Witam wszystkie Cioteczki i ich footerka!
Przepraszam, za przerwę na wątku, miałam kilka bardzo ciężkich dni. Jestem nieco podziębiona, ale pisać dam radę

.
Środę i czwartek popołudniu spędziłam dzwoniąc do veta i szukając jedzenia dla kotów - Bandido wymiotował i nasz Nadworny Vet zasugerował zmianę karmy, też Urinary, tylko innej firmy. Okazał się to nie takie proste, nawet w Warszawie

, ale udało mi się. W czwartek wieczór dostały Hill'sa, więc teraz zamiast pawi mam rzadkie qupale

- całe szczęście, że w kuwecie.
Wczoraj rano miałam kucie sufitu w łazience, na szczęście Tata podjął się nadzoru na Panami W Berecikach. Nie jest tak źle, ale sporo kurzu do usunięcia,a wcale nie mam siły

.
A jako ukoronowanie wszystkiego, Malina wczoraj dostała rui

. Z jednej strony korzystam z okazji, żeby ją miętosić i przytulać, z drugiej strony dość jest hałaśliwa, zwłaszcza, że Zidane jest żywo zainteresowany jej stanem

aczkolwiek z konieczności tylko teoretycznie. Wczoraj próbował ją pokryć i usiadł jej okrakiem na brzuchu

. W nocy skupił się na gryzieniu karku i obgryzaniu się z Maliną w ogóle, chyba uznał jej postawę za zaproszenie do zabawy

. Efekty dźwiękowe mogliby sobie jednak odpuścić. Dziś ... na razie towarzystwo odsypia ciężką noc

.
Xandra ma mi podrzucić tabletki nasenne, tj. na wyciszenie rui, więc oby atrakcje dodatkowe na tym się skończyły. Jak się zbiorę do fotek, to coś może powrzucam...