Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 13, 2009 22:54 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

ja w tym roku tez krucho z przetworami, ale to chyba z powodu mojego lenistwa :D
Obrazek--
Rysiu 15.08.2004 - 16.04.2016 Kocham Cię koteczku!! [*]

nifredil

 
Posty: 3159
Od: Pt lut 15, 2008 18:25
Lokalizacja: Międzyrzecz lubuskie

Post » Nie gru 13, 2009 23:19 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

ja uciekam już spać spokojnej nocy :)
Obrazek--
Rysiu 15.08.2004 - 16.04.2016 Kocham Cię koteczku!! [*]

nifredil

 
Posty: 3159
Od: Pt lut 15, 2008 18:25
Lokalizacja: Międzyrzecz lubuskie

Post » Pon gru 14, 2009 3:58 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

e-dita pisze:Pon. 7.grudnia 2009
NOT pisze:Napisze tylko w jednej sprawie.
P.Izo prosze nie wpuszczac do swojego domu tych rzekomych inspektorek.
Podejrzewam, ze ich intencje nie sa dobre i niezaleznie co zobacza beda opowiadac swoje.
A jesli tak bardzo one chca wejsc, to niech zalatwia sobie nakaz od sedziego.
Towarzystwo policji i strazy miejskiej to za malo, by wedrzec sie do prywatnego domu.
NOT



Niedziela 13.grudnia 2009
NOT pisze:Ciesze sie bardzo, ze szczecinski oddzial TOZ-u bedzie pomagal p.Izie w adopcjach. Wg mnie jest to najlepsze rozwiazanie. Szczerze mowiac, liczylam na to po cichu.


NOT, cóż za rozbieżność opinii.
To w końcu jaki jest ten nasz TOZ? Ma złe intencje, czy fajnie, że będzie pomagał?


Dziwne pytanie.
Ogolnie wiadomo, ze dzieje sie tam wiele dobrego np. od lat bezplatnie sterylizuje sie miejskie kocice (slyszalam, ze w tym roku planowane jest 1200 kotek), a ostatnio dosc masowo bezplatnie sterylizuje sie suki z ubogich rodzin, bezplatnie leczy sie bezdomne koty, bezplatnie rozdaje sie karmicielkom ocieplane, drewniane domki dla kotow, oglasza koty do adopcji na swojej stronie, niektore zwierzeta z interwencji przekazuje do swoich DT, itd.
Jednak bylabym nieszczera gdybym powiedziala, ze podoba mi sie wszystko bez jakichkolwiek zastrzezen.

Co do kontroli, to nadal uwazam, ze niepotrzebnie zostala zrobiona w czasie nagonki.
Poza tym uswiadomilam p.Izie jej prawa.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Pon gru 14, 2009 10:23 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Dla zainteresowanych powiem że na stronie Tozu pojawiły się dalsze notatki, jedna to smutniejsza, o gorszym stanie zdrowia kotka, a druga już weselsza: jeden maluszek ten z tych"klonów" znalazł już dom. Więcej na stronach TOZu
Obrazek--
Rysiu 15.08.2004 - 16.04.2016 Kocham Cię koteczku!! [*]

nifredil

 
Posty: 3159
Od: Pt lut 15, 2008 18:25
Lokalizacja: Międzyrzecz lubuskie

Post » Pon gru 14, 2009 15:21 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

hoop kociaczki
Obrazek--
Rysiu 15.08.2004 - 16.04.2016 Kocham Cię koteczku!! [*]

nifredil

 
Posty: 3159
Od: Pt lut 15, 2008 18:25
Lokalizacja: Międzyrzecz lubuskie

Post » Pon gru 14, 2009 16:14 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

hopamy do gory
:wink:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Pon gru 14, 2009 19:14 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

nifredil pisze:Dla zainteresowanych powiem że na stronie Tozu pojawiły się dalsze notatki, jedna to smutniejsza, o gorszym stanie zdrowia kotka, a druga już weselsza: jeden maluszek ten z tych"klonów" znalazł już dom. Więcej na stronach TOZu

Myśle, ze wszyscy sa zainteresowani.
Przed przyjęciem kociaka do domu tymczasowego udałam się do lecznicy aby weterynarz obejrzał go fachowym okiem. Niestety okazało się, iż ma zaawansowany świerzb uszny, zabieg czyszczenia zniósł spokojnie. Został również odpchlony. Wieczór spędził w kontenerku, nie chciał z niego wyjść. Następnego dnia pojawiła się biegunka i wymioty jednocześnie był apatyczny. Pani Weterynarz stwierdziła ostrą infekcję bakteryjną oraz odwodnienie organizmu. Dostał leki jak i kroplówkę. Dopiero w następnym dniu jego stan uległ poprawie. W poniedziałek kolejna wizyta w celu oceny jego zdrowia.


W dniu dzisiejszym jedna z kotek przebywających pod moją opieką trafiła do adopcji. Zamieszka w domu jednorodzinnym w Niechorzu wraz z młodą i bardzo sympatyczną parą. Nowi opiekunowie doskonale wiedzą czego kotu potrzeba, obiecali też regularnie przesyłać zdjęcia i wieści o kici, którą czekają tylko szczęśliwe dni.


Mam nadzieje ze kociakowi nic nie jest, jak widac nie jest zbytnio zdrowy.
Przez jeden dzien nie zdazyl zachorowac tylko musial byc juz od jakiegos czasu w takim stanie. Przykre to, ze takie ekstra warunki a takie niedopatrzenie.

Elwira5

 
Posty: 4
Od: Wto gru 08, 2009 10:37

Post » Pon gru 14, 2009 19:51 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Elwira na stronie TOZu znajdziesz informacje. Co do stanu, w jakim zabierano kota - wyraźnie powiedziano, że biegunka i gorączka pojawiły się dnia następnego. Czyli, że w domu Izy kot tych objawów nie miał.
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Pon gru 14, 2009 20:29 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

mysle ze nie ma co sie wdawac w bezsensowne dyskusje
cokowliek by sie nie dzialo zawsze jest na nie -bog jest jeden, wie najlepiej koniec kropka.

koty hopsaja do gory
oby wszystkie przekazane do adopcji znalazly swoje kochane domki,swoich duzych jak najszybciej.
mimo wszystko sa jeszcze dobrzy ludzie na swiecie
w nich pokladam nadzieje ze calkiem ten padol na psy nie zlezie :ok:

bazarek sie zaraz zrobi :lol:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Pon gru 14, 2009 20:55 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Pon gru 14, 2009 21:43 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Marta dziękujemy za bazar :D Fantastyczne skarpety!!!
Obrazek--
Rysiu 15.08.2004 - 16.04.2016 Kocham Cię koteczku!! [*]

nifredil

 
Posty: 3159
Od: Pt lut 15, 2008 18:25
Lokalizacja: Międzyrzecz lubuskie

Post » Pon gru 14, 2009 22:19 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Ciesze sie, ze 5 kociakow jest zdrowych i ze jeden z nich ma juz swoich Duzych.

Ten szosty tez pewnie dojdzie do siebie pod troskliwa opieka w nowym DT.
Jak znam zycie, to pewnie byl w duzo gorszym stanie, kiedy byl wziety z dworu przez p.Ize.
Biorac go do siebie pewnie uratowala mu zycie.
Nie jestem zwolenniczka duzych DT ani DS, ale wiem, ze pobyt w nich jest czasami jedyna szansa na przetrwanie dla niektorych, najbardziej zabiedzonych kotow.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Pon gru 14, 2009 23:01 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

NOT pisze:Ciesze sie, ze 5 kociakow jest zdrowych i ze jeden z nich ma juz swoich Duzych.

Ten szosty tez pewnie dojdzie do siebie pod troskliwa opieka w nowym DT.
Jak znam zycie, to pewnie byl w duzo gorszym stanie, kiedy byl wziety z dworu przez p.Ize.
Biorac go do siebie pewnie uratowala mu zycie.
Nie jestem zwolenniczka duzych DT ani DS, ale wiem, ze pobyt w nich jest czasami jedyna szansa na przetrwanie dla niektorych, najbardziej zabiedzonych kotow.



Not ten kociak o którym mowa był znaleziony przez Izę nie wiem czy kojarzysz , został wraz z dwójką rodzeństwa podrzucony w deszcz po ciemku w stojący u Izy na podwórku wyskoki drapak, z którego kociaki pospadały. One miały ze 2 tygodnie. Iza je uratowała praktycznie od śmierci, ktoś je wrzucając na ten drapak wiedział co Iza robi dla kociaczków i pewnie zrobił to umyślnie/ wiesz takie "zagłuszanie sumienia" Podłożyła je kocicy która u niej była po sterylce aborcyjnej i ona je przyjęła, musiała dostać laktacji bo one ją ssały. Cięzko było z nimi ale się udało. Wszystko Iza opisywała na wątku. Kociak od izy był zabrany w stanie dobrym. One cały czas były izolowane, nie biegały z reszta kociaków. To nie by jeden z tych "klonów" I zgadzam się z Twoim ostatnim zdaniem. Gdyby iza ich nie zabrała to można by było się domyśleć co by było rano z 2 tyg samymi i głodnymi kociakami :(
Obrazek--
Rysiu 15.08.2004 - 16.04.2016 Kocham Cię koteczku!! [*]

nifredil

 
Posty: 3159
Od: Pt lut 15, 2008 18:25
Lokalizacja: Międzyrzecz lubuskie

Post » Wto gru 15, 2009 0:21 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

NOT pisze:Ciesze sie, ze 5 kociakow jest zdrowych i ze jeden z nich ma juz swoich Duzych.

Ten szosty tez pewnie dojdzie do siebie pod troskliwa opieka w nowym DT.
Jak znam zycie, to pewnie byl w duzo gorszym stanie, kiedy byl wziety z dworu przez p.Ize.
Biorac go do siebie pewnie uratowala mu zycie.
Nie jestem zwolenniczka duzych DT ani DS, ale wiem, ze pobyt w nich jest czasami jedyna szansa na przetrwanie dla niektorych, najbardziej zabiedzonych kotow.


"Kociaki miały naprawdę dużo szczęścia w nieszczęściu. Gdybym miała kogoś oskarżać w tym momencie to tego, który im to zrobił, choć nie znamy do końca powodów. Być może kotce coś sie przytrafiło, a kociaki zostały mi podrzucone w nadziei? Być może ktoś rozmnaża bezmyślnie i starał się zapewnić im jakąś szansę? Nie wiemy tego. Ale wiemy, że ktoś to zrobił bezmyślnie i podle. W deszczowy chłodny październikowy dzień włożył kociaki do mojego drapaka na podwórku. Kociaki były maleńkie. Miały niecałe dwa tygodnie i ledwo otwarte oczka. Padał deszcz. Było zimno, a one były głodne. Pospadały z dużej wysokości jak na takie maleństwa i błądziły w trawie w ciemnościach.
Zabrałam do ciepła, zrobiłam co mogłam, pomimo, że jestem zawalona robotą i każdy kolejny kot to wielki kłopot dla mnie. Zwłaszcza kot tak mały, który nie dość, że musi być karmiony bardzo często, to musi mieć masowany brzuszek, żeby mogł się wypróżnić. Trzeba robić przy nim wszystkie zabiegi, które normalnie robi jego mama.
Ocaliłam je od śmierci, chłodu, głodu, podłożyłam zastępczej kotce po sterylce aborcyjnej, która je przyjęła jak swoje dzieci, wydałam kupę kasy na mleko zastępcze dla kociąt, a ostatnio na leki na odrobaczenie i kk.
Ten ktoś bezmyslnie pozbawił maleństwa mleka i opieki matczynej, i tym samym pozbawił wszystkich najpotrzebniejszych składników, które maluszki by zyskały dzięki mleku matki.
Kiedy je znalazłam byłam tym tak zdesperowana, że mało brakowało a .....ale zrobiło mi sie ich żal. Tak bardzo żal. Czemu one były winne? To, że wszystkie przeżyły to i tak wielkie szczęście. Rzec można, że cud. Lucynka zabrana z trzema maluszkami z działek, izolowana cały czas, dostająca tylko najlepsze kąski odchowała swoje dwa. Jedno kilka dni po przyniesieniu odeszło. A teraz te dwa to takie byki, że nic dziwnego że E-dita nie mogła ich rozpoznać na zdjęciach. Mają pięć miesięcy, a wyglądają na roczne koty. Są duże i wyrośnięte. Co do maluszkow powtarzam. Dostały szansę. Taką jaką mogłam dać im w tym momencie i dałam. Nie zawahałam sie. Nie zastanawiałam czy są zdrowe, czy nie mają w sobie jakiejś choroby. Do tej pory rosły i rozwijały sie prawidłowo. Zostały odrobaczone u mnie. Teraz zostaną odrobaczone po raz kolejny w DT, bo o to prosiłam. Jakie mają szanse nikt z nas tego nie wie. Nie uważam, że coś zaniedbałam. Jedyne do czego mogę sie przyznać z czystym sumieniem to sprawa uszek. Ale jak juz podrkreślałam nie raz: albo zupełna izolacja albo przeleczenie w DT. U mnie izolacja nie wchodzi w grę, bo kociaki musiałyby siedzieć każdy pojedynczo w klatce, więc ten wariant odpada. Wyleczenie uszek rzetelnie i konkretnie u mnie w domu, przy tej ilości kotów różnych tzn mniej i bardziej oswojonych, wyleczenie takie, żeby kociak miał uszka tak czyste i zdrowe aby mogł iść do DT jest u mnie niemozliwe. Piszę to po raz kolejny juz chyba i wcale tego nie ukrywam. Nie potrafię odpowiedzieć dlaczego kotek stał się apatyczny i dostał biegunkę. U mnie kociaki dostają jedzenie zwykle gotowane. Kotek sie bawił, jadł ładnie. Być moze stres, środek na odpchlenie, wizyta u Weta. Trudno teraz gdybać. Najważniejsze na dzień dzisiejszy jest to ze ma opiekę, fachową pomoc, i będzie miał wykonane potrzebne badania, będzie leczony. Kotki były izolowane z mamką od samego początku .Śmiertelność podrzuconych dwutygodniowych kociąt jest duza i ja tutaj nie stanowię wyjatku. Dlaczego tak jest? Wystarczy spytać weterynarza. Żyją, bawią sie są szczęśliwe. Mam nadzieję ze to kolejne, którym się uda. Jutro dwa pozostałe kotki jadą ode mnie na tymczas. Trzymam za nie kciuki. "

Edit: literówki
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Wto gru 15, 2009 1:04 Re: Widzę, czuję. Mam duszę i serce. Nas kotów jest wiele. POMÓŻ

Acha, teraz juz wiem, skad ten kociak.
Nie sledze regularnie zadnego watku na miau, to nic dziwnego ze czasami jestem niedoinformowana.
Znam jednak na tyle p.Ize, ze jestem pewna, ze nie przynosi do domu zadnego kota tylko dlatego, ze jest fajny, ladny badz pocieszny. Wiem, ze cala jej "kolekcja" to koty z wyjatkowo smutna przeszloscia. Wiem rowniez, jak bardzo niechetnie taszczy kolejnego zyciowego polamanca do siebie. W latach poprzednich wielokrotnie bralam z jej terenu koty (dla ktorych juz prawie ratunku nie bylo), bo ona zaslaniala sie brakiem miejsca w swoim domu. Dlatego zawsze je bralam, ilekroc mnie poprosila.
Bylabym ostatnia, ktora moglaby p.Ize oskarzac o kolekcjonowanie kotow dla swojej frajdy.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], luty-1, puszatek, squid i 330 gości