usłyszałam miaukolenie
ale nic, tłumaczę sobie pewnie jakieś piwniczne...
staram się zamknąć uszy
ale słyszę jednak
no i jak usłyszałam
oooo! jaki ładny kotek!
wyglądam, no i siedzi
na środku chodnika,
modląc się, żeby nie wszedł na jezdnię
wyleciałam w jednym bucie
jakiś pan pomógł i go capnął
mówiąc, ja panią rozumiem
sam mam kota, cichutkoo tylko pisnęłam
ale to niiiie mój, ale pan juz poszedł
no to mam, siedzi w transporterze i mruczy, chyba trzeba iść do weta
oto to:





