» Sob lis 21, 2009 22:26
Re: Kotków 7. Wyjeżdżam i trochę martwię się...
Ania już pewnie odpoczywa. O 13.00 ja i pozostałe opiekunki stada miałyśmy odprawę, na której dowiedziałyśmy się, kto co je, jakie leki bierze i kiedy, gdzie są poddupniki i ręczniki oraz jak otworzyć drzwi i ile właściwie w domu jest kotów. Potem, już we dwie zaniosłyśmy sykliwą Elficzkę na szczepienie. Z wyciąganiem z klatki była masakra. Anka w grubych rękawicach, ja z otwartym kontenerkiem w pogotowiu i maleństwo ryczące i atakujące pazurami i zębami rękawice. W kontenerze cisza, przez cała drogę do weta cisza, u weta spokój, rozglądanie się na boki, brak reakcji na zastrzyk, nawet pogłaskać można... Nie wiem, jak było w domu, bo rozstałyśmy się wcześniej.
Jeśli zaś chodzi o długowłose koty, to jeden egzotyk kryje się ciągle w zakamarkach pod meblami. Czarna Perełka jest łagodna, bo udaje, że jej nie ma. Szarutka (a właściwie niebieska) Chloe jest w domku stałym. Jeśli ktoś chce niewidzialnego czarnego kota, to musi poczekać, aż wróci Ania.