Mała1 pisze:normalnie chłopak juz chacharzy na całego
To jest nasz Leoś II, czy jak kto woli Leonardo II. Miałyśmy takiego wariata (tak śmiesznego i zwariowanego kota o tak małym rozumku jeszcze nie miałyśmy) co się Lonkiem (Leosiem, Leonem) zwał. Też łaciatek, tylko bardziej krówko- pingwinek niż pingwinko- krówek, młodziutki, głupiutki i straszny łobuz. Joś przypomina nam go bardzo. Rozrabia, ale jak przyjdzie co do czego to idealnie się maskuje (że ja, że co, że kiedy?). Sztuka udawania niewiniętka opanowana do perfekcji. Josiu lubi łobuzować, ale generalnie jest bardzo grzeczny i cichutki (nie to co ten Leoś)

No i zarównno Leon i jak i Joszko mieli radochę do kwadratu z podgryzania w ogon innego kota (w przypadko Josia była to Milenka, a w przypadku Leosia- Lenka). Czasem Milly przychodziła do pokoju to Josiu zaczepiał ją, łapał w ogon i uciekał jak ten głupek

oj można książki pisać o tych kotach, oj można...