Dzięki Vega.

Jakoś tak się składa,że takie koty się trafiają.Czasem czytam na forum,że są problemy,bo kot się chowa po kątach,bo nie chce się dać pogłaskać,bo atakuje inne koty w domu,są problemy z kuwetką...itd.Z moimi kotami nie ma takich problemów.Zawsze poza tym mam na ogół koty zdrowe,najwyżej trafi się świerzb,robale,ale nigdy jeszcze nie miałam zapchlonego kota.Nawet te z działek,może trochę brudnawe,ale nie miały pcheł.Nie mam kotów niezwykle umaszczonych,długowłosych,ale za to tak miłe,kochane,że aż żal,że nie można ich zatrzymać.Na szczęście są w dobrych domkach,są kochane,zadbane.O wielu z nich czytacie na forum,dostaję też czasem maile,MMS-y ze zdjęciami.Niektóre wydawałam z etykietką "nie miziaste", np. Malwinka,a wystarczy poczytać wątek Killathy.A Tosia?Sama nie mogę uwierzyć,że to miziak nad miziaki.Taki jednak zestaw,jaki mam teraz to aż niewiarygodne.Pan "remonciarz" nie mógł uwierzyć,że mam aż tyle kotów,które były zamknięte w drugim pokoju,że aż poszedł zobaczyć.Miałam ich wtedy siedem.Pytał się,dlaczego one takie grzeczne,potem nie mógł uwierzyć,że się go nie bały,nie uciekały i mógł je głaskać.A przecież był hałas,nie miały swobody.Brenda i Celinka nie są już takie nierozłączne,już są starsze,bardziej niezależne,ale każda z nich szuka towarzystwa innego kota.Ludzi też bardzo lubią.Obojętne,kto puka do drzwi,zawsze trzy kotki są w przedpokoju (moje rezydentki nie),potem na kolanach.Nieważne,czy to ktoś,kogo znają,czy widzą po raz pierwszy.Najwyraźniej nie mają traumatycznych przeżyć,nikt nie zdążył ich skrzywdzić i człowiek kojarzy im się z kimś,kto daje jeść i przytula.I niech tak pozostanie.