NITKA/KARINKA pisze:Szczepię się regularnie od kilku lat i nie choruję zupełnie w okresie jesienno-zimowym.
Dopiero jak pylą brzozy(zapominam o profilaktycznym łykaniu leków antyalergicznych).
Też wiem,ze nie jest to dokładnie ten wirus ,który może zaatakowac, ale jakaś ochrona jest.
Na świńską grypę się nie zaszczepię.
Wiesz Niteczko, ja się nie szczepię i też nie choruję

. Jakieś tam przeziębienie mnie złapie i to wszystko.
Jakieś parę lat temu, gdy mieszkałam jeszcze we Francji, zaczęła się właśnie moda na "pracownicze' szczepienia przeciwko grupie, by ludzie nie chorowali, tylko przychodzili do pracy.
Niestety, też wtedy zostałam zaszczepiona, bo był to pierwszy mój rok pracy, Polka, itp, więc nie odważyłam się powiedzieć, że NIE CHCĘ.
I co się stało? Jak zazwyczaj nie choruję, tej zimy łapałam wszystko jak leci! Zaliczyłam 3 ciężkie zapalenia oskrzeli z gorączką po prawie 42 st., notoryczny katar, chroniczne anginy i Bóg wie co tam jeszcze

. I zresztą nie tylko mnie tak rozkładało, lecz wszystkich tych właśnie zaszczepionych

.
W następnym roku powiedziałam BASTA i jako jedyna nie pozwoliłam się zaszczepić w pracy. Francuzi patrzyli na mnie trochę dziwnie, ale nie uległam

. I jaki był efekt? Wszyscy znów się mordowali całą zimę, bo ciągle na coś zapadali, a ja zdrowa jak ryba!

.
I od tej pory nie daję się zwieść! Na własnej skórze zdołałam się przekonać, ile warte są takie szczepienia

. A nawet jeśli ktoś nie rozchoruje się, a jest zaszczepiony, to też nie sądzę, by to była zasługa szczepionki

.
Ogólnie jestem przeciwna samozatruwaniu się

.