Sprawa wygląda tak. Berta urodzi i wychowa małe. Jak podrosną - mam już na nie chętnych. Dobrzy ludzie, którzy kochają kociaki. Później dopiero pojedzie do weta na starylkę.
Bercik ma się dobrze, robi się coraz bardziej okrągła i chyba w końcu mnie polubiła na dobre. Sama wskakuje mi na kolana, łasi się i mruczy
