na poczatek dobre wiesci
udało się pomóc kolejnemu kotu z tego watku. Temu boroczkowi z guzem w pyszczku. Tutaj jest jego watek
viewtopic.php?f=1&t=99613&start=0Guz okazał sie zatkaną slinianką, którą zoperowano i teraz Bytrzak juz nie ma zadnego guza. Jest za to cudnym, bardzo kochanym burym kocurkiem, o pogodnym charakterze. A przytył tak, ze ledwo go mogę oderwać od fotela
Do pełni szczescia brakuje tylko stalego domu.
Niestety tempo przybywania bied w okolicach domu karmicielki jest zatrważająca. Jest Łapek, który z niesprawną łapą czeka i czeka

Jest sliczny rudobiały kocurek, któremu w sumie nic nie dolega-trzebaby wykastrować i podtuczyć. Przyszedł nowy dzikawy kotek, który ma przekrzywioną ciagle głową i zaczął utykać na przednią łapę. Oraz kotek którego historia starsznie mnie ukłuła w serce. Miał dom, panią, był kochany, mieszkali w starym domku z synem tej pani. Pani umarła, kotem zajął sie syn. Syn też umarł...kotem zajęła się inna Pani która była lokatorką poprzednich opiekunów kota. I ona też umarła a kocio został sam..na ulicy

Karmicielka mówiła ze jest całkiem oswojony i...zaczyna niedomagać. Zarzuca mu tylnymi łapami, sztywny chód, brak tej kociej zgrabności...

a ja nie mam mu jak pomóc
