» Czw gru 03, 2009 16:24
Re: Amigo - tylko mnie miziaj i miziaj. Leczymy się.
Dobra.
To teraz parę wiadomości, że aż szok. Nawet nie miałam weny, żeby o tym napisać.
Ciekawam jak były robione badania w schronie - te co ponoć były robione - co nie wykazały grzyba, a grzyb jest i był szczęśliwy radosny na kocie. Ale to już wiecie.
Kolejna sprawa to taka, że w tym tygodniu Amigo się rozdrapał pewną nocą przeokrutnie, dużą część pleców do żywego mięsa doprowadził. W związku z powyższym - ponownie został oskrobany w pewnych miejscach pleców. No i? No i oprócz tego, ze jest sobie grzyb na kocie, świerzb w uszach mamy także świerzba skórnego - no ja się kurna nie dziwię, że on się drapał!!!! Świerzb ten był uchylał się przed wypatrzeniem, ale ewidentnie jest. U mnie nie złapał, bo u mnie jeszcze tego nie grali. Ergo męczy się z tym tałatajstwem od schronu jeszcze. Weterynarz świerzba ujrzawszy wziąłbył w zadumę popadł i dumnie oświadczył iż takowego w tejże ilości na kocie jeszcze nie oglądał.
Cóż było robić. Dostał zastrzyk z iwermektyny jako iż inaczej tego badziewia nie utuczemy, świerzb by siedział, kot by drapał, a żywych ran smarować nie bardzo.
Ale żeby nie było wesoło kotu to zalecono co następuję.
Oprócz prochów antygrzybowych i syropku (bardzo lubimy i mlaskamy), antybiotyk znowu na rany, clemastine na odczulanie.
Tak więc jak widać nie nudno nam. Nie nudno.
Ach i co ważne z racji drapania i wylizywania abażur wkroczył ponownie do akcji, a kot przecież w abażurze nie umie się wody napić (przynajmniej ta sztuka konkretna). Dopajamy się ze strzykawki. Nie nudno. Oj nie.
Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukiwać sposobności, by za tyle zła, wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pośpieszyć im z jakąkolwiek pomocą. Albert Schweitzer
Jeśli komuś zalegam z płatnością, bądź wysyłką proszę o pw.Rózne różności.