Aniada pisze:A tak w ogóle, to musimy oswiecić nowo przybyłą Ciocię Kalair - znawczynię Kretek - że Poluszka też nosi stylowe barwy. O takie:
Fakt! Całkowicie się zgadzam!

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Aniada pisze:A tak w ogóle, to musimy oswiecić nowo przybyłą Ciocię Kalair - znawczynię Kretek - że Poluszka też nosi stylowe barwy. O takie:
Aniada pisze:Rety! Dziękuję Wam. Mniód na serducho![]()
Zamówiłam troszkę kosmetyków dla Misiaczka, ale on oczywiście podzieli się z Polą i Jożikiem, więc jutro będzie wielkie kąpanie miśków, a potem postaramy się pokazać, co zdziałały nowe cuda.
Ja chyba jakaś niecałkiem normalna jestem, bo po pierwsze moje koty będą miały o niebo lepsze kosmetyki niż ja, a po drugie - czekam na tę pakę, jakby tam co najmniej cuda Diora się znajdowały (których, nota bene nigdy nie miałam i mieć nie będę). I zła jestem na siebie, bo listonosz dziś z paczusią był, a ja przespałam ten ważny fakt i muszę czekać do jutra.
Aniada pisze:Witamy sobotnio, radośnie i kocio.
Dzisiejszy dzionek rozpoczął się cudownymi dwiema godzinkami, tylko ja i koty. Wprawdzie sceneria świata przedstawionego w tej sielance nie była może iście sielankowa, za to uczucia i emocje, daję słowo, arkadyjskie.![]()
Najpierw o 8.00 obudził mnie Jożik, calusi wtulony swoim grubiutkim, puchatym, mięciutkim, pachnącym i rozmruczanym ciałkiem w moją twarz, szyję, obojczyk. Wygłaskałam, wymiziałam, aż małe zatykało się od mruczenia. Potem w scenerii różowo-niebieskich poduś i kołder rozegrały się sentymentalne sceny z udziałem jednej rozczochranej heroiny (czyli mnie) i trzech puchatych dżentelmenów. Mąż heroiny, jak to mąż, chrapał donośnie.
Następnie miejsce akcji przeniosło się w zgoła inne rejony, gdzie główna bohaterka, czyli ja, zasiadła na tronie. Niestety, nie królewskim, tylko takim, wiecie, innym, co to każdy w domu ma.
Pola, która nie śpi z nami, uznała, że teraz ona musi się przywitać i rozlokowała się na kolankach. Zjeżdżała, bidulka, co chwilkę - wikt Dużej sprawił, że można o koci powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest filigranowa - zatem, aby ratować się przed zsunięciem, obiema łapusiami trzymała mnie za kolano. Mruczała przy tym, krztusząc się z błogości, i tak obydwie w Świątyni Dumania spędziłyśmy prawie okrągłą godzinkę.
Teraz mówię w końcu Dzień Dobry (rety, nasz wąt NARESZCIE przeradza się w "dzieńdobrowy")
Sihaja pisze:Dzień dobry!
wszystkie moje koty bowiem bardzo boją się odkurzacza....
Aniada pisze:Sihaja pisze:Dzień dobry!
wszystkie moje koty bowiem bardzo boją się odkurzacza....
U mnie odkurzacza boi się tylko Czesio. Dlatego zawsze zamykamy go w sypialni, gdzie wtula się w masę poduszek. Reszta jakoś się nie boi. Polcię odkurzacz ewidentnie denerwuje i traktuje go jak wroga; Miś jak zlegnie na drodze odkurzacza, tak nawet potrącany, przemieści dupcię z wielką niechęcią; a Jożik - tradycyjnie - ma wszystko w trąbce.
Sihaja, ładnie piszesz o Gajeczce, ale ... Boże, jak mi się podoba Twój Morfeusz!!
Marzę ciągle o krótkowłosym kocie wystawowym, no cóż - na marzenia nie ma rady. I tak sobie myślę, że może kiedyś, taka czekolada piękna zagościłaby w moim domku... Chociaż to plastusie całkiem skradły mi serducho. Persy, egzotyki, pucate brysie.
Serniś, gazda nie słyszy, bo on na miau nie zagląda. Co do kosmetyków lepsiejszych - używam podkładu biotherm i widzę, że do makijażu twarzy to jednak nieco wyższa półka powinna być. Chociaż... nie śmiejcie się, proszę - od wielu lat myję gębulę wyłącznie szarym mydłemAlergik jestem i tylko ono idealnie na mnie działa. Myję zatem liczko szarym mydełkiem, a potem nakładam sobie Art Deco lub Isadorę.
Tyle, że nigdy sobie takiego kosmetyku sama nie kupię (mama się nade mną lituje), bo zawsze mi jakoś żal. I zła jestem na siebie o to. Tusz mam na przykład tak badziewny, że chyba w końcu wyląduje w śmietniku.
Za to kotom kupiłam szampon i odżwykę Bio-groom (do białej sierści, ze względu na Misia), pastę wybielającą pod oczka (też Bio-grooma), niezawodny No More Tears, a w planach mam jeszcze teksturkę oraz jakiś magiczny płyn do rozplątywania włosia z All System.
Bardzo bym chciała raz jeden chociaż wystawić Mirmiłka. Taka jestem dumna z niego. Chciałabym usłyszeć, co o nim sędziowie powiedzą, jakieś rady może. Słowem - chciałabym czegoś profesjonalnego o swym ulubieńcu się dowiedzieć. Miałam w planach wystawę w Warszawie, ale z transportem tak krucho być może, że chyba jednak pojedziemy sobie w marcu bliżej, do Opola, na jeden dzionek. Tak będzie mniej stresująco dla Misiaka i nie ukrywam - o wiele taniej.
Kąpanko będzie dziś. Cała trójca. Bez Czesia.Ach! Będziemy odżywiać, wybielać, napuszać. Mmmm...
Sihaja pisze:AMordeusz to arystokrata czystej krwi, kot dwojga imion - Udi Morfeusz
Pięknota burmska, smaczna, czekoladowa kicia marudka, wieczne kociątko, które czasem udaje dorosłego kocura
Marudzeniem wymusza wszystko, gaduła straszna, zawsze biedne, pokrzywdzone, za mało wygłaskane, za mało podziwiane, za mało uwagi mu poświęcam, choćbym cały dzień tylko się nim zajmowała, zawsze za mało
Poza tym wszystko mi powie, co się w domu działo pod moją nieobecność
Morfeusz śpi pod kołdrą, bo "na" jest za zimno, przytula się jak dziecko - całą swoją długością, uwielbia czesać mi włosy i siedzieć na ramionach, gdy gotuję
Cudny mój chłopak
Użytkownicy przeglądający ten dział: Myszorek, zuza i 53 gości