Byłam wczoraj na jednym z nowszych osiedli w Gdańsku i wróciłam do domu poruszona i wzruszona. Ja też mieszkam na 'nowszym', ale kota nie widziałam u nas ani jednego. A tam... Kotka z pięcioma maluszkami, którą zaopiekowała się niezwykła rodzina. Ulokowali kotki na klatce, biorą je non stop do domu wraz z ich mamusią, karmią pysznym jedzonkiem, wymieniają prześcieradła, sprawdzaja stan zdrowia, oswajają i miłuje... Cudowny widok. Rodzinka będzie też dla nich szukała odpowiednich domków - natychmiast poleciłam im forum i myślę, że za jakąś chwilę zobaczycie zdjęcia kociaczków. A jest kurcze na co patrzeć. Kociątka przesłodkie-wczoraj skończyły równo miesiąc. Dwa są jak z reklamy więc rodzinka woła na nie Whiskasy - są srebrno-szare, pręgowane lub nakrapiane, z jasnymi rozświetlonymi pysiami, o cudnych buźkach, dużych oczach i mocnych 'lwich' łapkach. Nic tylko wziąć i wymiętosić

. Dwa są też szare ale w kierunku brązu - jeden to Smutny, bo ma pysia zatroskanego, a drugi Wąski, bo jest taki mniejszy. A ostatnie maleństwo to przecudna szylkretka z pysiem, który wygląda jak oryginalna maska - przedzielona na pół idealnie równa linią - jedna część jasna, druga ciemna. Mała rozrabia jak to szylkrecia (wiem, bo sama mam taką małpiatkę) - małe diabollo

. Kotki są całkiem oswojone, garną sie do ludzi (szczególnie Diabollo), są czyściutkie i rozkoszne.
Jest jeszcze jedna kotka na tym osiedlu, ale ulotniła się z przygotowanego dla niej domku (lub ktoś ja przegonił) i zabrała swoje nowonarodzone nie wiadomo dokąd. Wszyscy się bardzo martwia czy one jeszcze żyją. Jeśli się znajdą trzeba będzie poświęcić im trochę więcej czasu, bo tamta kotka jest dzika. No i liczba Małych Potrzebujących się zwiększy...
Oby więcej takich rodzin (ludzkich - nie kocich) - szczególnie przez te najbliższe kilka miesięcy.