» Nie lis 29, 2009 20:29
Re: Matylda [*]
Pati, bardzo długo jeszcze będzie tak bardzo bolało, właściwe będzie bolało zawsze, tylko z czasem inaczej.
Pamiętam pierwszą ukochaną kotkę, którą żegnałam,okoliczności były dodatkowo okropne, bo umarła przez błąd "weta", a chorobą "wyjściową" było zapalenie ucha. Świat rozpadł mi się na milion kawałków, dom stał się mieszkaniem, przez kilka miesiecy codziennie, już w łóżku, wieczorami wyłam po prostu. Nie mogłam, nie umiałam i nie chciałam się z tym pogodzić. Nie wyobrażałam sobie w domu zadnego innego kota, byłam pewna, ze już nigdy nie bede miała zwierzaka, bo przecież zaden nie będzie, jak Ona.
Po kilku miesiącach trafił do nas kocur, przez przypadek, znaleziony potrącony przez samochód, nie miał go kto wziąć, wiec wylądował u mnie i u mamy. Oczywiscie miał być tylko na czas leczenia. To głupie, ale miałam paskudne wyrzuty sumienia wobec Lali, ze on jest w domu. Robiłam przy nim wszystko, co trzeba, ale zachowywałam duży dystans, myślałam, ze ją zdradze, gdy jeszcze jakiegoś kota pokocham. Po jakimś czasie doszło do mnie, ze przecież miłość do niego nigdy nie będzie "zamiast", tylko "obok".
Każdy musi przejść ten najgorszy okres na swój sposób, z tego, co widzę ze swoich doświadczeń, to mnie mimo wszystko łatwiej jest, gdy jest inny kot/koty, nikt nie zastąpi przyjaciela, który odszedł, ale to, że trzeba kogos nakarmić, oporządzić, jakieś futerko nas zaczepia do zabawy, czy się po prostu przytula, powoduje, ze człowiek nie może się w tym smutku i rozpaczy zupełnie rozpaść.
Myślę, ze mimo wszystko Kręcioł, jego obecnosc troszeczke Wam pomoze.
Sciskam Cie najmocniej!

*

*

*

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!