MIKITKA (*). Nowe życie.

powysyłałam maile jeszcze do innych dziewczyn z Czumy, niekoniecznie 14 i 16. Na pewno się znają, zawsze szansa jest wieksza. Nie moge sobie darować że nie zrobiłam tego wcześniej, nie pomyślałam o tym.

przecież nad wejściem klatki schodowej zawsze jest podany adres dozorcy, tam nie ma?
ja nadal uważam że bez klucza do piwnic szansa jest zerowa
czy Pani Agnieszka chociaż raz przeszła się po osiedlu nad ranem? obawiam się że znam odpowiedź
kilka stron wcześniej Meggi oferowała klucz i co z tymi obietnicami?

bardzo mi szkoda tej kotki

dziś już zmarnowałam pół dnia na łapankach, bez efektu specjalnego (tylko1 kocur :evil:

)

AnielkaG pisze:przecież nad wejściem klatki schodowej zawsze jest podany adres dozorcy, tam nie ma?
ja nadal uważam że bez klucza do piwnic szansa jest zerowa
czy Pani Agnieszka chociaż raz przeszła się po osiedlu nad ranem? obawiam się że znam odpowiedź
kilka stron wcześniej Meggi oferowała klucz i co z tymi obietnicami?

bardzo mi szkoda tej kotki

dziś już zmarnowałam pół dnia na łapankach, bez efektu specjalnego (tylko1 kocur )

Tam akurat nie ma / potwierdziła to Dellfin/, co jest dziwną praktyką, u nas też wszędzie są takie informacje.

Pani Agnieszka twierdzi że tak, ale... patrz

głoszenia.. :evil:

Meggi ostatecznie wycofała się ze wszystkiego.

Ja też robię to wszystko tylko i wyłącznie ze względu na kotkę, nie ze względu na lepsze czy gorsze samopoczucie pani Agnieszki. Tak jak pisałam Ci na pw - znam tą kotkę od dziecka czyli od kociaka, nie moge pogodzić się z tym że się błąka tam sama, w obcym środowisku. Po siedmiu latach - miało być dobrze a życie jej tak się wywróciło do góry nogami.
Ciągle zastanawiam się co ona sobie musi myśleć, za co ją to spotkało. Zwariować od tego myślenia można.

Jeśli będzie znana godzina łapanki będę mógł potwierdzić (lub nie) swoją obecność.

Piotrze, na pewno bedzie to pomiedzy 19.00 a 22.00

Czy możesz odnieść się do tych godzin? Tak bym miała choć blade pojęcie jaka pora będzie dla Ciebie dobra.

Ja, niestety, nie dam rady w niedzielę. Jestem mocno zagrypiona, leje mi się z nosa, kaszel mam mocno konkretny, głowa mi pęka.

Marcelibu, Ty nawet na balkon nie powinnas wychodzić, słyszałam jak rzęzisz. Zdrówka :ok:

W tych godzinach będzie ok. Czekam na hasło.

Ja-Ba pisze::

Meggi ostatecznie wycofała się ze wszystkiego.

Jak smiesz tak mówic kto to ci powiedzial, pisalam ze moge miecd klucz do bloku Czumy 16 ale zostałam olana.
Czy wiesz ile razy ze mną sie kontaktowała dellfin i robiła ustalenia.
Czy wymagasz ode mnie bym tam stała na jednej nodze i o kulach, wybacz ale nie moge.

Dziekuje za miłą wpólprace.

Dziekuje za miłą wpólprace.

taaa
ja dziękuję za złośliwe sms-y, jestem zajęta (robię budki dla kotów), nie będę się wdawać w jakieś dziwne dyskusje
sorry, ale po wszystkich kłamstwach Pani Agnieszki cała ta historia może być zupełnie inna :evil:

meggi 2 pisze:Wrócilam z tego rejonu.
Ja moge miec klucze do bloku Czumy 16, pierwsza klatka, a okienko jest otwarte to co ja dzis widzilam na ul. Czumy 14.
Okienko zapewne widzialyscie jest w ogródku przy przejsciu pod tunelem, siedzial tam dzis piękny rudy kot.

W czwartek juz napisałam o kluczu do bloku, ale nikt go nie potrzebował.
Do Ciebie Anielko napisalam zapytanie co ja moge jeszcze zrobic - to ma byc zlosliwosc.

**Adopcje: 12 >>**

nie chce sie wtracac ale tu chodzi o Mikitke.
jesli masz klucze meggi to je daj a potem sie dopiero obrazaj! Znasz Mikitke i jej los nie powinien byc ci obojetny!!! Znasz i Agnieszke wiec mozesz wiedzic wiecej niz inni i wplynac na nia. Powinna uczestniczyc w poszukiwaniach!

Sama jej niejednokrotnie radzilam co ma zrobic by przyspieszyc znalezienie kota. Tylko tak moglam pomoc. I wyglada na to, ze wszystko co mowila to nie jest prawda. Nie oceniam jej ze kot zginal bo to kazdemu moze sie zdarzyc. Tylko wazne co robi potem. Mam wrazenie, ze nie spodziewala sie takiego ruszenia, choc zapewnialam ja ze tak moze byc.

Wszystko robione jest dla zlapania kotki i jestem pelna podziwu dla kazdego z was za to co robicie. I nie pozwolcie by wasze animozje wplynely na los kota. Kazdego ta sytuacja przytlacza a jeszcze odleglosc, trudny teren i zerowa pomoc p.Agnieszki i mieszkancow robia swoje.

Meggi daj te klucze. Mikitki szanse maleja.Robi sie coraz zimniej.
Tu chodzi o koteczke, ktorej stala sie krzywda. O nic innego!

Jak rozmawialam z p.Agnieszka przed zaginieciem Mikitki przyznala sie, ze kotka uciekla juz ze dwa razy. Tlumaczyla,ze nie moze jej upilnowac bo wnosi niepelnosprawnego psa. Prosilam jej by zamykala kotke w jakims pomieszczeniu jak wychodzi na spacer i pilnowala by drzwi byly zawsze na klatke zamkniete.
Jak widac nie posluchala! Jak widac nie pierwszy raz. Gdyby rzeczywiscie ogloszenia wisialy wszedzie z wyznaczona nagroda(jak twierdzial) to ludzie opatrzyli by sie z nimi. A pieniezny zysk zmiekczyłby ich wrazliwosc. Widac i tego nie zrobila.

Bylam z p.Agnieszka wstepnie umowiona na ten piatek co minal na wizyte poadopcyjna.Bardzo chcialam poznac Mikitke ,warunki jej zycia i opiekunke. Byly uzgodnienia, ze jesli nie bede mogla przyjechac to ktos z forum sie zglosi.
Mikiciu prosze znajdz sie!!!

Może w takim razie zrobić ogłoszenia ze zdjęciem Mikitki i prośbą o informacje, jeżeli ktoś ją widział, wydrukować i porozwieszać w okolicy?

Przykre, że p.Agnieszka nie szuka z Wami kota.
Za jej bezmyślność cierpi Mikitka, a ona tyłek grzeje w domu, gdzie Wy marzniecie w nocy, pilnując klatek. :evil:

Ja też byłam pewna że takie ogłoszenia wiszą wszędzie gdzie tylko się da.
Zaraz piszę do korciaczek bo miały dobry pomysł....

MIKITKA (*). Nowe życie.

Kto przegląda forum