Prosto z Poznania pojechałam z Puti do lekarza. Nie jest dobrze
Temperatura wyraźnie obniżona, maleńka słaba, jakaś taka inna. Trudno mi to określić. Dostała serię zastrzyków (antybiotyk, przeciwwymiotny, ornipural), zabrano jej znowu troszkę krwi na biochemię i morfologię. Natomiast wyniki moczu, które dzisiak odebrałam - dobre.
Mała dostała kroplówkę, na początek na odżywienie. Właśnie skończyłyśmy podawać pierwszą część. Kroplówkę podgrzewałam, żeby podnieść koteńce temperaturę. Około godz. 22 druga część i jutro znowu jedziemy do lekarza. Od jutra podajemy kroplówki w celu "przepłukania" małej.
Putita bardzo się niecierpliwi w trakcie kroplówkowania, w każdym razie bardzo ją to stresuje.
Jestem wykończona, tak zmęczona jakbym skopała hektar pola.
