Pojechałam na drugi koniec miasta po wyniki, nie ma cioci CC, nie można zeskanować wyników i przesłać mailem
Jakkolwiek wdzięczna jestem Ani zmienniczce bo jak weszłam to ona właśnie usiłowała te wyniki przepisać i mi wysłać.
A więc co do kociastych - zanim Wam wszystko napiszę muszę usłyszeć zdanie CC, w końcu ona jeleczy, ona je zna. Najgorszy jest stan Puti. Ale nie wiadomo, może to też być jakiś błąd, badania trzeba będzie powtórzyć. Bo krew częściowo była nabierana z futerka, Puti bowiem ma po wenflonach zrosty w żyłach, a poza tym bardzo się biedna blokuje i stresuje. Szczęśliwie przypomniało mi się, że Puti jakkolwiek wszelkim puszkom mówi NIE, to lubiła podjadać Draculowi suchego hillsa k/d dla nerkowców. Kupiłam jej więc i oto pożarła ze smakiem 3/4 miseczki. Więc może spróbuję zastąpić część mnięsa suchą karmą nerkową?
Przy tej ilości leków dopyszcznych podawanie jej jeszcze ipakitine dopyszcznie to już znęcanie się. Ona, ta najgrzeczniejsza koteńka, już ma dość, za dużo tego chyba. Jedno mnie cieszy - Puti ma apetyt.
Do dr Agnieszki zaraz napiszę, ale potrzebowałam wyników, żeby je wszystkie pokazać.
Jestem zmęczona. A jutro ta cholerna kolacja, a ja danie główne wmyśliłam sobie wcale nie proste i deser też upierdliwy. A najchętniej postawiłabym na stole wódkę i ogórki

ewentualnie dodała jakieś i/d dla osłony.