Galilea, kot-UFO - dziadzio znalazł swoją panią

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 11, 2009 16:31 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

"Ponienawidzi" Cię krótko, zobaczysz :D
Pewnie, że posypia. Ma ciężkie chwile za sobą, a poza tym pogoda taka senna... moje też poległy. Wszystkie. Chociaż nie robiłam im żadnej krzywdy.

Transporter zostaw jeszcze przez jakiś czas na "wyposażeniu" mieszkania. Jako jeden z mebli przestanie budzić złe skojarzenia, a pewnie jeszcze czasem będzie w użyciu.

Poza tym jesteś bohaterką :ok: Ja na zastrzyki muszę biegać do weta.
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 11, 2009 18:10 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

Domięśniowego to też bym nie zrobiła - ale wiesz, dopingowała mnie myśl o pakowaniu zestresowanego kota do transportera, jeżeli nie dam rady z tym zastrzykiem :roll:
Strzykawek naużywałam się już w życiu, ale raczej na gumowych pojemniczkach albo ampułkach z chemikaliami, a nie na żywych stworzeniach... Na szczęście Luby przytrzymał małą.
Leży, mruczy, nie chce jej się łazić, ale przytomna, chyba ok. Miałam wrażenie, że ma trochę temperatury, ale po zastrzyku jej przeszło. Ale równie dobrze mogła się zagrzać, bo leży w kłębku, jak to kot.
Chyba mogę jej już nasypać suchego. Do tej pory jadła tylko "mus" Sheby, rozgnieciony widelcem, bo wczoraj i jeszcze dziś rano nie gryzła zbyt sprawnie.
Transporter stoi i będzie stał. Zobaczymy, jak dalej będzie problemowa, to kupię taki wielki z materiału, na psa, żeby ją zmylić - wygląda "inaczej" i nie jest ciasny :)
Bo głodzić kota przed każdym wyjściem do weta nie zamierzam :D
Przez kolejne sześć dni od stworzenia świata Adam i Ewa ciężko pracowali.
A potem przyszli do Boga i powiedzieli: potrzebujemy antydepresantów.
I wtedy Bóg uczynił kota i widział, że był on dobry.

inatheblue

 
Posty: 358
Od: Nie cze 15, 2008 16:30

Post » Śro lis 11, 2009 22:45 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

Nie dawałabym suchego do czasu zrobienia kupala. Stękanie w kuwecie nie jest raczej łatwe po zabiegu a pierwszy kupal to podstawa.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 11, 2009 22:57 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

Hm. Do tej pory nie ruszyła suchego, ani mokrego w kawałkach, tylko dalej pociapany mus, a teraz poszła do kuwety, więc zobaczymy.
Mus się skończył - gdybym wiedziała, że jedna z puszek będzie zawierać niejadalne na razie dla niej kawałki, kupiłabym co innego. A wszystko inne, co mam, jest raczej dla zdrowo gryzącego i trawiącego kota. Coś czuję, że będę miała z rana przebieżkę do zoologa.
Przez kolejne sześć dni od stworzenia świata Adam i Ewa ciężko pracowali.
A potem przyszli do Boga i powiedzieli: potrzebujemy antydepresantów.
I wtedy Bóg uczynił kota i widział, że był on dobry.

inatheblue

 
Posty: 358
Od: Nie cze 15, 2008 16:30

Post » Czw lis 12, 2009 9:00 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

Dżizas! Kupa na dywaniku pod kuwetą. :roll: Kto mi powie jaki żwirek nie kole w dupkę?
A kotka w najlepsze zabija mnie nosem o żarcie. I już siedzi na parapecie. I jak tu "nie pozwolić kotu skakać"?
Przez kolejne sześć dni od stworzenia świata Adam i Ewa ciężko pracowali.
A potem przyszli do Boga i powiedzieli: potrzebujemy antydepresantów.
I wtedy Bóg uczynił kota i widział, że był on dobry.

inatheblue

 
Posty: 358
Od: Nie cze 15, 2008 16:30

Post » Czw lis 12, 2009 10:56 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

Nie da się nie pozwolić 8)

A jakiej wielkości jest cięcie? Jak małe, to nie powinno być problemu. Oczywiście, lepiej żeby się panna nie naciągała rzez kilka dni, ale kota isę nie upilnuje za bardzo.

A kupa na dywaniku to może w ramach protest-songu? Kaftanik jest? To może w kaftaniku było ciężko wleźć do kuwety?
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 12, 2009 11:08 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

Małe cięcie i bez kaftanika - podobno w takim wypadku lepiej się goi bez. Zapewne racja, bo chociaż mała jest osłabiona, to atakowała dziś nosem moje nogi całkiem energicznie. Myślę, że żwirek za gruby i za duża warstwa. Zaraz idę coś kupić.
Przez kolejne sześć dni od stworzenia świata Adam i Ewa ciężko pracowali.
A potem przyszli do Boga i powiedzieli: potrzebujemy antydepresantów.
I wtedy Bóg uczynił kota i widział, że był on dobry.

inatheblue

 
Posty: 358
Od: Nie cze 15, 2008 16:30

Post » Czw lis 12, 2009 11:26 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

A może po prostu kucnęła w kuwecie z kuperkiem za kuwetą? To się może zdarzyć każdemu kotu. Daleko od kuwety ten urobek?

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lis 12, 2009 11:46 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

U nas Świstak tak się czasem zajmuje kopaniem, że jej pierwsze bobki lecą, zanim zdąży wejść do kuwety :lol:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 13, 2009 0:24 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

Nie, kup był ewidentnie celowo na dywanik, a obrażona nie jest - widocznie moja księżniczka uznała, że żwirek kłuje w dupkę. Połowę kuwety wylożyłam papierem toaletowym (żebyście wiedziały, jaką ona ma tę kuwetę - tę samą, co w zwierzętarni, więc mega, byłaby dobra na mainecoona...a Galilea mieści się w niej cała). Papier zaakceptowany, ale drugiego boba jeszcze nie było. Drżę przed nocą :lol:
Ponieważ usunęliśmy z drogi wszystkie krzesła, a bez etapów pośrednich kota nie potrafiła skakać i bez operacji, to się teraz nudzi i ciągle doprasza o mizianie. Na galopkę nie ma ochoty. Mam nadzieję, że charaker jej się nie zmieni, bo cieszyło mnie to kocie latanie.
Przez kolejne sześć dni od stworzenia świata Adam i Ewa ciężko pracowali.
A potem przyszli do Boga i powiedzieli: potrzebujemy antydepresantów.
I wtedy Bóg uczynił kota i widział, że był on dobry.

inatheblue

 
Posty: 358
Od: Nie cze 15, 2008 16:30

Post » Pt lis 13, 2009 8:44 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

Witam się ponownie - wstyd się przyznać ale "zasiałam" gdzieś Twój wątek - pewnie przez modyfikację tytułu :roll:
Dopiero jak się pokazałaś na Pakcie to zajarzyłam - SIOSTRO :wink:
Idę doczytać...

I zapraszam do nas :wink: viewtopic.php?f=1&t=102122
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pt lis 13, 2009 12:53 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

Hej :) :piwa: Podczytuję wątek. :)
A kota wróciła do załatwiania potrzeb w żwirku, z czego się bardzo cieszę...
Przez kolejne sześć dni od stworzenia świata Adam i Ewa ciężko pracowali.
A potem przyszli do Boga i powiedzieli: potrzebujemy antydepresantów.
I wtedy Bóg uczynił kota i widział, że był on dobry.

inatheblue

 
Posty: 358
Od: Nie cze 15, 2008 16:30

Post » Pon lis 16, 2009 20:29 Re: Galilea, kot-UFO - idzie na sterylizację

No, biega, skacze, bawi się, pyszczy o machanie wędką i o żarcie - teraz trzeba chyba uważać, żeby się nie roztyła.
Wporzo kot :) Tylko dziurawy, w sensie łaty futra na boku. (Czy wasze koty też mają dwa razy więcej sierści zimą? Jest opętańczo puchata, wygląda prawie jak długowłosa - boję się myśleć, co będzie na wiosnę...)
Przez kolejne sześć dni od stworzenia świata Adam i Ewa ciężko pracowali.
A potem przyszli do Boga i powiedzieli: potrzebujemy antydepresantów.
I wtedy Bóg uczynił kota i widział, że był on dobry.

inatheblue

 
Posty: 358
Od: Nie cze 15, 2008 16:30

Post » Sob lis 21, 2009 16:08 Re: Galilea, kot-UFO - kotka galopka

Z wieści najnowszych. Galilei wyrosła asertywność. Nie wiem, czy tak na nią wpłynęła operacja, czy tabletki ją muliły - zaczęła je dostawać jeszcze zanim się przyzwyczaiła do mieszkania, więc nie miałam okazji obserwować jej charakteru bez. W każdym razie kotka nauczyła się domagać swojego. Wcześniej traktowała kwestię pożywienia dość obojętnie, a teraz się rankiem regularnie drze o żarcie. Żeby było śmiesznie, nie zawsze je od razu zjada, ważne że wie, że tam jest. Może to dlatego, że została przeposzczona przed operacją i olśniło ją - pierwszy raz w przewidywalnym życiu kota laboratoryjnego - że żarcia może nie być?
Tak samo domaga się zabawy, jest bardzo energiczna, nauczyła się skakać bezpośrednio na parapet (bez przystanków w postaci krzeseł) i w ogóle się nie przejmuje, kiedy ją straszę. Czy to zmiany hormonalne, czy faktycznie kota może mulić po tabletkach?
Przez kolejne sześć dni od stworzenia świata Adam i Ewa ciężko pracowali.
A potem przyszli do Boga i powiedzieli: potrzebujemy antydepresantów.
I wtedy Bóg uczynił kota i widział, że był on dobry.

inatheblue

 
Posty: 358
Od: Nie cze 15, 2008 16:30

Post » Sob lis 21, 2009 21:54 Re: Galilea, kot-UFO - kotka galopka

Nie wiem niestety, czy hormony mogą kota zamulić, ale biorąc pod uwagę to, że hormony mają ogromny wpływ na życie zwierzaka, wydaje mi się, że preparaty hormonalne mają też jakiś ogólny wpływ na zwierzaka, co może przekładać się na zachowanie. Ale to tylko takie luźne rozważania.

A może Galilea po czuła się nareszcie tak całkowicie pewnie? Np. kot mojej mamy pewnie poczuł się, gdy po jakimś czasie pobytu mama zabrała go do lecznicy i potem zabrała z powrotem do domu - nie został w lecznicy. I opowiadała mi potem ze ściśniętym gardłem, jak Noluś wyszedł z transporterka i tak niepewnie rozglądał się dookoła, jakby nie wierząc, że wrócił w to samo miejsce. W sumie jak to pisze, to mnie ściska gardło, zwłaszcza że Nolka juz nie ma z nami :(
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: lucjan123, Nul i 37 gości