W niedziele wieczorem pojechaliśmy po Kavkę. Pan, który wziął ją pod opiekę, wypuścił ja na podwórko, bo nie przytulała się do niego. Przygarnęła ją sąsiadka, od której zabraliśmy Kavusię. Pani chętnie by ją sobie zostawiła, ale ma dwa psy i kocura i marną emeryturę.