^^ KocI SzczEciN~~ /część 3

[DorotaEm]

W razie alergii mogę podpowiedzieć, jak spróbować pokonać alergię nawet na konkretne, posiadane w domu zwierzę. Zadziałało w przypadku znajomego dziecka. Koszt jakieś 75 zł... Szkoda tylko, że pewnie macie rację i nie chodzi o alergię...

[sebriel]

A u mnie po ulicy błąkało się u szło za moim tata takie cudo:

I siedzi teraz u mnie

[sebriel]

Gdyby chodziło o alergię, toby zostawili jedzenie, martiwili się o kota, i znaleźli by kogos, może u rodziny na te "2 tygodnie", a nie....
Ciekawe, czy koteczek się znudził, i teraz pewnie nowego szukają :/ Więc po co oddawać transporter i żarełko, skoro jeszcze się przyda ;/

[e-dita]

Trudno w to uwierzyć, naprawdę - jakieś trzy tygodnie temu dostałam maila z fotkami kota i zapewnieniami, że wszystko jest w porządku.

Czy mam go zostawić na noc w łazience? Jutro jak będę w pracy muszę go też w łazience zostawić, inaczej będzie wojna okropna. Nie wiem jak ich wszystkich ze sobą pogodzić, pal licho grzybicę i tak nic nie wymyślę na razie, kot musi zostać u mnie.

[Istna]

Och niewesoło tu....
Dokładam - po pierwsze ostrzezenie dla Majowego - i okolic zapewne. Nie wiem czy czytałyscie wczorajszy Kurier - grasują tak dzikie psy facet w straszny sposób opisał jak rozerwały jego półtoraroczną koteczkę. Grasują w nocy i o świcie. Uwazajcie na kotowate
Z moja Pukunią dalej sytuacja patowa - tomograf moge zaliczyc do kolejnych badań (rośnie mi teczka) wykluczających pewne rzeczy, ale nie naprowadzających w zaden sposób na jająkolwiek diagnozę. W główce wszystko w najlepszym porządku - nawet przy podanym kontraście nic nie dało sie tam zauważyc nieprawidłowego. Kregosłup też wygląda normalnie - ale nie na 100% bo niestety kot oddycha - i w związku z tym porusza sie więc te zdjęcia nie wyszły tak wyraźnie jak mózg.
Dr Wrzosek twierdzi, ze to białaczka, FIV lub FIP. FIV i białaczkę muszę więc powtórzyc (kto wie może tester był wadliwy), na FIP trzeba wysłać do Niemiec. Tylko czy to coś da ? Ja juz tracę nadzieję - wszystkie badania wskazują na zdrowego kota - moja mama powiedziała ze ona jest zdrowa tylko udaje. Że niby hipochondryczka Ale nie wiem chyba aż taka mądra nie jest zeby wiedzieć co ma udawać....
Wet nakazał mi izolować Czarna Zarazę od Puki - to jak mam jedną z nich w klatkę wsadzic ? Czy Zarazie budę na dwór wyrzucić i nie wpuszczać do domu ? Mission impossible

[DorotaEm]

Istna, a mówiłaś o swoich podejrzeniach pozastrzykowych? Kurde, nie rozumiem, czemu się nad tym nie chcą zastanowić?

[Istna]

Istna, a mówiłaś o swoich podejrzeniach pozastrzykowych? Kurde, nie rozumiem, czemu się nad tym nie chcą zastanowić?

Może takie rzeczy jeszcze sie nei zdarzały - nie ma zadnej mozliwosci potwierdzenia wpływu na organizm kota zastrzyku podanego jej 3 lata temu - wiec nikt nie slucha moich metnych teorii
W ogóle mam dziwne wrazenie że Puki jest wyjątkowo nietypowym przypadkiem wszyscy weci zabierają sie do niej z zapałem a kończy sie na unikaniu kontaktu wzrokowego i wzruszaniem ramionami...

[e-dita]

Tylu lekarzy już odwiedziłaś...
Z tego co pamiętam robiłaś jej test białaczkowy?


A ja dzięki sebriel i rudolfowi mam dt dla kota nr 10
Jutro wieczorem go zawozimy na Bukowe z Dorotą, do jutra musimy jakoś przeżyć.
Nocka była turbulentna, ale teraz sytuacja się trochę normuje, może skończy się wycie, warczenie i machanie łapami na prawo i lewo. Kociak jest słodki i bardzo kontaktowy, przytłacza go trochę liczba kotów pałętających się u mnie.

[DorotaEm]

Mnie chodziło raczej o to, żeby się zastanowili, co wtedy mogło się w niej "zepsuć"... Ale może rzeczywiście wiedza na ten temat nie jest tak szeroka...

[Istna]

E-Dita - całe szczęście ze Fikus będzie mial inne lokum - wyobrażam sobie tą wybuchową atmosfere w domu.... Moje szaleją jak sąsiadka na nie patrzy zza okna - kompletne wariactwo warczą na nią, na siebie nawzajem, ja też obchodzę to szaleństwo miotające sie pod balkonem szerokim kręgiem zeby nie oberwać przy okazji...
Pukunia miała test białaczkowy i FIV robiony jeszcze w sierpniu zdaje sie - to było pierwsze badanie - bo nastraszyłyscie mnie że tak sie moze zaczynać białaczka... jeść nie mogłam, spać nie mogłam zanim sie nie upewniłam że to nie to

[Istna]

Mnie chodziło raczej o to, żeby się zastanowili, co wtedy mogło się w niej "zepsuć"... Ale może rzeczywiście wiedza na ten temat nie jest tak szeroka...

Makabrycznie przypomina mi sie ciągle stwierdzenie jednego lekarza, ze niektóre choroby diagnozuje sie dopiero w trakcie sekcji zwłok

[kya]

Istna jesli kot mial robione testy to jakos nie widze sensu robienia ich znowu. Jesli kot czuje sie dobrze,zadbaj o odpornosc ,witaminki i miejj nadzieje,ze kolejne ataki sie nie pojawia. No bo juz nie wiem co wiecej mozna zrobic.
Mieszkam niedaleko majowego i zdziczalych psow nie widzialam .Ciagle jednak widze psy zdziczalych wlascicieli czyli takich,ktorzy puszczaja psa luzem i chyba ida do pracy . No ale tu samowolka,policji i strazy miejskiej niet .
Na rynku w Zdrojach facet z zoologicznego dalej kontynuuje proceder rozdawania kociat .Kociaki trzyma w malej klatce dla kanarkow pod sklepem .Zwracalam mu juz uwage tydzien temu ale mnie olal. Niech sobie rozdaje kociaki ale niech je wezmie do ludzkiej klatki i do sklepu.Te koty sa tak zestresowane,wyploszone ,ze az zal.Czy ktos moglby zglosic to Rudolfowi jako koniecznosc interwencji? Jas nie zadzwonie bo mnie sie konto wzielo i wykonczylo w telefoniku;)

[e-dita]

Przekazałam Rudolfowi na gg

[DorotaEm]

kya, ja ostatnio złapałam takiego luźnego posokowca, którego pan stał obok i na zwróconą uwagę, że pies powinien być na smyczy stwierdził, że to nie jego pies, załadowałam do auta z tekstem, że w takim razie zawożę do schroniska, zanim wpadnie pod auto. Powiedziałam, że ładny, zadbany, wygląda rasowo, to raz dwa znajdzie odpowiedzialnego właściciela. Pan się strasznie awanturował, policją straszył (ale wezwać nie chciał ), w końcu mu go oddałam, ale zaznaczyłam, że jak znów zobaczę go luzem i że po nim nie sprząta, to nie będzie zmiłuj. Pies lata dalej, ale jak idę to jest zapinany... Szkoda, że ludzie są tacy durni...

[kya]

Facet z tego zoologika nie pierwszy raz raz rozprowadza kociaczki trzymajac je przed sklepem w kanarkowej klatce.Kociaki sa przerazone,bo kazdy dzieciak tam lapy pcha,kazdy pies morde wklada . Miejsca tam wlasciwie nie ma,nawet polazic po klatce nie ma jak.Koty siedza zbite w kupke .W klatce ani wody ani jedzenia.Pan na moje uwagi najnormalniej w swiecie mnie zbywa. Ktos chyba mocno rozmnaza kocice wiec wlascicielem kociat tez jakos trzeba by sie zajac.