Co u kotów? Ano bawić się chcą. Chodzą i lamentują. Gadatliwe zrobiły sie strasznie. Frycek o wszystkim musi mnie powiadomić. Zadziera główkę i rozpoczyna trele. Próbuje wspiać się tam, gdzie wskakuje Kundzia: do zlewu, w którym wlasnie zmywam naczynia, na kuchenkę, gdzie własnie smażą sie warzywa, do umywalki, kiedy się golę. Czynności "gospodarskie" zajmuja mi teraz znacznie wiecej czasu niż zajmowały.
Co więcej? Od kilku dni chodzę z przeziebieniem. Wczoraj po południu czułem sie tka zmęczony, że od razu po obiedzie położyłem sie do łózka. O dziwo koty, zamiast prowokowac mnie do zabawy, położyły sie obok i zaczęly mruczeć.
O operacji staram sie nie mysleć. Dziekuje Wam bardzo za propozycje pomocy, ale myślę, że lepiej będzie, jesli pojedziemy tam sami. To nie będzie dla Frycka najlepszy dzień, i chyba nie chciałby rozkleić się przy obcych

faceci tak mają