Tak naprawdę kiedy wchodzą w gre sprawy neurologiczne wyrokowac to sobie można po dłuższej obserwacji i leczeniu (miesiące), a nie po kilku dniach. Po drugie kotek jakąś tam władzę ma co daje duuużąąąąą nadzieję. Moja Maja trafiła do mnie niewładna, kompletnie nie kontrolująca wydalania, po pieciu miesiącach pojechała do DS mając jedynie problem z wskoczeniem (!) na coś wyższego niż 1,5 metra w 100% kuwetowa.
Pytanie- czy kocio dalej jest leczony? Podstawa to nivalin, cocarboxylaza. Mi się ładnie sprawdzał homeopatyk- Traumeel, ale tego np. nie nalezy łączyć z antybiotykiem.
Co bardzo bardzo ważne- nie zaniedbajcie jego łapek!!!!!!!!! Chodzi czyt nie, trzeba zginać, rowerkować i masować, tak, żeby nie dopuscić do "zastania" stawów, przykurczów i zaników mięśni. Bo już dwa razy miałam do czynienia ze zwierzakim, który władzę w ciałku odzyskał, co z tego, kiedy chodzenie uniemożliwiły zdeformowane, zaniedbane łapki.....
Odsikiwania się naumiesz, to całkiem proste
a co do kupkania, dodatkowym- oprócz masowania brzuszka- stymulatorem może być hmm... pobudzanie odbytu. Najdelikatniejsze to lekki masaż i uciskanie łapką w rekawiczce, ale można też wziąć termometr, wsadzić na ok 0,5-1 cm w pupę i wykonywać delikatnie ruchy okrężne. Pomaga idealnie,także jeśli jest zaparcie i pozwala się wypróżnić zwierzowi do końca. Na odparzenia sudokrem.
I prosze mi się tu nie poddawać, nawet jakby tfuuu... mały nie wstał, to zwierzak niepełnosprawny wcale nie musi być nieszczęśliwy, a wręcz przeciwnie.





