Aluś, jeszcze tylko katar małej został. Kicha, trochę łzawi i to wszystko. Nadal leczymy, jutro znów do weta grzecznie, ale to już chyba na prostej jest. W domu Immunodol dodatkowo, czekam na conva, choć i tak waga ładnie idzie do przodu - będzie dobrze.
Poczekaj, jeszcze nabierze ciałka. Na razie przestała straszyć kręgosłupem. Nie sądzę żeby docelowo miała być ogromna - łapinki delikatne, budowa dość filigranowa - dama!
kinga w. pisze:Kurcze... Z wrażenia zapomniałam spytać. Chcesz ją brać na doleczaniu? Bo ja ją mogę spokojnie leczyć nadal - nie ma problemu.
troszkę się boję zmieniać weta, bo Twój ją zna i ją prowadzi, nie wiem czy to byłoby dobre dla jej zdrowia. Szczerze wolę, żeby jeszcze troszkę była u Ciebie, bo jednak do końca nie jest zdrowa, a nowy dom to jednak stres...
NO i po problemie - posiedzi sobie jeszcze trochę. Mnie żadna różnica czy dwa czy trzy maluchy, spacerek z rana do weta dobrze mi zrobi na figurę (JAKĄ FIGURĘ?!), a ona sobie spokojnie "dojrzeje" do zmiany domu. Jakby ktoś pytał to ja dalej nie lubię maluchów nic a nic i wcale a wcale sie do nich nie przywiązuję. Szelka jest Twoja, reszta... czyjaś, ale to nie są MOJE koty.
Też tak myślę. Powoli trzeba się będzie narybku pozbywać przed wyjazdem. Można by szukać powoli domków dla dwóch pozostałych panienek. Skarpeciara trochę jeszcze kicha co prawda, a Bace grzbiecik sie goi, ale zanim ktoś się na nie zdecyduje...