Igraszka wróciła do koko_ :))))))))

Ufff

Pozytywne wibracje i kciuki w pogotowiu :ok:

Jak dla mnie to oznacza początek bardzo fajnych kocich relacji

kciuki za to!!! :ok:

A ja upierdliwie pytam czy jest już druga kuwetka :!:

Jest konieczna i muszą stać w dwóch różnych miejscach najlepiej w oddzielnych pomieszczeniach-no chyba ,ze jastrzębie wolą zasikane mieszkanie. :wink:

"wysyłalam"jastrzębia po kuwetkę w pon rano a w środę jeszcze nie było :mrgreen:

no co ja mam przywieźć z cz-wy :mrgreen:

toż by był wstyd na całą Polskę. :kotek:

A do usuwania zapachów polecam takie coś w praktikerze jest tylko do usuwania uprczywych zapachów biała butelka ze spryskiwaczem z nalepką różnych miejsc w domu min piesek żółty. kosztuje coś 19zł. Po sprzątnięciu i wytarciu troche spryskać to miejse calkiem niezłe.
I jeszcze raz proszę przeczytać co pisałam wczesniej i ......... cierpliwie z milością stosować w praktyce prze najbliższe 20lat. ( wredna jestem co ale skorpiony tak mają)

za obie panny :lol:

Nieustajaco trzymam kciuki za Igraszke, Tusie i pana Marcina

Pozwole sobie zapoznac Was ze sprawa, ktora w Krakowie (i nie tylko) zyjemy od kilku dni... bo warto poznac historie "latajacego kota", ktory sie zepsul :evil:

Chodzi o pieknego rudo-bialego kotka, Miko, który wypadl "opiekunce" z okna na czwartym pietrze... Kot latac nie umie (przynajmniej nie znam takiego) wiec Mikuś po upadku sie wzial i zepsul :evil:

Babiszon (tzw "opiekunka kota") przyszedl do lecznicy, rzucil kotem o stol i zazadal kategorycznie uspienia zepsutego kota...
Malutki ma zlamanie kregoslupa ale jest szansa na uratowanie go, bedzie operowany na dniach.
Mikuś jest cudowny, w ogole nie wie ze jest chory

bawi sie, bryka, dokazuje, dopiero po chwili sie mozna zorientowac, ze ma cos nie tak z lapkami. Zapraszam chetnych do odwiedzin na watku krakowskim viewtopic.php?f=1&t=102816 - tu mozna przeczytac od pierwszej strony, o walce o jego zycie i zdrowie. I na biezaco sledzic co sie z malutkim dzieje...
Mozna tez wspomoc Mikusia finansowo (sytuacja jest taka, ze liczy sie kazda zlotowka

)

To jest właśnie śliczny Mikuś - latający kot, który się "zepsul" :evil:

Przepraszam za ten "wtręt", ale chcialam sie z Wami podzielic i prosze trzymajcie kciuki... Tak bardzo chcemy zeby sie udalo go uratowac... Zasluguje na dobry dom. Taki, w ktorym nie beda go uczyc "latac" :evil:

Wiecie co, dobrze ze jest miau i ze sa tacy ludzie, ktorzy maja choc kawalek serca wiecej dla kota... Jak ma byc na swiecie dobrze, skoro ludzie nie umieja byc dobrzy dla zaleznych od nich, bezradnych zwierzat?

Koty przeróżnie reagują na stres. Odkurzacz na pewno jest stresem, ale nie takim strasznym. Jak Igraszka przekona się, ze to zwierze jej nie goni to się przyzwyczai. Ja myślę, że większym stresem jest zmiana miejsca na nowe. I tu polecam cierpliwość właściwie. Jeden z moich tymczasów po przyjściu do mnie, przez około miesiąc tak przeraźliwie miauczał, ze dostałam od sąsiadów ostrzeżenie.. Dosłownie nie było chwili - ani w dzień ani w nocy - żeby zamknął paszczę :wink:

A spał mało. No i jakoś to przetrwaliśmy, ale teraz wiem, że to był stres na nowym miejscu. Igraszka tez na pewno dojdzie do siebie, tylko potrzeba jej czasu i spokoju. Nie zniechęcaj się i daj jej szansę, początki są trudne czasami ale warto być cierpliwym:) A Igrasia jest tego warta, to przecież śliczna kotka

Aha, no i również jak 'iwonac' - polecam pomysł z drugą (osobistą Igraszkową) kuwetą. Poza tym do neutralizacji zapachów Vitopar (przerobiony w domu, więc z czystym sumieniem polecam). Moze warto też byłoby spróbować dla odstresowania z kocimiętką sie na Igraszkę zaczaić? :wink:

Ja też trzymam kciuki za Igraszkę :ok:

Solangelica, Miko nie ma własnego wątku? Wstrząsająca historia, ale przebijanie się przez 17 (w tej chwili) stron krakowskiego wątku w poszukiwaniu informacji o nim może zniechęcić mniej wytrwałych

popieram Gem- próbowałam sie przebic przez te 17 stron, ale to w sporej częsci luźne pogaduszki o róznych kotach i róznych pracach do zrobienia. Kotek do operacji jest trudny do wyłapania, warto tez podawac konkretne konto!

O Miko informacja jest na pierwszej stronie watku krakowskiego (pod zdjeciami podopiecznych).
NUmer konta takze jest na pierwszej stronie - jesli ktos chce wplacac na niego wystarczy ze dopisze tylko NA OPERACJE MIKO - KRAKOW.

Juz kilka bazarkow wystawionych...kotek wczoraj przeszedl 3 godzinna operacje. Zrobily sie zrosty, lekarze umocnili kregoslup fragmentami jego wlasnych zeber - teraz pozostaje nam modlic sie do sw Franciszka... i czekac.
a ja jade dzis wyadoptowac kicie

jakies wiesci o Igraszce i Tusi? Panie Marcinie, pozdrawiamy!

dobrego dnia!

solangelica pisze:O Miko informacja jest na pierwszej stronie watku krakowskiego (pod zdjeciami podopiecznych).
NUmer konta takze jest na pierwszej stronie - jesli ktos chce wplacac na niego wystarczy ze dopisze tylko NA OPERACJE MIKO - KRAKOW.

Juz kilka bazarkow wystawionych...kotek wczoraj przeszedl 3 godzinna operacje. Zrobily sie zrosty, lekarze umocnili kregoslup fragmentami jego wlasnych zeber - teraz pozostaje nam modlic sie do sw Franciszka... i czekac.
a ja jade dzis wyadoptowac kicie

jakies wiesci o Igraszce i Tusi? Panie Marcinie, pozdrawiamy!

dobrego dnia!

Z Igraszka i Tusią wszystko ok , tzn czasem jest jeszcze mała awantura ale coraz rzadziej i coraz mniejsza . Za to nie mogę się połapać co z tym kotkiem Miko ? czy on jest już po operacji , czy bedzie sparalizowany , czy nie .???

Miko jest juz po operacji. Trwala 3 godziny, byla bardzo trudna ze wzgledu na zrosty w kregoslupie ktore sie pojawily (od wypadku minelo troche czasu).
Kregoslup jest uszkodzony i przesuniety jest rdzen kregowy. Lekarze naprawili co sie dalo, usztywnili tez kregoslup zebrami Mikusia - teraz pozostaje czekac na rezultaty.
Teraz nam zostaje sw Franciszek.... Jak on nie pomoze to nikt nie pomoze....

Wpisałam się na krakowski wątek ale łatwiej mi tutaj znaleźć aktualności o Miko i nie ma dyskusji :ok:

Nie dobre wieści . Wróciłem dziś z pracy a tu demolka w domu . Wszystko poprzewracane , szklanki rozbite itp. Igraszka ma podrapany nos ,widocznie była walka z tuśką , a przecież było juz tak spokojnie :-(

Boje się je teraz zostawić same a przecież muszę chodzić do pracy . :?:

jarzab pisze:Nie dobre wieści . Wróciłem dziś z pracy a tu demolka w domu . Wszystko poprzewracane , szklanki rozbite itp. Igraszka ma podrapany nos ,widocznie była walka z tuśką , a przecież było juz tak spokojnie Boje się je teraz zostawić same a przecież muszę chodzić do pracy .

Panie Marcinie, spokojnie... U mnie też się wojny zdarzają i podrapane nosy, i demolki, a kociaste są od dawna dogadane i mieszkają razem od lat :wink:

Proponowałabym tylko ewentualnie nie zostawiać naczyń, bo nie dość, że straty materialne to jeszcze się pokaleczyć wojowniczki mogą.
Dziewczyny to sobie lubią skoczyć do oczu czasem, nawet jak są najlepszymi kumpelkami :wink:

Serdecznie pozdrawiam i głaski dla Igrasi i Tuśki

Igraszka wróciła do koko_ :))))))))

Kto przegląda forum