładniejsze

Kotka okazała się kocurkiem, a ja błogosawiłam tą pomyłkę kiedy przyszło do kastracji - po prostu to dużo łatwiejszy zabieg i lepiej znosi go kocur niż kotka, co przekłada się na mniejszy problem właściciela.
Kocurek po kastracji zachowuje się jak małe kocię, choć za parę dni stuknie mu roczek, a jego brat-bliźniak jest już poważnym znudzonym kocurem.
Nie zgodzę się z Marylą, że koteczki po kastracji matronieją, w każdym razie nie wszystkie

Kitkowa mamusia dopiero po sterylizacji zrobiła się zabawową, zaczepialską figlarą
Moja rada - brać tego kotka, który chwyci za serce i nie patrzeć na płeć. A przytulactwo? - oj to chyba zależy od charakteru kota. Ja mam nieprzytulastego kocurka, ale za to jaki showman

to się w głowie nie mieści!