Byłam u wet. po 13:00.
Obejrzała wyniki krwi Pameli ze stycznia tego roku,
mocz z maja tego roku i dzisiejsze wyniki.
Zaczęłyśmy rozmawiać i gdybać.
W końcu wetka mówi, nie ma co gdybać trzeba pobrać krew.
Pamela głodna ?, nie

nie wiedziałam ,że na głodno
i umówiliśmy się na jutro niestety.

i na głodno.
Dyskusja nad moczem
- W czym pani zaniosła ten mocz ? yyyyyyyy... w strzykawce...
- Do czego siusiała ? Do kuwety ? Tak do kuwety ...nieeeee....! wróć do słoiczka...
- A słoiczek po czym ?
Ja :
-

Nooooo czysty był ,umyty,-zaczynam się jąkać....
- No wiem mówi wetka, ale po czym był...
Matkojedyna wysilam mózgownicę...
- Po fasolce....

-
- Aha ...no to dobrze...
Wetka stwierdziła,że najbardziej ją niepokoi ten cukier,
bo może to być cukrzyca i problemy z trzustką.
W końcu obie stwierdziłysmy,że nie gdybamy,
tylko jutro badania krwi....