Lejek pościelowy, czyli ratunku...!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 07, 2007 22:07

dafney pisze:To i ja sie podczepie do watku :) Od tygodnia jest u nas pol-dzika kotka (miala byc zupelnie dzika,ale juz sie powoli uczlowiecza). Przez kilka dni byla zamknieta w klatce w naszej sypialni,a teraz juz jest luzem. Zalatwiala sie od poczatku do kuwety, ale wczoraj wieczorem nasikala nam na posciel. W nocy zrobila to jeszcze 2 razy :( . A kuweta sucha. Kotka nie wychodzi spod szafki jak ktos jest w pokoju,ale dzis caly dzien byla sama i w ogole nie skorzystala z kuwety.Nie wiem gdzie sie zalatwiala,ale pewnie niedlugo to odktyje :?
I co robic???Kotka jest u nas na tymczasie, ledwo wyblagalam,zeby ja wziac na ten tydzien.Ladnie sie oswaja,wiec dobrze by bylo gdyby zostala jeszcze troche.Ale jesli nasika znowu,to nawet nie mam co prosic,zeby mogla zostac :(
Dodam,ze kotka musi bys w naszej sypilani,nie mam mozliwosci trzymania jej nigdzie indziej.

Jak już wcześniej do kuwetki robiła to może ma zapalenie pęcherza i siusia tam gdzie jej się nie kojarzy z bólem, lub jak się rozgrzeje w łóżku śpiąc. A może tak reaguje na stres.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Nie lis 29, 2009 15:30 Re: Lejek pościelowy, czyli ratunku...!

Wróciłam... Kleks nadal leje :cry:

Przez pewien czas - około dwóch miesięcy - eksmitowaliśmy koty na noc do przedpokoju. Po tym czasie zaryzykowaliśmy wpuszczenie ich "na salony" i Kleks w zasadzie można powiedzieć, że Kleks przestał sikać na łózko (po drodze była jeszcze jedna wpadka, ponowne nocne eksmisje, ale w zasadzie problem zalewania pościeli zanikł). Natomiast nadal Kleks sikał na wszystko, co było miękkie, a co mu się udało znaleźć - ubrania, posegregowane i przygotowane do wpakowania do pralki, zwinięty koc, którego nie zdążyliśmy zabrać, postawiony w przedpokoju fotelik samochodowy dziecka, kurtka, która spadła z wieszaka... itp. No, ale to było znacznie mniej uciążliwe, niż codzienne pranie trzech kołder i tyluż zmian pościeli...

Ostatnio Kleks trochę chorował (struwity). Oczywiście sikał gdzie popadnie, w dodatku przez chwile z krwią, ale znosiłam to dzielnie, bo przecież choremu kotu słowa złego nie powiem, bardziej mnie martwiło, ze cierpi, niż to, ile kołder zasika. Ale teraz jest już zdrowy, a sikanie po wszystkim mu zostało. Nocą zasikuje nam łóżko oraz wchodzi do skrzyni na pościel i tam sika. Codziennie rano wstaję i mam dzień świstaka - mokra kołdra, mokre łózko w kilku miejscach, otwieram skrzynię na pościel - nalane. Do skrzyni leje pomimo, że wykładamy ją folią...

Dlatego przyszłam tu w desperacji, a w ogóle to poszukać Ryśki, bo jeśli krople Bacha nie pomogą, to chyba już nic nie pomoże i do końca świata będę prać/wycierać/wymieniać i kupować nowe... Kołdry i łóżka, nie koty, oczywiście.
Ika, Kocur (bynajmniej nie czworonożny :D) i Dzieć, oraz nasze dwa futra: Szpilka i Kleks.

Obrazek

Ikunia

 
Posty: 47
Od: Sob cze 09, 2007 21:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 29, 2009 16:17 Re: Lejek pościelowy, czyli ratunku...!

Od 10 dni mam w domu malutką niespełna 3 miesięczną koteczkę i ten sam problem.Kicia leje na kołdrę,bo jej tam mięciutko.W domu tymczasowym nie sikała.Mamy starszą koteczkę,która przybyła do nas w wieku 8 miesięcy i z nią nie było problemu.Nasikała tylko 1 raz w dzień przyjazdu.Włos mi się jerzy na głowie,gdy pomyślę,że mała może tak lać dłużej.Stosuję od 3 dni felivaya,może zadziała.Trzymam kciuki :ok: :ok: :ok: :ok:

teresa1950

 
Posty: 297
Od: Wto gru 16, 2008 9:54

Post » Pon lis 30, 2009 7:03 Re: Lejek pościelowy, czyli ratunku...!

Ja już od pół godziny mam kołdrę w pralce.Do proszku dodałam łyżkę sody oczyszczonej,do płukania ocet zamiast płynu,żeby usunąć zapach.Zobaczymy ,czy pomoże.Wczoraj Nella posikała mi kołdrę,jak już spałam.O dziwo mężowi nie, choć spał obok.Pryskam fellivayem,wietrzę,zmieniam pościel,pilnuję i wkładam do kuwety.W dzień wszystko dobrze,w nocy sikanie.Dziś ją wyeksmituję na noc do kuchni.Dostanie poduszeczkę,kocyk i sio.Miałam już kiedyś takiego kocura.Nie sikał na łóżko ale do otwartej szafy,na kurtkę ze skóry,obsikiwał odzież gości i na balkonie wskakiwał na balustradę i sikał sąsiadce piętro niżej na balkon.Jak suszyła pranie albo wietrzyła pościel to awantura,bo wszystko obsikane.Jak odszedł po 14 latach to odetchnęłam z ulgą mimo płaczu po stracie przyjaciela.I po trzech latach wpakowałam się w taką samą sytuację.Starsza Lula nie sika,nie rozrabia,nie łazi po meblach a to małe to jakieś z piekła rodem.Chociaż kochane i przemiłe.Jak nie pomoże pranie kołdry,fellivay i eksmisja do kuchni to będziemy badać mocz,weterynarz mi mówił,że jego dwie kocice przestały sikać dopiero po sterylizacji.Ale malutka ma dopiero około 3 miesiące a w poprzednim domku nie sikała nigdzie poza kuwetą.Jak ktoś ma podobne problemy to niech się odezwie,może razem coś zaradzimy.

teresa1950

 
Posty: 297
Od: Wto gru 16, 2008 9:54

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 83 gości