Kochani, chciałam Wam powiedzieć, że Zuza vel Pindzia została dokocona
Od soboty mieszka z nami też 5-cio miesieczny "kociak" (juz jest większy od Zuzy), czarny kocurek brytyjski Maniek vel Lechu.
Kocurek przybył do nas z lecznicy weterynaryjnej, ktoś podrzucil tam jego i jego brata (ktoś czyli sąsiad zza miedzy - obywatel Niemiec; mieszkam przy granicy polsko-niemieckiej). Jednym z braci został przygarnięty przez Panią doktor, drugi trafił do nas.
Kocurek został od razu odjajczony, zeby za dobrze mu nie było

Maniek to dzikus, dopiero wczoraj zaczal wychodzic spod lozka albo z szafy. Od człowieka to chyba tylko jeść dostawał i nic poza tym

Nie syczy, nie drapie ale ucieka przed nami

Choc od wczoraj są już widoczne małe postępy

Pierwsze 2 dni przesiedział w łazience (był zaraz po zabiegu kastracji także taki troche chodzący do tyłu), teraz juz w lazience nie da sie zamknac. Dezercja każdym możliwym sposobem

Zuza nie jest zachwycona nowym lokatorem. Między oczy co prawda jeszcze nie dostał, ale ona cały czas na niego syczy i warczy. No ale sie nie dziwie, swoje w zyciu przeszla, byla pania na włosciach przez ostatnich kilka miesięcy a teraz masz .... przynieśli jej towarzystwo. Mam nadzieję, że się dogadają...
Kotek jest młody, jest kotem brytyjskim czyli z załozenia nie agresywnym. Moze uda sie malutkiej pod pantofel go wsadzic
Powiem szczerze, ze decydujac sie na Zuze absolutnie nie brałam pod uwage dokocenia sie. Twardo mowilam, ze Zuza bedzie jedynaczka. Ale po kilku miesiacach patrzenia w jej smutne oczy po moim powrocie z pracy, po tym jak kilka godzin byla sama w domu, poddałam sie.
Mam nadzieje, ze sie uda.
Jeśli się nie dogadają to Maniek trafi do brata TŻ-ta, oni w nim zakochani od pierwszego spojrzenia. Tak ja my w obydwu naszych zmorach

Jak tylko uda mi się zrobić wspolne zdjecie to na pewno wrzucę
