Kciuki za Kacperka (widziałam go wczoraj, biedaczka, w transporterku).
Jeśli chodzi o badania krwi, to moja kotka x miała robiony test paskowy na FIV i białaczkę. Oba ujemne. Kotka X wczoraj dostarczyła mi niezłych atrakcji. Rano zapodałam kurczaczka i... nic. Nie je. Dałam odrobinę hillsa kitena - liznęła, ale bez entuzjazmu. Przeraziłam się, małą w torbę i do Boliłapki. Wet obejrzał, osłuchał, zmierzył temperaturę - wszystko w normie. Daliśmy kurczaczka - nic. Pointa jest oczywista - po powrocie do domu kotka mało mi palców nie podgryzała, zżarła kurczaczka niemal się dławiąc i spokojnie poszła lulu. Dzis rano z równym entuzjazmem wsunęła śniadanko
Oczywiście cały czas drętwieję za strachu o moje kociska, ale skoro ona już od dziesięciu dni u mnie siedzi, to już chyba wszystko jedno

FIV-ki obrażone, bo karmę im wsuwam drągiem zasłaniając usta po starannym umyciu się w virkonie (a niech mi skóra zlezie, chrzanię).
W Boliłapce mowa była wczoraj o powtórce testów na panleuko, bo przy poprzednich mogło nie być wiremii.