A luuz brothers nikt nie zauważył?
Przedwczoraj wpadła z wizytą czarna.wdowa. Na stole zagościła wędlinka, chlebek itp.
No i Domingo pokazał, co potrafi. Zamorzony kotecek (tylko skąd ma taki wielki brzuch?

) pchał się na stół z siłą taranu, trzeba było bronić talerzy niemal własną piersią
Wstydu mi tylko narobił
Ale po zabraniu pokus ze stołu znów był sobą: zabił rękę czarnej.wdowy
naśmierć, a po wygranej walce zasnął na jej kolanach
Wczoraj wieczorem Hestia znów była kąpana. Jak ona się drze... i jest strasznie nieszczęśliwa
Ale mus to mus, jest znacznie czystsza i chyba mniej się brudzi pod pachami. Staram się załatwiać sprawę kąpieli i suszenia szybciutko, ale parę minut niestety to zajmuje. Dobrze, że przy suszeniu nie krzyczy, a to trwa dłużej niż kąpiel.
A w ciągu dnia odwiedziłam dwie przemiłe panny:

Koteczki zostały zabrane dosłownie sprzed nosa pseuduchowi. Jeszcze była czarna, ale ona pojechała już do domu stałego. Te panienki też już chyba są zaklepane, tylko przed przeprowadzką czeka je wybijanie świerzbu i sterylka.