pojechaliśmy dziś do weta z zamiarem zrobienia testów i badania krwi, jednak nie zapytałam wczesniej, czy przypadkiem koty nie powinny byc do tego na czczo i oczywiście nic nie załatwiliśmy, bo powinny być
a pakowanie ich do drogi to był koszmar! najpierw zostały zapakowane do jednego transporterka, lecz w Buczyńska jakby cos wstąpiło, zaczęła syczeć na Kocykową, następnie zaczęła ją bić aż transporterek podskakiwał. więc je rozpakowaliśmy do dwóch oddzielnych. trudno mi było uwierzyc w tę akcję, bo wciąż świeżo w pamięci mam 28 listopada kiedy to dziewczyny przyjechały do nas zgodnie razem w jednym transporterku

w ogóle czasem to mam wątpliwości, czy one razem się chowały, bo Buczyńska warczy także na siostre podobnie często jak na nasze futrzaki
a co do badań to chyba muszę szukac innej opcji, gdyz na Zamiejskiej, gdzie planowaliśmy je zrobić koszt wyszedłby 330 zł (80 zł badanie krwi, 85 zl testy i to razy 2)

czy ktoś z czytających ten watek ma może jakis pomysł gdzie mozna by je taniej zrobić? albo może jakoś nieodpłatnie za posrednictwem jakieś fundacji? pomysłalam, ze w poniedziałek może do Koterii zadzwonie,może mi pomogą.
ps. przylukałam Buczyńską, jak raz robiła siku do kuwetki

(i oby to nie był jednorazowy incydent lecz norma)