Dziękuję - z całego serca dziękuję za kciuki - pomogły. Nie ma guzów !!! Patrzyłam na linię kontrastu widoczną na rentgenie jak na linię życia - piękna ciągła nieprzerwana. Milion ton mi spadło z barków. Wszystko można leczyć poza nowotworami - a nowotworów brak
Pukunia została na Chopina - wybudzanie z takiego zabiegu nie jest łatwe musi być pod nadzorem. Wieczorem po nią pobiegnę. Na razie rzuciłam sie na jedzenie - ostatnio jadłam wczoraj rano. I spać mi sie chce straszliwie - nieprzespana noc i morze łez wykańczają. W ogóle takie stresy skracają życie, bardzo bym chciała żeby sie juz skończyły....
Co z lotniskowcami ? Mój Boze trzeba je szybko stamtąd pozabierać tam naprawdę coś grasuje

Jak dostanę wypłatę dorzucę sie do płotu teraz jadę na oparach - całe szczęście że udało mi sie wynegocjować rozłożenie zapłaty za ten kontrast na raty bo nie miałabym teraz tyle
Wracając od weta spotkałam panią Basię - polowałam na nią ostatnio zeby jej przekazać wieści o Kaji. Bo Kaja poszła do nowego domku ale domek sie nie odzywał i p. Basia bardzo się denerwowała czy wszystko jest w porządku - no normalne. Miałam wydrukowanego maila od tych ludzi dałam jej (pisałi ze Kaja z nimi śpi, że jest strasznym pieszczochem, ze jest kochana i za nic w świecie jej nie oddadzą) - p. Basia aż sie popłakała z radości. Takie rzeczy - znaczy sie jak dobrze kończą sie adopcje - sprawiają, ze serce rośnie
A może ja tak teraz wszystko odbieram - czuję się jakby mi ktoś przywrócił zycie

Myślałam, ze wszystko juz było ostatni raz. Cały wieczór starałam sie jej dać jak najwięcej - bo wszystko ostatni raz. Wychodząc dzis rano do weta cofnęłam sie bo przeciez niech Zaraza i Póki się pożegnaja - widzą sie ostatni raz... Nie wiem czy drugi raz zdobyłabym się teraz na takie pozegnanie. A te chwile kiedy zasypiała na stole... Nic to wszystko dobre co się dobrze kończy nie ma co rozpamiętywać.