Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 05, 2009 10:57 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Też słyszałam tą teorię o podciśnieniu i zatokach. Tylko z drugiej strony jak się połyka to na gardło siada. tak źle i tak niedobrze.

Przykro mi z powodu pogrzebu... :( :roll:

Bożenko - nie jestem w stanie sobie wyobrazić 9 kotów na sobie. 8O Mi jak się jeden Gibutek na szyję uwali to już oddychać nie mogę :roll:
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 05, 2009 12:11 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Gibutkowa pisze:Też słyszałam tą teorię o podciśnieniu i zatokach. Tylko z drugiej strony jak się połyka to na gardło siada. tak źle i tak niedobrze.

Przykro mi z powodu pogrzebu... :( :roll:

Bożenko - nie jestem w stanie sobie wyobrazić 9 kotów na sobie. 8O Mi jak się jeden Gibutek na szyję uwali to już oddychać nie mogę :roll:

No wiesz...duszenie zrobiły i musiałam sie podniesc, hi,hi...a Peji w nocy cos odpierdzieliło z główka...Patrze mruczy to ja go pogłakałam ,a ten mnie cap...i całe szczescie,ze cos wyczułam,bo otworzyłam oczy ,a ten ma moja twarz sie rzucił...zdurniał do reszty..w dupe dostał i wywaliłam z łózka...oczywiscie jak duszenie było to siedział juz obok mnie i sie miział.Chyba mu sie cos przyśniło :evil: ,ale krzywdy mi nie zrobił...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Czw lis 05, 2009 16:55 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Gibutkowa pisze:Też słyszałam tą teorię o podciśnieniu i zatokach. Tylko z drugiej strony jak się połyka to na gardło siada. tak źle i tak niedobrze.

Przykro mi z powodu pogrzebu... :( :roll:

Bożenko - nie jestem w stanie sobie wyobrazić 9 kotów na sobie. 8O Mi jak się jeden Gibutek na szyję uwali to już oddychać nie mogę :roll:


Na to jedna rada - wypłuwać...moze niezbyt kulturalnie ale zdrowo :)a na gardło co ma spłynąc to i tak spłynie, w nocy np.

No tak....mama przyjaciela serdecznego,zawinęła sie w 3 dni, oj życie...znalam ja od 6 roku zycia czyli....sto lat
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Czw lis 05, 2009 17:00 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

BOZENAZWISNIEWA pisze:No wiesz...duszenie zrobiły i musiałam sie podniesc, hi,hi...a Peji w nocy cos odpierdzieliło z główka...Patrze mruczy to ja go pogłakałam ,a ten mnie cap...i całe szczescie,ze cos wyczułam,bo otworzyłam oczy ,a ten ma moja twarz sie rzucił...zdurniał do reszty..w dupe dostał i wywaliłam z łózka...oczywiscie jak duszenie było to siedział juz obok mnie i sie miział.Chyba mu sie cos przyśniło :evil: ,ale krzywdy mi nie zrobił...


O matko, moze mu się snilo ze jest supermenem a ty dziewicą do ocalenia....ale zeby zaraz na twarz...hmmm, musisz z nim o tym pogadac na spkojnie jak juz emocje opadną:)

Fajnie miec tyle kotkow, ale nie masz problemu z rozdzielaniem czułości? Nie jest jeden o drugiego zazdrosny? Trelek to ostatnio ugryzł Chili w ogon jak ją miziałam...były dwa a tylko ja jedna do miziania bo córcia w szkole :)
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Czw lis 05, 2009 18:22 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

U Bożenki jest 7 osób do rozdzielania czułości więc przypada jeden ludź na dwa koty :D
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 05, 2009 19:49 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Gibutkowa pisze:U Bożenki jest 7 osób do rozdzielania czułości więc przypada jeden ludź na dwa koty :D


Moje koty sa miziaste ogólnie, ale nie wszystkie nakolankowe-2 sa odłowione stad, wiec tylko przy jedzeniu sprawdzam, czy sa całe, nie poranione, uszka..one jedzą posiedza ,albo nie i ida na dwór...Kilka jest bardzo nieufnych na rece nie wchodza, ale sie ocieraja , miziaja przy jedzeniu.To sa koty tez z przeszłoscia, z wydłubanym okiem, urwana noga...gdzies ze smietników ...i mam taka zasade,ze sama ich nie łapie...one same wchodza kiedy chca ...A kazde dziecko ma swojego ulubieńca, wiec ja tylko jestem od awaryjnych miziaków.No ale jak Bozenka sie odezwie, to wszystkie biegnał i ufne i nieufne...Ogólnie koty mnie lubia...chyba...i tak sobie mysle ile ja dobrego od nich wziełam...tak...ile wzięłam-stres mija miła pobudka-1 w nocy juz komitet stoi w salonie i miauczy...co oznacza, ze do sypialni czas...Pod łazienka zawsze komitet...no i jak si kapie to kilka MUSI tam siedziec na pralce i bidecie , bo inaczej wisza na klamce, co by pańcie pilnowac.Wiem,ze mnie kochaja, bo jak mnie nie ma dzień, dwa,to koniec swiata w domu...sa zestresowane, szukaja, nawołuja, i sraja wsze dzie, gdzie sie da...Dlatego nie jezdze na wczasy, ale wysyłam towarzystwo i wtedy cisza i ja i moje koty, py tez oczywiscie...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Czw lis 05, 2009 19:53 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Jeden ludź na dwa koty to tak ja u mnie...a ja mam problem :)
Widocznie mało wprawiona jestem ;) całe zycie miałam 1 szt
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Czw lis 05, 2009 20:27 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

dune pisze:Jeden ludź na dwa koty to tak ja u mnie...a ja mam problem :)
Widocznie mało wprawiona jestem ;) całe zycie miałam 1 szt

wiesz, ja za kotami nie przepadałam...ale jak znalazłam na smietniku jednego to sie zaczeło....sa tak rózne i smieszne czasami,ze maz mówi,ze sie nigdy nie nudze...to prawda...nawet kuwetki razem z futrami wymieniay,hi,hi, ale jazda jest...albo szufelke kradna, albo zwirek rozsypuja i dzieciaki sie smieja...taka to nawet zabawa jest...Łukaszk ma 5 lat-misczki zbiera do mycia wrzuca,swinki karmi...i myszkami obraca koty...owszem sa dni jak cos w nie wstapi to i mnie szlag trafia...ale jak pioruny z moich oczu widac, to grzecznie futerka zasypiaja gdzie stoja, hi,hi...
Bardzo o małego synka sie bałam, bo futra ganiaja jak sie bawia i skacza...bałam sie ze do łózeczka wskocza...Nigdy...podchodza, zagladaja..czasem wejda, ale raczej jak go tam nie ma.Wystarczy,ze zapiszczy w nocy i juz stoji kilka ze Snoopym im patrza co mu jest, a gówniok sie strasznie cieszy i "krowe' klepie piszczac radosnie..'Nie wiem dlaczego niektórzy nie wierza w zorganizowanie domu , przy takiej bandzie zwierzat...dom to moja praca, a Futra to miłosc i pasja,wiec mam dobrze, nie musze nigdzie z domu wędrowac... :1luvu: Leze zastrzyki robic i leki podac...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Czw lis 05, 2009 21:14 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Cudowna jesteś...pięknie to napisałaś. Ja miałam jednego kota 14 lat, następnego 16 lat i potem juz mialam nie miec...okazalo sie ze synek ma alergie na koty...znaczy ma na wiele rzeczy a na koty akurat najmniejszą ale przeciez mnie zakrakują....
a potem sie ta kocinka trafila na grilu...Odżo...tak tak karm karm a sie nie pozbedziesz :( I ja nie mam tak cudnie wokoł... A jej małe kotki chorowały, musialam wziąć do domu, za zimno takim maleństwom w budce nawet ocieplonej, były w garażu, teraz są w pokoiku w piwnicy i tam im dobrze, bo je zabieram na górę na zabawy i mizianie. Córka strasznie kocha koty, jak ja, ale niewiele mozemy...
Takze borykam sie sama z moją milością do kotów, dokarmiam, kastruję...dziwni są ludzie wokól...Niedobrzy, a na dodatek drażni ich ze ktos nie jest taki niedobry. Uwielbiam czytac to wasze forum, nieśmiało sie wtrącam czasami...tu jest tak ciepło, tak milo, tyle dobroci, serca, bezintresownosci... az zatyka, dobrze mi tu...mimo ze placzę naokrąglo przez te kocie tragedie...ostatnio o tej kociej mamce, ale juz jest u kogos, juz można odetchnąc :) do kolejnego razu :(
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Czw lis 05, 2009 21:41 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Wiesz ja Villas jestem, pukaja sie w czoło, mój maz sie na mnie wkurza czasami, bo mu przykro słuchac.Ja jestem wolna, powiedziałam,ze z kotów nie zrezygnuje...
A wkurza mnie tekst alergii, bo sama mam alergie na siersc kocia i mam tyle futer...czesze je wiosna szczególnie-porzadnie odkurzam,wilgotna sierka siersc z łózek zbieram...zyje.Własciwie mnie tez krakali, bo mam dzieci z DD i 2 chłopców było bardzo ciezkimi astmatykami(respirator nawet..inhalacje, sracje,dupacje.Sedzia kazała nam koty usunac i dopiero wtedy usłyszałam jak juz kiedys opowiadałam,jak mój maz który nie lubi kotów(tak gada0powiedziała Pani w todze,ze koty były i mieszkały tutaj wczesniej niz dzieci i nigdzie sie nie wyprowadza,to długa historia...a poza tym trafilismy do bardzo fajnej alergolog w CZD, która to powiedziała,ze sie odczula same, abym nie mniej niz 3,4 koty brała, bo dopiero wtedy jest silny alergen i organizm walczy o zycie i sie odczula...i tak sie stało w naszym przypadku, tyle,ze ja miałam juz 8 kotów...
Jak sie ktos czepia to mówie,ze jestem wolontariuszka i w TOZ Siedlce mnie wspiera, więc nie chca zaczynac...
Maja dziewczyny jakiegos bidulka Kajetana tutaj, problemy neurologicne...pisze kolezance, ze jak wezme jednego wiecej niz TZ jakos uległ, to mnie wywali z domu...kolezanka odpisała,zebym go wzieła do mnie, a ona go adoptuje na odległosc i kase przysle, coby maz sie nie wymadrzał...
I tak jest dzielny, tyle lat ze mna wytrzymał i zyje :mrgreen:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Czw lis 05, 2009 22:27 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Łatwiej mnie zakrakać widocznie. I wpędzic w poczucie winy a mam malo pewności siebie od zawsze :)
Trudno taki los.
I tak juz sobie tu będę, bo mi tu dobrze :)
Życze Ci duzo zdrówka i synkom twoim i mężowi - on jest dzielny bo cie kocha po prostu :) ma szczeście kochac dobrego człowieka :) tak jak cała reszta mężów z tego forum :)
Ps A Villas to mi strasznie zal ze ją tak zaszczuli i wariatke z niej zrobili i okradli i ze tyle szuj ją otacza...
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Czw lis 05, 2009 22:50 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

dune pisze:Łatwiej mnie zakrakać widocznie. I wpędzic w poczucie winy a mam malo pewności siebie od zawsze :)
Trudno taki los.
I tak juz sobie tu będę, bo mi tu dobrze :)
Życze Ci duzo zdrówka i synkom twoim i mężowi - on jest dzielny bo cie kocha po prostu :) ma szczeście kochac dobrego człowieka :) tak jak cała reszta mężów z tego forum :)
Ps A Villas to mi strasznie zal ze ją tak zaszczuli i wariatke z niej zrobili i okradli i ze tyle szuj ją otacza...


Wiesz..ja Villas znam z innej strony..odebrała meza mojej sasiadce w Stanach...no..ale biedna babka z niej to fakt i szkoda mi jej jest...zaczynam rozumiec tez te babki staruszki co po 30-40 kotów maja..i nie chca oddac...jedyny ich swiat...szkoda tylko ,ze ludzie pukaja sie w czoło i zamiast pomagac nawet kupujac karme odbieraja zwierzaki wsadzaja do schronu..a ten dom i stado taka babcia i tak w mig odbuduje..Lece filma obejrzec, pa,narka :1luvu:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Czw lis 05, 2009 23:20 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Jak tak o Violetcie (a właściwie o Czesi) piszecie to ja dodam ze z moja babcią do klasy chodziła w Lewinie ;)
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lis 06, 2009 0:08 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Gibutkowa pisze:Jak tak o Violetcie (a właściwie o Czesi) piszecie to ja dodam ze z moja babcią do klasy chodziła w Lewinie ;)


Moja sasiadka z Mazur pojechała z mezem do USA i tam zakochał sie w Wiolecie i małzeństwa koniec..ta wróciła z córeczką do Polski, a za jakis czas Wioletta sie z nim rozwiodła...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pt lis 06, 2009 9:19 Re: Antonio szczęśliwy w swoim domu :)

Sluchajcie, kazdy ma jakąs ciemna stronę księzyca...a poza tym co to za mąż co sie tak dał "odebrac" - misek pluszowy czy jak? Wkurzaja mnie tacy faceci - no wziął sie i zakochał, biedactwo...

Ja o p Villas myslę tylko w kategoriach zwierzakowych, ze u nas w kraju zamiast wykorzystac to ze ktos tak kocha zwierzaki i jest w stanie tak duzo zrobic i sie poswięcic,ze czasami nawet go wspierac nie trzeba (choc zawsze sie przyda) wystarczy moralnie, to nie - trzeba zgnoic i zaszczuc i wytworzyc atmosferę wariata co to nie potrafi relacji z ludźmi budowac. Najgorzej mnie boli własnie ten argument. Taki poniżej pasa, kiedys zwróciłam jednej panie na spacerze uwage ze nie sprzątneła kupy po swoim psie to uslyszałam ze jestem nieludzka bo nienawidzę zwierząt....o
A relacje z ludzmi? Ludzie potrafią byc zawistni, nieszczerzy, niewdzięczni, fałszywi...i jak sie trafi na wiele takich osób to trudno sie dziwic ze woli się zwierzęta, do wszystkiego w zyciu trzeba miec szczęście - do napotykanych ludzi również
Jak ktos zbiera monety albo znaczki albo co tam i wywala na to kupe kasy, to ma pasję jest wspaniały i wogóle a jak ktoś kocha zwierzeta i im pomaga i oddaje swój czas, pieniądze, serce to wariat...w najlepszym wypadku pukają sie w czoło, usmiechaja z politowaniem....(trenuje ten wariant...:( w najgorszym zaszczują
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Paula05 i 71 gości