O już dobra, Zołzunie

. Pójdę

. Na razie mam zatkane
wyloty nosowe kawałkami zrolowanych chusteczek, co by mi cięgiem nie leciało. Wyglądam przekomicznie (Młoda aż się popłakała ze śmiechu). Tylko ta głowa, nie przestaje boleć mimo tylu przeciwbólowych

. Może to zatoki? Dopóki nie zoperuję nosa - niestety, tak to będzie wyglądało - głupi katar kończy się wbrew pozorom poważniej (antybiotyki itd.). Syf ścieka do gardła, do oskrzeli i jest
pozamiatane 
.
Głowa mi pęknie chyba...
Meonik właśnie po zapodaniu tabletki Rubenala był uprzejmy rzygnąć. Mam nadzieję, że to incydent. Wcześniej sobie właśnie tak radził z podawanymi (z wielkim trudem) wbrew jego woli tabletkami.