Georg-inia pisze:Ania, no przeca żaden problem

damy radę. Jakby co to my się nigdzie nie wybieramy, najwyżej do szwagierki bramę dalej

O matko, dzięki Inga, bo ja już tutaj od kilku dni kombinuję co ja zrobię. Najbardziejmartwię się o rezydentów moich, bo nie wiem czy ich targać ze sobą nad morze, czy zostawić.
Drugi maluszek jest u nas od wczoraj. Miałam wczoraj wolny dzień i pojechałam zobaczyć jak wygląda nasza Ikea. Wracając doznałam oświecenia, że jest tuż obok giełda zoologiczna i że podjadę tam kupić posłania dla moich kotów. Nigdy więcej tam nie pojadę! Nigdy!!!!! Jest tam alejka, w której sprzedają zwierzęta. Dla mnie to alejka horroru. Zbite w maleńkich klatkach szczeniaki. Koty chore i zaniedbane za jakieś megapieniądze. Prawie kupiłam kurę, która miała wyżartą do kości skórę na szyi i była obsrana nawet na głowie. Poryczałam się kilka razy. Powtarzałam sobie, że nie można kupować zwierząt od tych wszystkich palantów. Ale zobaczyłam malutkiego kociaka, brudnego, obsrajdanego, całego mokrego, który leżał w rogu klateczki dla chomików. Pan mi powiedział, że jest z nim wszystko ok, tylko mu się na niego baniak z wodą wylał i dlatego tak wygląda. Że jest zdrowy i je siekaną cielęcinę i mogę sobie iść z nim do weterynarza to się przekonam, że jest ok. Wiem, że nie powinno się tak robić. Dałam za niego 30 zł. Był w klatce z długowłosym białym kociakiem w takim samym stanie - tamten kosztował 350 zł. Maluszek jest blady, był na maxa zapchlony, ma koci katar, jest wychudzony i brudny. Na jedzenie rzucił się całym ciałkiem. Ma na imię Mikrocypisek, bo jest prawie kopią Cypiska od magdyradek, tylko jest krótkowłosy i nie ma splaszczonej twarzy. Straszna bieda.
I ja naprawdę wiem, ze się nie powinno tak robić, ale za miękka jestem.