Aggi pisze:Haha mój na szczęście kawy nie pija
A tak serio to on sobie nawet śniadanko do pracy robi dzień wcześniej wieczorem
Bo dobrze wie że ja się budzę tak z reguły ok.9 -nie doczekał by się bidok na śniadanko

Ale jak go ni ma (teraz na rano robi) to niestety ja muszę wstawać i ogarnąć dziecię,psa i kociambry moje

Fiu, fiuuu... Faktycznie wychowałaś!

U nas nie tak. Jak miał do pracy rano, a ja miałam później, to wstawałam, robiłam śniadanko, kandarapki do pracy... Z drugiej strony jak jechałam do KRK na cały dzień, a on wracał po nocy to odwoził mnie na busa zamiast iść spać - w końcu na busa mam ok. półtora km i to się da na butach przelecieć... Albo wstawał specjalnie żeby mnie odwieźć, tudzież jeśli nie był w pracy to przywoził z busa do domu. W zimie to zmarzlinę kompletną przywoził więc zapędzał pod prysznic, robił kolację i serwował "herbatkę po góralsku". Ze łzami w oczach dziękowałam za tę troskę. Trudno było powstrzymać łzy - w herbatce było chyba pół na pół śliwowicy i żywym ogniem paliła. Starało się kochanie. Eh... Liczymy dni...