No i domek został zdominowany przez małe puchate włochate biało-czarne

Katy obwąchane zostały już wczoraj, wszelkie półki i stoły także

A 40min po dotarciu do domu brykała po pokoju z piłeczką

Noc przespała spokojnie, najprawdopodobnie w legowisku-pontoniku przy łóżku w sypialni - nie wiem na pewno bo spałam jak zabita - do 7rano, bo Isa się obudziła i przyszła przywitać do łóżka

Traktorek na maksa, ugniatanie cisteczek i baranki - więc chyba jej dobrze

Wczoraj wieczorem zjadła 1/3 słoiczka gerberka z kurczakiem (już nie miałam siły odgrzewać mieska). Ale dziś śniadania nie chciala jeść

I od wczoraj nie była w kuwetce pomimo zachęt. Niespodzianek też nie było zadnych nigdzie, więc może odreagowuje stres - choć nie wygląda - właśnie lezy rozwalona na sofie w pokoju i śpi w najlepsze. A jakie ona przyjmuje pozy do spania to spłakać ze smiechu się można. Dzis bawiła się piłeczką lezac na plecach na podłodze i widocznie sie zmeczyla bo tak zasnela - brzuch wywalony, kazda lapka na inna strone, pilka na brzuchu i normalnie mam froterke do podłóg

Niestety nie zdazylam jej pstryknac fotki, bo jak podeszlam to sie obudzila

Godzinke temu zrobilysmy sobie salon pieknosci czyli czesanie i manikure.
I to calkowicie bezbolesnie, bez ran szarpanych, grzeczniutka byla.
Niestety znalazłam jednak zmiany na skórze, ale Iska nie daje sobie ich dobrze obejrzec, wiec zostawiamy to wetowi.
W poniedziałek rano jedziemy do weta na pierwsze badania. Mozna by jutro, ale wtedy nie uda mi sie zrobic pelnej biochemii wiec nie ma sensu.
Marwti mnie troche co sie dzieje w brzuszku. Zauwazylam, ze nie lubi gdy sie podnosi chwytajac od dolu, wtedy miauczy, jak z boku to ok. A to moze znaczyc, ze cos jej tam zalega i ja boli