PiRafolandia czyli morski wąteczek PIRACIKA I RAFY(R od 53s)

[Kociara82]

sis, ale jak go schrupasz, to w calosci kic nie wroci do panci, wiec jak to chcesz zalatwic, he? Sama bym sie chetnie przyssala do jego pysia, potem wycalowalabym i wymiziala calutkiego centymetr po centymetrze
Lara, ta nic porozumienia miedzy wami, przyjazn z psina, milosc, jaka was kocio obdarzyl, jego szczescie u was... Bede Was za wzor innym domkom stawiac, zeby inne koty tez takie szczesliwe byly
A jak tam oczko? Czy mgielka poszla juz sobie precz?

[lara1974-34]

bardzo dziękuję za dobre słowo i takie wyróżnienie już tak mamy że kochamy te wszystkie stwory(w tamtym tygodniu odeszła szczurka mojego syna ,one niestety nie żyją długo około 2 lata,bardzo było nam źle)teraz za to mój syn bardzo się zbliżył do kocińskiego,więcej się z nim bawi,karmi smakołykami-a ten chodzi za nim nawet jak młody ma doła i chce być sam ,to chodzą do niego na zmianę to Piraciński,to Lara.nasze życie zawsze jest wypełnione zwierzem,bez tego jesteśmy tacy niedopełnieni.mam mały nerw na Piracińskiego,bo zaczął wymyślać przy jedzeniu,to nie-tamto nie.mała świnka jedna.ale ma szczęście bo posiada swojego psa i ten wyżera mu z miski to czego on nie chce i muszę dać mu świeże,a to zawsze lepiej smakuje.

[lara1974-34]

A jak tam oczko? Czy mgielka poszla juz sobie precz?[/quote]




prawie nie jest widoczna,a ja nie mam sumienia dalej go kłuć następną serią zastrzyków,zakraplam,ale nie byłam po zastrzyki.nie wiem czy to dobre,ale mój koti nie ma stresa i bólu

[Kociara82]

a co na to wet?

[lara1974-34]

muszę podejśc,oko leczyliśmy z własnej woli,ale zapytam.

[Kociara82]

a duzo mu jeszcze zostalo tych zastrzykow?

[lara1974-34]

poprzednia seria to było 10 zastrzyków podawanych co 2 dni,ale jak było b.zimno lub strasznie lało(my nie mamy auta )to podawaliśmy je sami w domu.nie nosiłam go do weta,bo teraz taki wstrętny okres dla wszystkiego stworzenia,bo tyle chorób w koło u weta też,więc nie chciałam go narażać na jakiś katar,albo co gorszego.i dla nas te podawanie było takie przykre,choć on nie gniewał się na nas,ale tak było nam źle jak musieliśmy go kłuć.mąż bał się gom mocno trzymać żeby go nie uszkodzić,wolał robić te- piki

[Kociara82]

biedne kociatko Jak on to wytrzymuje? Teraz tez by musial miec tyle zastrzykow?

[lara1974-34]

tyle albo kilka więcej,więc się zastanawiam,to oczko jest naprawdę lepsze,są momenty kiedy nie widać tej mgiełki.

[Kociara82]

hmm... to faktycznie trudna decyzja. Dla mnie on i tak jest przesliczny, przecudny, przepiekny i wlasciwie prawie nie zwracam uwagi na te mgielke, wiec chyba na waszym miejscu, jesli kotu nie grozilaby z tego powodu slepota-darowalabym sobie i jemu tej meczarni.

[Petka]

Ja znowu w przelocie... czytam jednak systematycznie
Głaski dla zwierzaków.

[Myszolandia]

hmm... to faktycznie trudna decyzja. Dla mnie on i tak jest przesliczny, przecudny, przepiekny i wlasciwie prawie nie zwracam uwagi na te mgielke, wiec chyba na waszym miejscu, jesli kotu nie grozilaby z tego powodu slepota-darowalabym sobie i jemu tej meczarni.

Sis jak zwykle chyba czujesz że się do Ciebie "dorzucę"
Dokładnie.Jeśli tylko nic nie grozi mu przez to oczko,to ja chyba też bym odpuściła.Ja powiem szczerze,że faktycznie nawet zapomniałam o tej mgiełce.Dopiero jak Kasiu piszesz,albo zdjęcie jakieś widzę trochę "bliżej" to wtedy rzuca się w oko dopiero.
Myślę,ze on sam się chyba już przyzwyczaił do tego ślepka.

[lara1974-34]

to tylko przez wzgląd na niego podjęliśmy to leczenie,choć zmiana jest widoczna i to bardzo czasami.zakrapiamy jeszcze,ale zastrzyków już nie dam mu robić,to nie jest nic co ratuje mu życie,więc bez stresu.NIE DAMY KŁUĆ NASZEGO GAMOŃKA.teraz koi wymyślił że już mu nie smakują puszki i teraz samo mięsko i suche.więc tak też daję bo nie jadłby innego mokrego.taki Gamoń i Melepeta

[Myszolandia]

ale zastrzyków już nie dam mu robić,to nie jest nic co ratuje mu życie,więc bez stresu.NIE DAMY KŁUĆ NASZEGO GAMOŃKA

[Kociara82]

Mysle, ze to sluszna decyzja Gdyby byl kotem wychodzacym lub wolnozyjacym, mogloby mu to bardzo przeszkadzac, utrudniac zycie, moglby sobie nie poradzic z tym. Natomiast ma swietny dom, bezpieczny, widac, ze czuje sie w nim jakby od urodzenia tam mieszkal, ma czlowieka, ktory dba o niego i troszczy sie (i to w liczbie 3, taki farciarz z niego ), zarelko pod pysio podane... Jesli nie jest to zagrozeniem dla zycia czy jesli nie grozi slepota, uwazam, ze nie ma sensu kotka stresowac A ja zawsze powtarzac bede, ze moim zdaniem tylko mu to dodaje uroku