Cholera, chyba robi się problem, Basia nie je i nie pije NIC
Dziś zostawiłam jej chrupki równo wysypane w płaskiej miseczce - nie ubyło nic a nic, wody też nie ubyło ani odrobiny

Kocina cały czas leży w jednym kącie klatki. Nie sprawia wrażenia jawnie przerażonej, ale cóż, wiadomo, że każdy kot objawia taki stan na swój sposób... W przypływie rozpaczy właśnie wyłożyłam jej na talerzyk saszetkę Miamora - zainteresowanie zerowe

, zupełnie odwrotnie natomiast jest z zainteresowaniem hordy zagłodzonych i zasuszonych indywiduów zwanych zbiorczo Draniami: ciekawe, czy po moim powrocie z Buśką z Wilanowa nie okaże się, że cała zawartość spodka jakimś dziwnym sposobem (i to wcale nie za sprawą Basi...) znalazła się na zewnątrz klatki (wszak co mądrzejsze wiedzą, że aby dostać się do zawartości misek klatkowego gościa, wystarczy pociągnąć pazurem za koc/ręcznik wyściełający jego lokum

) i zniknęła w tajemniczych okolicznościach
Prawdę mówiąc, nie wiem, co mam robić...
Teraz jedziemy z Busią do lecznicy na Kosiarzy na (przedzabiegową) kontrolę, ale po powrocie...???
Aha, napiszę teraz, bo do nocy zapomnę.
Około godziny 6.30 rano moja arcywykształcona Dziczyzna zwana też czasem Dunieczką była uprzejma... zatelefonować do mojej koleżanki

W pośpiechu walnęłam komórkę na szafkę w korytarzu, uprzednio nie zablokowawszy klawiszy (co noc używam telefonu jako budzika) i... i to był duży błąd. Przekonałam się o tym, kiedy nakryłam dzikuna potrącającego łapką telefon - telefon natenczas już z podświetloną klawiaturą i wybranym przez szybkie "Połącz" zieloną słuchawką numerem mojej przyjaciółki (aktualnie w 9. miesiącu ciąży
: przyjaciółka, nie numer i nie Duńka
) - nie wiem, jak długo kretynka usiłowała się połączyć i co za tym idzie - ile sygnałów usiłowało o tej haniebnej godzinie wyrwać moją E. ze snu - nie wiem, albowiem nie miałam też odwagi zapytać o to samej zainteresowanej, kiedy dwie godziny później zadzwoniłam do niej z przeprosinami

Nie wiem, ja nigdy nie byłam w 9. (ani w żadnym

) miesiącu ciąży (i oby tak pozostało

:druga ikonka - spieprzająca w popłochu przed żabowatym, wrzeszczącym ludzkim młodym:

), a i tak taki niespodziewany i niepotrzebny telefon o 6.30 rano solidnie by mnie wq....ił
Hmm, czyżby wreszcie jakiś pomysł za prezenty gwiazdkowe dla moich utalentowanych, niedocenianych dzieci

...?
Dobra, pakuję Buśbinę i jedziemy.
Maciek mruczy jak szalony.