Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu. I w nowym domu.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 06, 2009 21:30 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

kya pisze:Weszlam tu przypadkiem i przyznam ,ze troche zadziwil mnie fakt ,ze opiekunka kotka nie skorzystala z mozliwosci wizyty u dr.Garncarza . Zycie bez oczu nie wydaje mi sie jakims wielkim szczesciem dla kota i mysle,ze szkoda ze zrezygnowano z tej wizyty .


Sama wizyta to nie wszystko: trzeba było jeszcze szukac DT i transportu.
A czasu już nie było...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pt lis 06, 2009 21:46 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

Hmmm... pociag jedzie chyba 3 godziny wiec chociaz mozna bylo na konsultacje pojechac ,upewnic sie ze na pewno dla oka nie ma ratunku . Nie musialby przeciez nawet byc w DT . Kwestia jednego dnia gdzie stawka byla szansa na jedno oko . Nie chcialabym chyba by wylupiono mi oczu bez 100% pewnosci ,ze wlasnie tak trzeba .No ale nie ma o czym mowic skoro oczy zostaly juz wylacznie na zdjeciu.

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lis 06, 2009 23:00 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

kya, żeby to było tak prosto i łatwo jak piszesz...
To nie ja decyduję o tym kocie, nie ja go utrzymuję, nie ja leczę i nie ja operowałam.
I, już poza wszystkim, nie uważam, żeby diagnoza dr.Balickiego, znanego okulisty i chirurga, była nietrafna. Jesli była szansa na leczenie o na pewno bym o tym została poinformowana.
Jedno oko wyglądało nieco mniej tragicznie, było mniejsze i dawało złudzenie lepszego stanu.
Jak bardzo i jak długo cierpiałby kot gdybyśmy upierali się przy długofalowym leczeniu , nie mając 100% pewnosci, że osiągniemy zadowalający efekt?
Człowiekowi można zasadność takiego cierpienia wytłumaczyć i zrozumie. Kot nie.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pt lis 06, 2009 23:32 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

"Jak bardzo i jak długo cierpiałby kot gdybyśmy upierali się przy długofalowym leczeniu , nie mając 100% pewnosci, że osiągniemy zadowalający efekt?" Czy podejmujac leczenie kota zawsze mamy 100% pewnosci na wyleczenie? Idac twoim tokiem myslenia wiele kotow z tego forum byloby bez oczu i łap .Przepraszam ale chyba lepiej juz bylo faktycznie go uspic jak wydlubac mu oczy . Jezeli nie Ty decydujesz o tym kocie,nie Ty go leczysz to wlasciwie kto?
Wydawalo mi sie ,ze to Ty zalozylas ten watek i Ty bylas u okulisty i Ty podejmowalas decyzje czy uspic czy leczyc .Never chyba ze 3 razy pytala czy ma zalatwiac kotu wizyte u najlepszego chyba w Polsce lekarza specjalisty i powiem nieladnie ale olano to. Gdybym ja miala pod opieka tego kota to po propozycji Never lecialabym do Wa-wy bijac sie pietami po dupie z nadzieja ,ze moze TAKI lekarz chociarz czesciowo uratuje wzrok kota czyniac jego zycie w miare dobrym .Napisalas jednego dnia,ze oko jest leczone u zwyklego(jak zrozumialam) weterynarza po czym na drugi dzien pokazalas kota z usunietymi oczami. Dla mnie to jakis horror.

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 07, 2009 0:15 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

kya, ja kotu obiecałam znaleźć dom i zabrałam na konsultację do okulisty pytając uprzednio wetki czy mogę.
I tyle.
Dwa dni potem poinformowano mnie, ze następnego dnia kot bedzie miał operację usunięcia obu gałek.
Dodam , ze aż do dnia operacji kotka miała kilka razy dziennie zakładaną do oczu bardzo silną maść (chloramphenicol) , która zazwyczaj daje natychmiastowe rezultaty, choćby częściowe. U Tereski poprawy nie było żadnej, nawet minimalnej.
Dobrze Ci wypisywac co bys Tyś nie zrobiła, bo jesteś daleko i sprawa Cię nie dotyczy.
Nikt Never i jej propozycji nie olał. Rozmawiałam z nią na pw.
Jeśli jesteś w sytuacji, która pozwala Ci na trzy-cztery wsiąść w pociąg i przyjechac z kotem do Warszawy , to Ci gratuluję i zazdroszczę. Bo ja tak nie mam. I nie mam pewności czy pozwolono by mi Tereskę na taką konsultację wieźć.

Nie, nie uważam, ze źle się stało. Ona świetnie widzi inaczej a z czasem reszta zmysłow jeszcze wyostrzy się. Nikt jej nie wyłupał widzącego oka, tylko usunął martwe tkanki. Bo ona tymi oczami waliła w kratki kontenerka nie czujac bólu. Aż leciała krew.

Jest dla niej oferta DT z mozliwością rozszerzenia do DS (tak, tak).

7 lat temu trafił do mnie ( od Blue) czarny Kajtuś z wykręconą łapką. Forum przyklasneło pomysłowi, zeby za wszelką cenę ratowac łapkę. Łapkę operowal przez kilka godzin dr. Zięba, świetny chirurg. wykręcał wszystko o 180 stopnio : kosci, mięśnie, ścięgna, nerwy. Kot wybudzał się z narkozy 5 dni.... Potem łapką prawie wcale się nie podpierał, tylko czubkami palców. Po 4-ch latach łapka zaczeła sie paprać. Zaleczałam antybiotykiem i maściami, ale w końcu wszystko zaczeło rozłazic sie rękach, leciał ropa z jakąś mazią, sterczały druty, łapka śmierdziala okropnie. I co? I trzeba było uciąć łapinę. I żałuję, ze nie zrobiono tego na samym początku.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob lis 07, 2009 8:52 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

Sama nigdy nie spotkalam sie z tak ciezkimi przypadkami i moze to i dobrze bo u nas nie ma takich specjalistow nawet jadac 3 godziny, natomiast wielokrotnie czytalam na forum o bardzo ciezkich przypadkach ,wrecz beznadziejnych gdzie wet leczyl w sumie nie majac przekonania czy to cos da, a potem okazywalo sie ,ze jednak udalo sie uratowac czy to oko czy lapke,czy w ogole kocie zycie.Postaw sie na miejscu tego kota chociaz przez chwile .Czy bedac nim nie chcialabys aby Twoje chore oczy obejrzal jeszcze jeden specjalista ? Czy pozwolilabys sie nieodwracalnie pozbawic oczu po wizycie u jednego okulisty? On jest jeszcze taki malutki ,cale zycie przed nim, ale zycie w calkowitych ciemnosciach .

"Jeśli jesteś w sytuacji, która pozwala Ci na trzy-cztery wsiąść w pociąg i przyjechac z kotem do Warszawy , to Ci gratuluję i zazdroszczę. Bo ja tak nie mam. I nie mam pewności czy pozwolono by mi Tereskę na taką konsultację wieźć."
Gdybym nie mogla osobiscie to szukalabym kogos od switu do nocy kto moglby bo stawka bardzo wysoka . Nie masz pewnosci czy pozwolono by ci? Przepraszam ale chyba wetce nie zalezalo az tak by pozbawic kota oczu .Z reszta nie wiesz tego bo nie podjelas takies proby .
Podsumowujac... w takiej sytuacji meczylyby mnie wyrzuty sumienia ,ze nie zrobilam wszystkiego co moglam dla zwierzaka i byc moze przez moja niewiare kot stracil szanse na czesciowy chociaz wzrok .Naprawde czasami wystarczy na kilka minut postawic sie w sytuacji zwierzecia by dostac powera do dzialania .

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 07, 2009 10:26 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

Kya, widze, ze latwo Ci przychodzi oceniania sytuacji na odleglosc i bez znajomosci przypadku.
Warto zapamietac, ze jesli tylko jakis kot ze Szczecina dostanie propozycje konsultacji w Warszawie, to zaraz wsiadasz z nim w pociag i przyjezdzasz.Bo umiesz sie postawic w jego sytuacji i dostac powera. ;-)
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Sob lis 07, 2009 10:44 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

Agneska zauwaz jednak ,ze trasa Wa-wa- Szczecin zdecydowanie rozni sie od trasy Wa-Lublin gdzie pociag pospieszny jedzie 2 godziny 46 min .Tyle to ja mam do Poznania i gdybym byla w podobnej sytuacji ,gdzie w gre wchodzilyby kocie oczy na 100% skorzystalabym z mozliwosci konsultacji u drugiego specjalisty . Co do znajomosci przypadku to wiem tyle ile wyczytalam na watku...Jednego dnia piekne haslo pt.ratujemy oko a na drugi dzien juz oczy na gaziku . Przeraza mnie to ,naprawde... Autorka nie ma przekonania czy na 100% oko daloby sie wyleczyc .A czy ma 100 % pewnosc ,ze nie usypiajac malucha zrobila mu przysluge? Jesli juz sie czegos podejmujemy bierzemy na siebie ogromna odpowiedzialnosc i nie mozna takich rzeczy robic tylko polowicznie.
Ponad 17 tysiecy napisanych postow.Ile to w przeliczeniu na godziny spedzone w necie? ( to zdanie zamierzenie mialo byc zlosliwe)

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 07, 2009 10:49 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

kya pisze:Agneska zauwaz jednak ,ze trasa Wa-wa- Szczecin zdecydowanie rozni sie od trasy Wa-Lublin gdzie pociag pospieszny jedzie 2 godziny 46 min .Tyle to ja mam do Poznania i gdybym byla w podobnej sytuacji ,gdzie w gre wchodzilyby kocie oczy na 100% skorzystalabym z mozliwosci konsultacji u drugiego specjalisty . Co do znajomosci przypadku to wiem tyle ile wyczytalam na watku...Jednego dnia piekne haslo pt.ratujemy oko a na drugi dzien juz oczy na gaziku . Przeraza mnie to ,naprawde... Autorka nie ma przekonania czy na 100% oko daloby sie wyleczyc .A czy ma 100 % pewnosc ,ze nie usypiajac malucha zrobila mu przysluge? Jesli juz sie czegos podejmujemy bierzemy na siebie ogromna odpowiedzialnosc i nie mozna takich rzeczy robic tylko polowicznie.
Ponad 17 tysiecy napisanych postow.Ile to w przeliczeniu na godziny spedzone w necie? ( to zdanie zamierzenie mialo byc zlosliwe)

17 000 postow-liczac srednio 3 minuty na napisanie i wyslanie kazdego daje nam 51 000 minut
,dzielac to na 60 (bo tyle minut ma godzina) otrzymujemy 850 godzin!!! Liczac 6 godzin trasy Wa-wa Lublin to ponad 141 wyjazdow. I Ty uwazasz ,ze ja przesadzam?
850 godzin spedzonych wielokrotnie na zwyklych konwersacjach kontra niecale 3 godziny jazdy do Warszawy.Amen

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 07, 2009 11:36 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

kya, nie wiem ile lat i godzin spędziłas w szkole podstawowej, ale czytać ze zrozumieniem to Ty nie umiesz.
To nie ja byłam osobą decyzyjną w przypadku leczenia Tereski.
Moja rola ograniczała się do zobowiązania do znalezienia domu oraz do, wyproszonej, konsultacji u lubelskiego okulisty.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob lis 07, 2009 13:18 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

Wybacz Kasiu ale o ile potrafie czytac ze zrozumieniem to nie bylo nigdzie mowy ,ze nie masz prawa glosu w sprawie ratowania kota . To Ciebie pytala wetka czy ratowac kota czy uspic prawda? Uwazasz ,ze gdybys powiedziala wetce ,ze chcesz malucha pokazac okuliscie w Warszawie to protestowalaby? Nie sadze..... 850 godzin pitulenia na forum i brak czasu na ratowanie kociego oka.Wybacz ,ze nie dmę w fanfary na Twoja czesc.

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 07, 2009 13:19 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

Kasia D. pisze:kya, nie wiem ile lat i godzin spędziłas w szkole podstawowej, ale czytać ze zrozumieniem to Ty nie umiesz.
To nie ja byłam osobą decyzyjną w przypadku leczenia Tereski.
Moja rola ograniczała się do zobowiązania do znalezienia domu oraz do, wyproszonej, konsultacji u lubelskiego okulisty.

BTW.W szkole podstawowej jestem juz 26 lat (bo tam ucze) + lata spedzone przeze mnie jako uczennice .Razem 34 lata .Po tylu latach nie ma sie problemow z czytaniem ze zrozumieniem .

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 07, 2009 13:47 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

Z tego co wiem to Kasia nie pituli sobie na forum bo ma nudy tylko poszukuje tutaj pomocy dla setek kotów którym pomaga jak może. No i na forum jest już 7 lat.
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lis 07, 2009 14:59 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

boozzzz, czy zawsze musi się znaleźć ktoś doszukujący się dziury w całym? Nie zamierzałam pisać tego posta, bo z zasady nie mieszam się w podobną wymianę zdań gdy nie dotyczy bezpośrednio mnie, ale po tekście z liczbą postów wymiękłam. Jakieś idiotyczne rozliczanie kogoś z tego ile pisze na forum, myślałam, że chodzi Ci, Kya, o rzeczywiste dobro tego kota, ale ten post zmienił moje zdanie :?

A Ty, Kasiu, nie tłumacz się więcej bo nie masz absolutnie z czego. Gdyby decyzja została podjęta tak sobie, bez konsultacji z weterynarzem to można by mieć pretensje, ale Tereska była pod opieką weterynarza, podkreślam weterynarza (nie piekarza, hydraulika czy informatyka, którzy nie wiedzą jak leczyć zwierzęta), została zabrana na konsultację do weterynarza okulisty, znów podkreślam okulisty, który specjalizuje się w leczeniu oczu. I ta dwójka orzekła, że oczu nie da się uratować.

Z całym szacunkiem, ale nie jeden dr Garncarz jest na świecie, są też inni dobrzy i wrażliwi weterynarze, nie da się wszystkich kotów wozić do niego. Również człowiek jak jest chory, to nie każdy ma możliwość konsultacji u najlepszych specjalistów, nie zawsze wszystko jest takie proste jak napisanie posta na forum.

No i nie odważyłabym się sugerować komuś wyrzutów sumienia nie znając sytuacji osobiście ... Nawet gdybym miała jakieś wątpliwości (a tu w moim odczuciu ich nie ma) to nie znając dokładnie sprawy powstrzymałabym się od ewentualnych negatywnych komentarzy, zakładałabym jednak dobrą wolę ...

No i w takich sytuacjach nigdy nie będzie wiadomo czy podjęta została na 100% słuszna decyzja, raz podjęta w beznadziejnym przypadku walka okaże się wygrana, innym razem nie, sprawdzić się nie da bo czasu nie cofniemy żeby wrócić do punktu wyjścia.

No i czytając tutaj o kotkach niewidzących absolutnie nie można powiedzieć, że one są mniej szczęśliwe niż te widzące, bawią się, dokazują, mruczą, przytulają jak zdrowe widzące koty i żyją długo i szczęśliwie ... podobnie zresztą jak ludzie ...

PS. Nie będę dyskutować na ten temat, wyraziłam swoje zdanie i wystarczy.
Obrazek Obrazek
W sprawie banerków proszę o pw Obrazek

panikota

 
Posty: 3972
Od: Czw wrz 10, 2009 7:02
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lis 07, 2009 15:02 Re: Tereska cud-szylkretka . JUż bez oczu... Fotki po....

Aaaaaa no i oczywiście wielkie ogromniaste kciuki za dzielną Tereskę :ok: :ok: :ok:
Kasia, zmienię banerek, tylko nie wiem co jest teraz ważne, żeby w nim zaznaczyć :?: :?:
Obrazek Obrazek
W sprawie banerków proszę o pw Obrazek

panikota

 
Posty: 3972
Od: Czw wrz 10, 2009 7:02
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 80 gości