A w tej opiszę moje byłe tymczasynieśmiałe początki tymczasowania

:
viewtopic.php?t=63708&highlight=Zaczęło się od
Rudiego:
;

;

Rudi przyszedł do mnie 03.08.2007 r. a już 04.09.2007 r. pojechał do stałego domku w Krakowie.
Ale czyż można się dziwić, to taki piękny kotek.
Poniżej zdjęcia Rudiego już z nowego domku:

;

;
Kruszynka viewtopic.php?t=65325&highlight=przyszła do mnie 08.09.2007 roku, razem ze swoimi dziećmi (dwie koteczki i dwa kocurki)

;

;

;

Niestety... ale między16.09.2007 r. a 20.09.2007 r. pp zebrała swoje żniwo, maluszki jeden po drugim odchodziły na moich rękach, nie pomogły żadne lekarstwa i musiałam patrzeć na ich ciężkie umieranie.
Nigdy tego nie zapomnę, maluszki na zawsze zostaną w moim sercu i w mojej pamięci.
Kruszynce się udało, wyszła z choroby, wypiękniała:

;

;

i 22.12.2007 roku pojechała do stałego domku w Zabrzu.
Bródka
;

;

przyszła do mnie na tymczas 22.10.2007 r. i było trochę problemów z karmieniem Brodzi, bo z uwagi na nadżerki musiała być karmiona sondą
viewtopic.php?t=67 ... sc&start=0
po wyleczeniu Bródka pojechała do DS, ale niestety nie dogadała się z rezydentkami, pomimo wielkich starań gagatka i jej tż i w maju 2008 r, Bródka wróciła do mnie.

Na szczęście znalazł się dla nie domek niezakocony (z pieskiem, którego Brodzia trochę zdominowała i Dużą zakochaną w niej) i 05.06.2008 r. Brodzia pojechała do stałego domku w Katowicach
viewtopic.php?t=76273&highlight=
;
Bytuś
;

;

;

przyjechał na tymczas 24.11.2007 r.
Bytuś był znaleziony na ulicy w Katowicach, zmarznięty, chory, chudzieńki.
viewtopic.php?t=68782&highlight=To był dłuuuugi tymczas i równocześnie bardzo kochany.
Bytunio był u mnie na tymczasie prawie rok. W tym czasie oprócz tego, że został wyleczony, wykastrowany i podtuczony

to sprawił, że moje serducho zrozumiało, jak wiele może dać odrobina uczucia ofiarowana naszym braciom mniejszym.
To Bytuś sprawił, że zrozumiałam, że nie można żyć dla siebie, nie wolno nie widzieć i nie słyszeć płaczu tych, które niczym nie zasłużyły na los, który "zafundował" im człowiek.
Bytuś pojechał do DS 05.09.2008 r.
Jeszcze nie ma swojego wątku z własnego domku, ale z sms-ów wynika, że chłopakowi trafił sie dobry domek
Czaruśviewtopic.php?t=69689&highlight=przyjechał do mnie 15.12.2007 r.,

;

;

;

;

po tradycyjnym "wypasieniu" i wykastrowaniu do domku stałego w Chorzowie pojechał 14.03.2008 r.
Miki [*]
;

;

;

;
przyjechał na tymczas 07.02.2008 r.
Miki to koci "emeryt", ma już ok. 10 lat, po przyjeździe do mnie długo był niedotykalski. Strach było go dotknąć, z czasem złagodniał, a poza tym z racji wieku jego ząbki są już słabiutkie, więc mało niebezpieczne, trzeba uważać jedynie na jego pazurki.
Miki nie pozwala NIC zrobić koło siebie, nie można mu zakropić oczek, nie można obciąć pazurków, nie można wyczyścic uszek. Jedno szczęście, że Mikunio nie choruje, ale ciągle obiecuję sobie i jemu, że kiedyś wybiorę się do weta, żeby zadbac o Mikiego: uszka, oczka itd.
MIKI prawdopodobnie zostanie u mnie, bo trudno będzie mu znależć stały domek a do schroniska nie wróci przecież...
Aktualizacja 06.01.2009 r:
Mikuś w grudniu 2008 r. zaczął chorować na nerki i pomimo leczenia dzisiaj odszedł za TM.
Mikuniu, dla Ciebie:
Słoneczko-Marcyś [*]przyjechał do mnie 07.03.2008 r.
Już wtedy był chory bo w poprzednim domku nikt nie zauważył, że kocio nic nie je od kilku dni. Zaraz po przyjeździe do mnie podjęłam leczenie ale nie udało się uratować Marcysia i 09.03.2008 r przekroczył TM.
Ostatnie chwile spędził w moich ramionach mokry od moich łez...
Na zdjęciach jest z Czarusiem (to ten większy):

;

;
Maseczkaprzyjechała do mnie 20.03.2008 r.

;

;

;

;

i po krótkim pobycie juz 08.06.2008 r. pojechała "do siebie":
Suri
;

;

;
przyjechała do mnie 16.06.2008 r.
Sąsiadka mojego syna musiała jej szukać nowego domu, bo jej dziecko miało alergię.
Suri po sterylce i krótkim pobycie u mnie 30.08.2008 r. znalazła nowy domek stały w Katowicach
Kicia
;

;

;

;

przyjechała 18.07.2008 r. do mnie na DT.
Była u mnie krótko, dzięki pomocy Moniki, która adoptowała Bródkę, Kicia 23.09.2008 r. znalazła stały domek u jej znajomych w Katowicach.
Basia [*]
;

;

;

;

dzięki łańcuszkowi ludzi dobrej woli przyjechała do mnie aż z Łodzi 30.08.2008 r.
Basieńka w łódzkim schronisku była ze swoimi dziećmi, potem dokarmiała inne maluchy, którym zabrakło matki. Z czasem Basieńka schudła i nadszedł czas, aby zająć się nią no i przyjechała do mnie na DT.
Po sterylce i odkarmieniu Basieńka trochę się wreszcie zaokrągliła i prawdopodobnie za tydzień pojedzie do stałego domku.
Będzie mieszkać ze starszą panią, która niedawno straciła swoją kotkę a Basiunia zyska wreszcie swoją panią "na wyłączność"
Dzisiaj tj. 15.11.2008 r. Basia pojechała "do siebie" i wygląda na to, że to będzie dobry dom.
viewtopic.php?t=79617&highlight=Aktualizacja z 18.03.2009 r. : Basia zachorowała na FIV i wczoraj przekroczyła TM
Dobra, słodka, grzeczna Basiunia...nie tak to miało być, Basieńko...
Puszek, Okruszek i TygrysekPuszek [*]:

Okruszek i Tygrysek:

:
maluchy razem:

Puszek i Tygrysek:

Tygrysek:

maluchy przyjechały do mnie na tymczas 13.09.2008 r.
Okruszek i Tygrysek to bracia, Puszek z innej rodzinki pochodził.
Maluchy trochę biegunkowały ale po wyleczeniu stopniowo znajdowały swoje stałe domki:
1) Tygrysek pojechał do Bytomia 26.09.2008 r.
1) Tygrysek pojechał do Bytomia 26.09.2008 r.
2) Puszek pojechał do Gliwic 30.09.2008 r.
3) Okruszek pojechał do Gliwic 02.11.2008 r.
W stałych domkach maluchy zaczęły chorować na kk.
Puszek był najsłabszy i 22.10.2008 r. przekroczył TM.
Tygrysek i Okruszek byli silniejsi i wyzdrowieli.
Stefan [*]
;

;

;

;

przyjechał na tymczas 24.09.2008 r.
Stefan przyjechał do mnie bo ktoś go zostawił niedaleko schroniska, w którym nie chciano go przyjąć. Dziewczyna, która go wzięła do siebie rozpaczliwie szukała mu domu i ...znalazła go u mnie. Stefan zaraz po przyjeździe do mnie został zabrany do lecznicy na kastrację i ... po kilku dniach zaczął kichać. Okazało się, że to kk i zaczęła się Sodoma i Gomora bo wszystkie koty w domu zaczęły kichać.
Dzięki totalnej finansowej mobilizacji dobrych duszyczek z forum stopniowo koty zaczęły wracać do zdrowia.
Stefan długo chorował, kichał, kaszlał, miał nadżerki. w związku z tym musiał być karmiony najpierw sondą, potem
strzykawką do pysia a od niedawna zaczął wreszcie sam jeść.
Jeszcze trzeba sporo czasu, aby Stefuś powrócił całkowicie do zdrowia (i urody) ale najważniejsze, że udało się zawrócić go znad TM.
viewtopic.php?t=81629&highlight=Aktualizacja z 24.08.2009 r.
Nigdy do końca nie wyleczony KK odezwał sie ponownie, do tego doszło chore osierdzie, żółtaczka i pomimo starań w sobotę 22.08.2009 r. Stefuś odszedł za TM.
Stefciu, bardzo mi Cię będzie brakować.
Przepraszam, że za mało się starałam, może w innym domu nadal byś żył, wybacz mi Stefciu...
Zuzia
przyjechała na tymczas 24.11.2008 r. i od razu wylądowała w lecznicy bo nie była zaszczepiona i nie mogłam ryzykować zabrania jej prosto do domu bez zagwarantowania jej bezpieczeństwa odporności przed chorobami, którymi mogłaby się zarazić od moich kotków.
W poniedziałek została odrobaczona i miała czyszczone uszka ze świerzbu. Następnego dnia została odpchlona i zaszczepiona.
Okazało się, że ta słodka kotunia zawojowała całą obsługę lecznicy, mało tego, zakochała się w niej jedna z klientek lecznicy, której niedawno ze starości zmarła kotka. Pani ta zapragnęła zaadoptować Zuzię a ponieważ okazało sie, że to dobry kociolubny domek, Zuzia będzie niewychodząca, mam również obiecane, że będą bieżące informacje o kici, no i jakieś zdjęcia więc najprawdopodobniej Zuzia trafi do adopcji już jutro, prosto z lecznicy.
28.11.2008 r. Zuzia pojechała do stałego, zakochanego w niej domku Niestety po tygodniu pobytu w stałym domku Zuzia zaginęła. To nie była dobra adopcja.Aleksander Wielki czyli Aluś



Aluś przyjechal do mnie na tymczas 24.11.2008 r.
Jest pięknym czarno-białym duuuuużyyyym koteczkiem.
Mimo swojej postury jak zobaczył, że trafił do domu, w którym jest więcej kotów, niż w poprzednim miejscu

to po kilku pieszczotach zadekował się za łóżkiem i tam też spędził pierwszą noc.
Następnego dnia wyszedł na wycieczkę krajoznawczą i po stwierdzeniu, że nie jest tak źle, zaczął pomieszkiwać w bardziej widocznych miejscach.


Odkrył też lokalny koci azyl na szafie, gdzie ukrywa się w bardziej nerwowych kocio-kocich momentach lokalnych zatargów.



Aluś mimo swojej postury jest bardzo łagodnym misiem, fakt, że nie lubi czyszczenia uszu, ale któż z nas by to lubiał.
Jak już chłopak trochę się obeznał to okazało się, że apetyt Alusia jest równy jego posturze.
W związku z powyższym dzisiaj koniecznie muszę wstapić do sklepu zoologicznego, coby chłopak i reszta kociarstwa miały co jeść, bo w ciągu tych kilku dni jakoś szybciej "wychodziły" kocie puszeczki
04.01.2009 r Aluś zamieszkał na stałe w Katowicach razem ze swoją panią i z małą kicią do towarzystwa.Lucy



Przyjechała na tymczas 04.12.2008 r.
Wg mojej oceny to młodziutka kicia, kilkumiesięczna. Jeszcze nie byłam z nią u weta. Przy okazji wizyty z Alusiem wzięłam dla Lucy na odrobaczenie i szczepionkę, którą dam jej w poniedziałek 08.12.2008 r.
Lucy to słodkie i śliczne stworzonko, na razie mocno przerażone, na rączkach nie chce być ale głaski i pieszczotki owszem, owszem, mogą być.
Jeszcze nie robię jej kampanii ogłoszeniowej, bo musi być najpierw obejrzana przez weta, zaszczepiona, uszka wyczyszczone z "bogatego życia zewnętrznego" no i prawdopodobnie czeka ją jeszcze sterylka.
Aktualizacja: 04.03.2009 r. Lucynka zamieszkała na stałe w fajnym domku w KrakowieRudzik przyjechał do mnie w piątek. To jeden z tych bezdomniaczków, którymi opiekuje się Jaaga.
Rudzik jest piękny, rudo-biały, bardzo łagodny, luuubi jeść, a resztę czasu spędza na spaniu. Na początku miał problemy, gdzie należy się załatwiać, ale idzie ku lepszemu: przed chwilą widziałam go w kuwecie, na gorącym uczynku
Kupy są trochę za rzadkie, trzeba bedzie iść z nim do weta, jutro muszę po pracy zrobić kocie zakupy i nie wiem, czy się wyrobię, powinnam.
Na razie proszę oglądać pięknotka i podziwiać.

;

;

;
Aktualizacja:
16.01.2009 r. Rudzik pojechał do stałego domku.Ponieważ wyglądało na to, że Lucy trafiła do dobrego domku więc uznałam, że mogę się dokocić.
Miał przyjechać jeden kotek z Rudy ale sytuacja wymagała wzięcia też drugiego a przed samym ich przyjazdem okazało się, że Lucy też wraca z adopcji.
W sumie więc dokociłam się z duuuużyyym zapasem

ale cóż, tak czasami bywa. Ten wstęp tak gwoli wyjaśnienia. A teraz konkrety:
Puszek przyjechał do mnie na tymczas 08.02.2009 r.

;

;


;

Przyjechał z katarem i chorym oczkiem.
Dopiero 11-go mogłam go zabrać do weta i zacząć leczenie.
Dlaczego dopiero w środę? otóż najpierw musiałam zanieść na ciacha Rysia a we wtorek miałam w domu montera i nie
mogłam iść do weta.
Puszek ma ok. 7-8 miesięcy, jest słodki tylko trochę wystraszony.
Przy nagłych ruchach zaraz zmiata za łóżko.
Uwielbia głaski i pieszczoty a poza tym jest młodziutki i śliczny więc myślę, że szybko uda mi się znaleźć mu stały domek. Oczywiście, jak już będzie zdrowy.
Aktualizacja: 13.03.2009 r. Pusinek zamieszkał na stałe w ZabrzuRysio przyjechał do mnie na tymczas 08.02.2009 r. razem z Puszkiem.

;

;


;

;

Rysio to takie duże misio w tygrysim ubranku

.
Jest duuużyyy i baaaardzoooo przytulaśny.
Przyjechał pełnojajeczny i zaczął znaczyć więc zaraz następnego dnia poszedł "pod nóż".
Rysio ma ok. 14-16 miesięcy i jest bardzo spragniony obecności człowieka i kontaktu z nim.
Jeszcze przed ciachem no i oczywiście po dostawał lekarstwo na katar.
Rysio, tak jak Puszek przyjechał z katarem a oprócz tego ma coś z gardełkiem. Jeśli dalej będzie chrypiał to zastanowimy sie nad dalszym leczeniem gardziołka.
Aktualizacja: 13.03.2009 r. Rysio pojechał do DS w ZabrzuRomek ['] przyjechał na tymczas 24.04.2009 r.
To kotek "po przejściach" (wypadł z 7-go piętra). Do katowickiego schroniska zawieźli go dobrzy ludzie, którzy go znależli pod blokiem.
W schronisku dostał pierwsze lekarstwa a potem przyjechał do mnie na kontynuację leczenia. Po wyzdrowieniu będzie zaszczepiony i "odjajczony".
Na razie to biedne kocie stworzonko na maksa przerażone.
Wet nie wyczuł u niego żadnych złamań więc mam nadzieję, że jest tylko potłuczony.
Oto jego pierwsze zdjęcia
Aktualizacja: 27.11.2009 r. Romeczek pojechał do DS w Rudzie ŚląskiejAktualizacja: 18.07.2010 słodki, kochany Romeczek przekroczył TM [']
Przyczyna? woda w płucach, wet twierdzi, że to wada wrodzona ale ja podejrzewam FIP.
Tak czy inaczej nie ma już Romeczka, kochanego kotka, który tyle przeszedł i za wcześnie musiał odejść.
Do zobaczenia Romciu
Rysia ma ok 10 m-cy:



Przyjechała do mnie na tymczas 27.04.2009 r. Jest bardzo drobniutka, chudziutka ale na wszystkie koty fuczy. Takie maleństwo z charakterem.
Zaanektowała dla siebie legowisko w kuchni na blacie i przez pierwsze dni praktycznie z niego nie wychodziła, nawet nie bardzo chciała jeść. Ciągle spała. Dopiero whiskas jej posmakował

, trudno, na razie ważne jest, żeby w ogóle coś jadła, z czasem nauczy się jeść coś innego.
Wczoraj pierwszy raz wieczorem widziałam ją w pokoju, przyszła, pokręciła sie trochę i wróciła do kuchni. Niby nic ale zawsze jednak, to znaczy, że powoli niunia sie oswaja.
Aktualizacja: 27.06.2009 r. Rysia zamieszkała w DS w SrzyżowicachTajger [*] ma ok 12 m-cy.
Przyjechał do mnie również 27.04.2009 r. razem z Rysią. Podobno się kumplowali chociaż teraz nie widzę żeby się kolegowali.
Tajger to wieeeeelkiiiii miziak. Od razu po przyjściu bez strachu obwąchał mieszkanie, koty, wskoczył na łóżko i po prostu zasnął. Zachował się tak, jakby po prostu wrócił do domu z jakiejś wizyty.
Tajgerek ma piękną, bardzo mięciutką sierść, taką mięciutką sierść mają kociaki. Tajger wygląda zdrowiej niż Rysia dlatego pierwszy pójdzie na szczepienie i kastrację. Rysia musi trochę sił nabrać. potem będziemy szczepić i ciachać.



Oba kotki zostały odrobaczone i odpchlone.
Miały też wyczyszczone uszka. Będę je najpierw obserwować a dopiero potem szczepić. Tajger miał kilka kleszczy ale wetka mu je wyciągnęła.
Jeżeli po kilku dniach będzie dobrze to zaszczepię oba.
Na razie trochę się zrobiło ciasno, więc jeśli tylko ktoś będzie mógł przejąć ode mnie któregoś to będę wdzięczna bo koty warczą na siebie a nie mam ich jak rozdzielić bo w klatce jest Romek.
Mam nadzieję, że skończy się tylko na wzajemnym fuczeniu.
Aktualizacja: 02.08.2009 r. Tajger pojechał do DS w ZabrzuTu jest jego wątek z DS:
viewtopic.php?f=1&t=97923Aktualizacja: 17.02.2010 r. Tajgerek przekroczył TM (FIP)Happyprzyjechała do mnie 18.06.2009r. Ma ok 3 lat.
Tego samego dnia została odrobaczona i odpchlona. Teoretycznie jest biała z domieszką czarnego ale zanim ta biel będzie biała musi minąć trochę czasu.
Jedno oczko ma trochę mętne, to najprawdopodobniej skutek nieleczonego kk.
Dzisiaj zrobiłam jej testy na FIV i FeLV, oba wyszły negatywne.
Za tydzień zaszczepię ją a potem pójdzie na ciacha.
A teraz zdjęcia:
Aktualizacja: 29.11.2009 r. Happy zamieszkała w DS w ZabrzuTu jest jej wątek z DS:
viewtopic.php?f=1&t=104477Harriet [*]



Przyszła do mnie na tymczas 03.08.2009 r.
Ma ok. 3 lat. Ludzie, którzy oddali ją do schronu twierdzili, że jest wysterylizowana ale przy pierwszej wizycie u mojego weta okazało się, że ma rujkę więc sterylka dopiero będzie.
Najpierw jednak muszę ją podkarmić trochę bo bardzo chudzieńka jest.
Kiedyś to był duży kot ale teraz futro wisi na niej jak za duża jesionka
Na razie dostaje Proverę, została odrobaczona, czyszczę uszka i wciskam w nią jedzonko.
Na początku nie chciała za bardzo jeść ale jest już lepiej i sama wcina, zarówno suche jak i mokre, rybka też jest ok.
Już nie jest w klatce, pomału oswaja się z nowym miejscem, jest odważniejsza.
Wczorajsze zdjęcia:


Aktualizacja: 10.09.2009 r Harriet przekroczyła TM FIV(+) i FIP (+)
Bardzo mi przykro słoneczko, że los okazał sie tak okrutny dla Ciebie, nie zasłużyłaś na to.
Mam nadzieję, że za TM jesteś zdrowa i wreszcie szczęśliwaKilka zdjęć nowego tymczasa: malutkiej białej
Hanusi
;

;
Aktualizacja: 31.10.2009 r, Haneczka zamieszkała w DS w KatowicachTu jest jej wątek z DS:
viewtopic.php?f=1&t=102758Mruczuśprzyjechał do mnie 16.09.2007 r. a 20.10.2007 r. już pojechał do stałego domku w Zabrzu.
Gdzieś mi poginęły jego zdjęcia robione u mnie, więc pokażę zdjęcia już z nowego domku:

;

;

Niestety, ale Mruczuś wrócił z adopcji i znowu szukam mu domku.
Aktualizacja: 27.02.2010 r. Mruczysław zamieszkał na stałe w Gliwicach
Tu jest jego wątek:
viewtopic.php?f=1&t=109644Brzózka
;

;

przyjechała na tymczas 18.10.2008 r.
Brzózka trochę choruje: biegunka, kichanie, kaszelek.
Jest leczona i "tuczona"

aby po wyleczeniu można było szukać tej ślicznej kotuni swojego własnego domu z Dużymi na "wyłączność" bo dziewczynka nie przepada za innymi kotami.
Aktualizacja: 02.01.2010 r. dzięki wydatnej pomocy Małej z Niekochanych Brzózka zamieszkała na stałe w Katowicach
Uszatek [*] 

;

Przyjechał do mnie 26.09.2009 r wprost ze stolicy Dolnego Śląska.
Jedno uszko było w straszliwym stanie (prawdopodobnie nie leczony świerzbowiec). Leczenie nie dało skutku, ponadto okazało się, że to nowotwór więc uszko zostało wycięte, razem z częścią przewodu słuchowego.
Uszatek jest bardzo apatyczny, mało je, mimo podawania lepszego jedzonka.
Bardzo się boję o niego ale mam nadzieję, że jednak uda się go uratować.
Aktualizacja: nie udało się, 24.05.2010 r. Uszatek przekroczył TM, przykro mi słonko, nie tak miało być...
((Ogonka [*]
;

zgarnęłam spod śmietnika 18.12.2009 r.
Ma ok. 2 lat, jest pełnojajeczny, ogonek ma częściowo utracony w niewiadomych okolicznościach.
Został odrobaczony, odpchlony, czyścimy uszka. Niedługo będzie jeszcze ciachnięty.
Aktualizacja: 16.01.2010 r za TM - posocznica
Florek
;

przyjechał na tymczas z dalekiej Łodzi w samą Wigilię 2009 r.
Przyjechał praktycznie gotowy do adopcji: zdrowy, ciachnięty, zaszczepiony itd.
Jest śliczny, trochę nieśmiały ale uwielbia głaski i mizianki. Lubi koty ale te spokojne, łagodne, boi się tych "ostrych"
Aktualizacja: 19.01.2010 r. Florek zamieszkał na stałe w Gliwicach