Dziś do Koterii trafiło coś burego o takim spojrzeniu, że normalnie dech zatyka. Młodziutkie toto, 6 - 7 miesięcy. Najpierw patrzyło na mnie oczami okrągłymi ze strachu. Kiedy dotknęłam grzbietu, przysunęło się lekko do moich palców. Potem przycisnęło się mocniej do prętów klatki, żeby lepiej poczuć głaskanie. A potem wypięło pupkę demonstrując wzorcowy "odruch ogonkowy" i rozmruczało się. No i już poszło - bure cudo zaczęło nadstawiać główkę i bródkę do miziania, rzucając mi nieśmiałe ale hipnotyzujące spojrzenia. Przepastne oczy mówiły "mogę Cię pokochać?"...
Bure cudo zostało opisane jako kotka, ale galla zauważyła, że to nie kotka. Doszłyśmy do wniosku, że to kocurek, obustronny wnętr. Jutro potwierdzi to (lub nie) wetka.
Sówek, a może Sówka. Jeszcze nie mamy pewności. Mięciutkie, bure futerko o ciepłym odcieniu. Pyszczek tak piękny, że aż trudno uwierzyć. Spojrzenie... No nie da się tych oczu opisać. Nie mogę przestać o tej smutnej pięknocie myśleć...
Nie wierzę w cuda, ale już takie rzeczy na naszym forum się działy. Może i tym razem.
