10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 20, 2009 16:25 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Włóczko, bardzo lubię czytać Twoje opowieści. Cieszs się z takich postepów w nabieraniu zaufania
Obrazek
Obrazek

Iburg

 
Posty: 5024
Od: Wto sty 04, 2005 21:52
Lokalizacja: Rybnik

Post » Pt lis 20, 2009 21:00 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Suuuuuuuuuuper wieści.... :1luvu: :1luvu:
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5628
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt lis 20, 2009 21:12 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

tak czytam i czytam i coś mi przyszło do głowy... wiem, że to już nie ważne i w ogóle, ale może to wcale nie "alergie" były powodem braku miejsca dla Lizy w nowym domu, w którym ma pojawić się dziecko, tylko właśnie to pacanie, jak kotka ma dość miziania?...? kto zna mojego Georga, to wie, o co mi chodzi. Dla niewtajemniczonych przybliżę sytuację: Georg jest miziakiem, ale tylko gdy on chce i tylko dwa-trzy razy można miźnąć, potem on ostrzega, że ma dość, ja go znam to odczytuję te znaki prawidłowo, ale już przecież niejedna z Was dostała od Georga z liścia, a większość to w ogóle się go boi ;)
Nigdy w życiu bym się go nie pozbyła, nawet mając w perspektywie wielki brzuch i wrzeszczące niemowlę, ale może oni faktycznie się bali, że kotka dziecku krzywdę zrobi?..? może trzeba to brać pod uwagę przy szukaniu domu? że kotka nie nadaje się do dzieci?

tak sobie dywaguję tylko... :oops:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lis 20, 2009 21:15 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

mam wrażenie, że całkiem do rzeczy dywagujesz
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 24, 2009 23:23 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Co dobrego słychać u Lizy?

katikot

 
Posty: 2881
Od: Pt paź 26, 2007 23:31
Lokalizacja: Kraków/Wrocław

Post » Śro lis 25, 2009 12:19 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Podniosę z pozdrowieniami :kotek: i też zapytam jak Liza ? :D
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Czw lis 26, 2009 8:32 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Ja również pozdrawiam serdecznie i cieszę się ogromnie z tak dobrych wieści!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Obrazek Obrazek Obrazek
Anielko ['], Jerzyku ['], Malwinko ['], Kellusiu ['], Tymonku ['], Lolusiu['], Klaczku ['], Jaśminku ['], PiPi [']

jerzykowka

 
Posty: 12552
Od: Śro kwi 30, 2008 10:53
Lokalizacja: poznan

Post » Czw lis 26, 2009 11:01 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Przepraszam za OT :oops:
Pilna i UWAGA! drastyczna sprawa:
viewtopic.php?f=1&t=104031&p=5243626#p5243626
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 26, 2009 18:23 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Duża dawno nie pisała, bo zalatanaaaa...... :(

Co u nas: Lizunia coraz bardziej oswojona, już sypiamy z dużą w łóżku. Albo przychodzimy rano na budzik i się do łóżka pakujemy (duża powinna nastawiać tak z kwadrans wcześniej, żeby było dostatecznie dużo czasu na głaskanie). Śmieję się że obie pacierze mówimy.... ;)
Stan zapalny paszczki tymczasem wygląda na zaleczony (odpukać.....), ale trzeba będzie "obrobić" ząbki. Kicia niestety już wie do czego służy transporterek - dwie wizyty u pani doktor jakoś przeszły, ale na trzecią, w niedzielę, nie dałam rady kotki do kontenerka zapakować - krzyk, drapanie, gryzienie... Chyba próbka tego co robiła w lecznicy. Bez obrażeń nie wyszłam.... :/ W poniedziałek rano pakowanie kota - inną metodą - na szczęście się udało, bo nie wiem co by było....... A w lecznicy oczywiście kotek z łebkiem schowanym w rękaw i pod rękami dużej, i kotka tu na stole wcale nie ma.....

Georg-inia - myślę że się zgadzam, że to raczej nie jest kotka do małych dzieci. Przyznam że na początku było mi cokolwiek dziwnie, kiedy np. miałam twarz w zasięgu kocich łapek (np. na łóżku).... ;) Zresztą nadal potrafi pacnąć - głaskanie, mruczenie, głaskanie, pac-pac - nawet z ząbkami czasem - i nadal mruczenie.....

A dzisiaj Lizunia ma pierwszą noc bez dużej, duża wyjechana, dopiero jutro wróci do kota.... Mam nadzieję że jedzonko od Innej Dużej zostanie przychylnie przyjęte......
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1449
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Czw lis 26, 2009 22:51 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Georg-inia pisze:tak czytam i czytam i coś mi przyszło do głowy... wiem, że to już nie ważne i w ogóle, ale może to wcale nie "alergie" były powodem braku miejsca dla Lizy w nowym domu, w którym ma pojawić się dziecko, tylko właśnie to pacanie, jak kotka ma dość miziania?...? kto zna mojego Georga, to wie, o co mi chodzi. Dla niewtajemniczonych przybliżę sytuację: Georg jest miziakiem, ale tylko gdy on chce i tylko dwa-trzy razy można miźnąć, potem on ostrzega, że ma dość, ja go znam to odczytuję te znaki prawidłowo, ale już przecież niejedna z Was dostała od Georga z liścia, a większość to w ogóle się go boi ;)
Nigdy w życiu bym się go nie pozbyła, nawet mając w perspektywie wielki brzuch i wrzeszczące niemowlę, ale może oni faktycznie się bali, że kotka dziecku krzywdę zrobi?..? może trzeba to brać pod uwagę przy szukaniu domu? że kotka nie nadaje się do dzieci?

tak sobie dywaguję tylko... :oops:


W sobotę byliśmy u kumpeli. W domu kotka, z tego co czytam dokładnie ten sam tym co Lizunia i Georg, a nawet gorzej bo czasami potrafi pacnąć ręką tylko wyciągniętą w jej kierunku i to z pazurami. Po wizycie moja ręka podrapana, Rafała ręka podrapana, Renia mówi że to normalne, że kotka taka jest...
W domu małe dziecko 7 m-cy, kotka u Reni od jakichś 4 lat, i tak gadam i pytam (po tym co już wielokrotnie przeczytałam na forum, dziecko w domu, kot out, a tym bardziej "taki" kot) Renia, jak ona się tak zachowuje, i to również w stosunku do ciebie, to jak z Lilką, nigdy jej nie zadrapała, nie pacnęła, nie ugryzła? A Renia na to: no co ty, nigdy się nie zdarzyło, kotka ucieka przed Lilką, nigdy jej nie zadrapała, czasami nie zdążyłam zareagować, Lilka złapała kotkę za sierść i trochę jej wyrwała, kotka nic.
I tak się zastanowiłam, o co chodzi... a Jarek z uśmiechem, ona jest cwana, wie na co może sobie pozwolić, wie że dziecka ruszyć nie może, bo na tym by się jej kariera u nas zakończyła (powiedział to oczywiście z przymrużeniem oka, bo wiem, że nigdy by kotki nie oddali). Ale może coś w tym jest, że kot, mimo że wszystkich paca, dziecka jednak nie ruszy...

A tak wracając do tematu cieszę się z takich postępów Lizuni :)

edit: przecinki :)
Ostatnio edytowano Czw lis 26, 2009 23:42 przez gosiaa, łącznie edytowano 2 razy

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 26, 2009 23:26 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Gosiaa, chyba coś jest w tym co napisałaś.
moją Szejnę niedobrą, złośliwą, drapiącą, nie dającą się wziąć na ręcę (a jeżeli już, to tylko na momencik i zaraz jest awantura) "dostaliśmy" od znajomych mojego męża, którzy mają małe dziecko. podobno ta maupa fstrętna z tym chłopczykiem się bawiła najnormalniej w świecie i nigdy nic złego mu nie zrobiła... nas natomiast traktuje tak jak traktuje... :?
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lis 27, 2009 8:41 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

bo zasadniczo zwierzęta wiedzą, że to "małe" to jest dziecko. Niezależnie od tego, czy to dziecko ludzkie, psie czy kocie, i wolą się ulotnić jeśli z takim dzieckiem sobie "nie radzą" niż być agresywnym.
Znów przywołam przykład Georga: małpa jedna potrafi bronić swego terenu jak rzadko, Klemensa na początku tłukł do krwi, Niuńka też, ogólnie każdego dorosłego kota usiłuje spacyfikować, psy atakuje. A przed małymi kociętami - ucieka. Prychnie sobie pod nosem, czasem krzyknie, ale odchodzi wręcz biegiem. Tak samo było z Emmą-szczeniaczkiem...
Poza tym oba moje koty w obecności ludzkiego dziecka dematerializują się w sekundę. :roll:

Jednakowoż ludzie są różni bardzo, jeśli ktoś widzi, że kot jest "agresywny" to oczywiście wyobraża sobie, że ta agresja w stosunku do dziecka też będzie występować, a dziecko się nie obroni, zwłaszcza niemowlę
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lis 27, 2009 12:04 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

to ja się dopisuję do klubu pacaczy
z ruru, on paca z nienacka i leżącego i od tyłu,
i w ogóle stosuje wszelkie zasady pacania nie fairplay
ale po 5 latach jest już jakby coraz lepiej 8) :wink:

Ciekawe jak bardzo się Lizka ucieszyła z powrotu pańci :kotek:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lis 27, 2009 17:32 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Też jestem ciekawa, czy bardzo się ucieszyła?
Obrazek
Obrazek

Iburg

 
Posty: 5024
Od: Wto sty 04, 2005 21:52
Lokalizacja: Rybnik

Post » Pt lis 27, 2009 18:38 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Chyba się Lizunia ucieszyła... ;)
Zresztą ona mnie już i tak od jakiegoś czasu wita kiedy przychodzę (i ją interesuje że za drzwiami jest korytarz, grrr....). Trochę posiedziałyśmy razem na tapczanie, a pod wieczór jak duża usiadła, to kotek się najpierw ułożył na chodniku, potem na tapczanie obok..... ;)

Tyle że tak ogólnie jak duża przychodzi skądś, to jest to trochę podejrzane ;) Bo a nuż poszła po takie coś do którego się pakuje kota w kontenerku żeby pojechać do weta?.... ;)

A dzisiaj wrócona duża musi jeszcze swoje obowiązki ze sznureczkiem odrobić ;) Liza fajnie poluje na ten sznurek, taka gra w berka: wypada z kuchni biało-czarna strzała, paca łapkami w sznurek i ucieka galopem, i za chwilę znowu ;) Nic się w przedpokoju na swoim miejscu nie ostanie... :)
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1449
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 70 gości