Czesio, Jożik, Miś i Polcia.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 01, 2009 10:14 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Wręcz przeciwnie! Wybitnie dobrze. Twój sposób radzenia sobie z problemem jest absolutnie wzorcowy. Podręcznikowy ;) ;)
Ja tam dziś od ranka obserwuję sobie zapasy. Miś i Jożik się mocują, a że obydwa wyglądają jak idealnie okrąglutkie kulki puchu, mają identyczną posturę (dużo ciałka, krótkie łapcie), to widok jest przedni. Kula z pierza przetacza mi się przez mieszkanie, a z jej wnętrza wydobywa się kwik i pochrumkiwanie. :lol:

Dziękujemy bardzo za życzenia i komplemenciki. :1luvu:
Aniada
 

Post » Nie lis 01, 2009 11:13 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Aniada pisze:Puchatki się pochowały po kątach, bo chyba czują, że Duża wpieklona maksymalnie. Co za upiorny tydzień się zaczął! A przekleństwo "obyś cudze dzieci uczył" wciąż żywe.
Jedna matka ma mi za złe, że za późno powiadomiłam ją o ocenach syna. Powiadomienie to wyniknęło z MOJEJ inicjatywy (ona by się do szkoły nie pofatygowała) i miało miejsce 23 WRZEŚNIA, potem 19 października, wreszcie 23 października. Dla niej to jest zbyt rzadko i za późno. Dodam, że we wrześniu uczniowie jeszcze na dobrą sprawę nie mieli ocen, "synuś" zaś ma 18 lat, wykształcony aparat mowy, i w zasadzie sam mógłby mamuni przekazywać wieści o swych wątpliwych postępach. Rozmawiać z nią jednak najwyraźniej nie zamierza. Pani życzy sobie, bym to ja poniosła konsekwencje takiego stanu rzeczy. Chce, abym codziennie zaglądała do dziennika i gdy tylko skarbusiowi przybędzie nowa ocena niedostateczna, mam ją o tym powiadamiać. Szkoła, jak wiadomo, ma telefony za darmo, nauczyciel zaś nosi w pamięci wszystkie oceny swych uczniów i doskonale wie, kiedy rozkoszniaki dostają nowe notki.
Drugi wesoły przypadek nastąpił dziś. Wezwałam do szkoły matkę, której syn od długiego czasu choruje. Choruje wiele dni, potem przynosi usprawiedliwienie. Niby nic dziwnego, ale to chorowanie zaczęło być drażniące, bowiem dzieciaka nie ma na żadnych sprawdzianach, pracach klasowych, odpytywaniach, w związku z czym nie zdobył dotąd ani pół oceny i zupełnie nie wiadomo, co rodzinka dalej zamierza. Co się okazało? Że chłopię nigdy chore nie było, mamusia zaś nie wystosowała ani jednego usprawiedliwienia. Co za tym idzie - dziecię popełniło przestępstwo podrabiając jej podpisy.
Wiecie co, mam CHOLERNIE dosyć współczesnych dzieci, młodzieży i ich rodziców. Serdecznie dosyć, i jak nie pójdę na urlop zdrowotny, to kogoś zamorduję. Obiecano mi przeniesienie do biblioteki, nie mam jednak pojęcia, kiedy ów radosny fakt nastąpi. Po siedmu latach mam tak dosyć uczenia i współczesnych relacji uczeń-rodzic, że najchętniej rzuciłabym wymówienie teraz zaraz. Boże, jaka jestem wściekła!!!! :evil: :evil: :evil:

masz obowiązek powiadomić rodziców listem poleconym (z pieczatką szkoły) na miesiąc przed klasyfikacją o mozliwości otrzymania oceny niedostatecznej na semestr lub końcoworocznej. Dotyczy uczniów niepełnoletnich. Ponieważ masz do czynienia z taką babą jak piszesz -doradzam wysłanie takiego powiadomienia juz teraz-na wypadek gdyby miała cos jeszcze do powiedzenia. Poza tym rodzic ma obowiązek przychodzic na wywiadówki czy tam dni otwarte.
Taki list"gratulacyjny" do rodzica zamyka gębę tzw.roszczeniowym ,którzy uwazają,że na szkołe można zwalić wszystko. Atak to najlepsza obrona ,więc babsko korzysta.
Zamiast sie denerwować wyślij taki list za potwierdzeniem odbioru-z sekretariatu szkoły. U nas to się praktykuje z powodzeniem-a dodatkowo jest to klarowna sytuacja dla organu nadzorującego. ( przypadku gdyby babsko zamierzało zwalac dalej wine na Ciebie).
Ja ostatnio miałam podobna sytuację- tatunio-zamierzał udac się prosto do dyrekcji z jakimis bólami egzystencjalnymi..(córeczka śmierdzący leń-tatus szyszka z telewizji-przyjdzie-nakrzyczy i nauczyciel dostanie po głowie).Zanim dotarł do gabinetu dyrekcji-otrzymał pismo w którym został poinformowany o przeniesieniu córki do innego pedagoga. Przyleciał prosić,żeby nie.......wtedy wymyslił,ze nalezy z nauczycielem pogadać. Wyciągnełam dziennik- przy 3 czy 4 nieobecności na lekcji zapytałam czy ma mi cos jeszcze do powiedzenia-stulił uszka ,przeprosił i wyszedł. :?
I dziwne...od tego czasu rzeczona córeczka nabrała szacunku do mnie-bo jak ją uczyłam-to nawet dzień dobry zapominała powiedzieć. :evil:
Ja jestem pełna poświęcenia dla moich uczniów,dopóki widze jakąkolwiek szansę ,żeby im pomóc.Jezeli to sie przestaje udawać-wywalam bez pardonu.Nie mogę brac odpowiedzialności za postepy ucznia,który nie reaguje na moje uwagi. Wiem,ze moja praca troszke się rózni od Twojej-ale zdrowy dystans między nauczycielem rodzicem jest potrzebny zawsze.
Aniu! wykorzystaj wszystkie mozliwe sposoby -by tę paniusię powiadamiać zdalnie-i niech się specjalnie postara o osobistą rozmowę z Tobą. To jej bardzo dobrze zrobi. I ustaw ja w sytuacji,kiedy od Twojej chęci bedzie zależała zmiana jakiejkolwiek decyzji.
A jesli uczeń jest pełnoletni to nie masz obowiązku powiadamiać rodziców -i to jest tylko Twoja dobra wola. :)
Ja ma w swojej szkole czasem takie jazdy,ze głowa mała. jedna z mamuś przyszła kiedyś z awanturą,że jej córeczka ma czasem dłuższą lekcję a ona podjeżdzą pod szkołe i nie będzie płaciła za parkowanie. I że wychowuje swoją córkę w szacunku do czyjegoś czasu i ona żąda żebym była punktualna. Nie interesowałajej dlaczego córka czasem musi dłużej pobyć na lekcji-talentem rzucającym na kolana świat raczej nie była. Nie padło ani jedno zdanie nt. postepów natomiast dużo o dobrym wychowaniu,którego nie prezentuję. Zapytałam cy do dobrego wychowania należy równiez fakt,ze córka wychodzi z lekcji trzaskając drzwiami i nie mówiąc do widzenia po czym zawadomiłam ją o zmianie pedagoga-bo praca ze mna nie jest przymusowa dla bu stron.
Reakcja mamy- "ja żądam zeby córka została tam gdzie jest tylko Pani ma się zdyscyplinować."
Poprosiłam,żeby poczekała chwilę ...(oczywiście przeszkadzała mi w zajęciach bo nie raczyła się umówić tylko przylazła, a ja głupia -zamiast kazac jej czekac-poszłam z nią rozmawiać.) i po 5 minutach córeńka była już przeniesiona.Mina mamusi bezcenna. :)
Zapytała skąd taka decyzja- była bardzo czerwona jak jej wyjaśniłam,ze nie pozostawiła mi wyboru-bo zapewne córunia swietnie zdaje sobie sprawę,że ona tu do mnie przyszła żądać. Że uczenie muzyki to nie dworzec kolejowy a jej córka wymaga więcej uwagi. Poza tym dla mnie nie do przyjęcia jest fakt,ze uczeń wie,ze na skutek pokrzykiwiań mamusi- nauczyciel sie podporzadkował. I w związku z tym -wykluczam mozliwość dalszej współpracy.Bo o tym kogo i jak uczę decyduję ja. Kropka!
Pisze Ci to po to zebys nie czuła się bezbronna i nie dała zatruć sobie życia. To oni mają liczyć się z Toba a nie Ty z nimi. :D Za to jesteś pełna cierpliwości i dobrej woli-ucząc matołków do skutku. :D I to Ty ponosisz za ich stan wiedzy odpowiedzialność. :)
Ostatnio edytowano Nie lis 01, 2009 11:55 przez Serniczek, łącznie edytowano 1 raz
Serniczek
 

Post » Nie lis 01, 2009 11:47 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Serniczku, zapomniałam napisać, że od lat stosuję tzw. ... przepraszam za niecenzuralne wyrażenie - "dupochron". :oops: "Dupochronem" jest notatka sporządzona w dzienniku po każdej rozmowie z rodzicem. Rzeczona rozpretensjonowana mamunia nie przewidziała, że każdą naszą telefoniczną rozmowę kończę notką w dzienniku, którą podpisuje mi sekretarka - świadek rozmowy i przekazywanych przeze mnie treści.
Dyrekcja bardzo to sobie chwali, bo podczas rozmowy z rodzicem otwiera dziennik i ma czarno na białym, kiedy, w jakich godzinach były wykonane telefony, i jakich informacji dotyczyły. Nawet, gdy rodzic telefonu nie odbiera, czy rozmowę odrzuca, ja to zapisuję, a któraś z sekretarek podpisuje razem ze mną.

Kartki z ocenami wystawianymi na półrocze czy zakończenie roku też są wysyłane. Ich kopia ląduje przyklejona w dzienniku, znów z podpisem sekretarki, że wysłała. Gdy rodzic w szkole dostaje taką karteczkę do ręki, podpisuje na kopii, że przyjął do wiadomości. Kopia z podpisem znów zostaje wklejona do dziennika. Słowem - każdy wyraz kierowany do rodzica musi być sygnowany jego podpisem. Że przyjął do wiadomości, że zostało mu przekazane, itd., itp. Bez tego - nie ma życia, są za to problemy w kuratorium, wydziale oświaty, u dyrekcji. Dziecko zawsze jest "niewinne", "zdolne ale leniwe", "całe życie nie skłamało", "nie jest zdolne do takiego wybryku", itp.
Aniada
 

Post » Nie lis 01, 2009 11:59 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

dopisałam jeszcze to i owo. Skoro zawiadamiasz na pismie -to się nie przejmuj. Czesz swoje piękne kocurki.......to jest ważniejsze od wszystkiego :D mnie ostatnio jedna z mamuś wyzwała ucznia od narkomanów-ludziom juz kompletne odwala.Akurat przechodziłam korytarzem-podeszłam,przedstawiłam się i zapytałam czy zna kodeks karny. Bo to co robi to poza wszystkim innym jest karalne z mocy prawa. I ja jako nauczyciel przedmiotu głównego -stanę w obronie swojego ucznia przed takim pomówieniem.Zmyła się w trymiga. :evil: Sorry za nie kocie tematy. Zamykam juz paszczę ale zawsze mnie skręci jak slysze o bezczelnych rodzicach
Serniczek
 

Post » Nie lis 01, 2009 12:14 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Przeczytałam, co napisałaś, i włos mi się jeży...
U nas szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że dyrekcja staje po stronie nauczyciela zawsze wtedy, gdy ma on udokumentowane rozmowy i postępował zgodnie z WSO oraz ze statutem szkolnym. Jeśli dziecko jest leniem, wagaruje, pije lub w jakikolwiek inny sposób sprawia problemy, kwituje się to jednym - liceum nie jest obowiązkowe. Obowiązek szkolny kończy się na gimnazjum, i jeśli ktoś przestępuje progi szkoły ponadgimnazjalnej, teoretycznie czyni to z własnej i nieprzymuszonej woli. Nie podoba się? Cóż, "cosinus" (płatna szkoła poimnazjalna) wszystkich przyjmie. Po takim dictum mina roszczeniowców też staje się bezcenna. Niestety, nawet najbardziej przejrzyste zasady nie zniwelują nerwów i niesmaku, jaki pojawia się po każdej awanturze.
Aniada
 

Post » Nie lis 01, 2009 12:26 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Jak Was czytam, to nie rozumiem, dlaczego ludzie decydują się na ten zawód... Oczywiście, ktoś musi uczyć, ale jeszcze trochę, a zabraknie nauczycieli, bo po kilku latach w zawodzie będą od niego uciekać....

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Nie lis 01, 2009 13:59 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Sihaja pisze:Tak, to prawda :) Jeśli relaks, to tylko z kotami :) Ostatnio zauważyłam, że najlepiej jest mi w domu, jak mogę popatrzeć, pogłaskać, przytulić się ... wszystko dot. kotów oczywiście :) Uwielbiam patrzeć nie tylko, gdy brykają, ale także jak śpią, przeciągają się, ziewają, gdy robią zaciekawioną minę, albo udają pokrzywdzonego kotka, bo coś się nie udało... Ech.... niedobrze ze mną? :lol:


Też tak mam :wink: :lol:

Aniadko a gdzie fotki zapasików ? :roll:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Nie lis 01, 2009 14:11 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

No proszę, mamy nowy wąteczek i nowego domownika :D
Ale fajnie . Spóźnione gratulacje :D
Buziaki dla puchatych !
1 bryt, 2 dachówki, 3 devonki, 2 orienty, 2 azjaty, 1 kundelka i straszne kudłate MCO

FluszakPluszak

 
Posty: 3465
Od: Pt gru 08, 2006 0:28

Post » Pon lis 02, 2009 14:39 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Dzieńdoberek piekne Puchatki... :1luvu:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon lis 02, 2009 21:40 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Bry wieczorek.

Dużą cosik telepie... Czyżby jakoweś malusieńkie, urocze przeziębionko??
Za to w Jożika, który dotąd przesypiał 20 godzin na dobę, bunkrując się w wersalce, jakaś wielka energia wstąpiła. 8O A tak w ogóle, to ostatnio zauważyłam, że Jożo (jak go nazywa mój brat) wcale w owej wersalce nie śpi, tylko... sobie mieszka. Podnoszę dnia pewnego siedzisko, a mój Joż oczyskami wielkimi jak spodki na mnie spogląda, z wyrazem: "czego tu? rozmyślam sobie".
Polcia tymczasem robi się kluską. Bardzo zgęstniało jej futerko. Wygląda jeszcze nie tyle na persa, co na dłuższowłosego egzotyka. :roll: Dziś ucieszyłam się wielce i pogratulowałam sobie w duchu, bo wyszło na jaw, że pewna osoba, której już już miałam oddać kotkę jest nieobliczalną furiatką. :evil: Polcia zaś to spokojna kocinka, która wybrała sobie kącik w kuchni, wymoszczony dla jej potrzeb i owa kuchnia tak ją zadowala, że rzadko kiedy na pokoje nosek wysunie. Rzecz jasna, całe lokum stoi przed nią otworem.
Ale, ale - słuchajcie, małż omal dziś się nie przewrócił z wrażenia!!!! Pola i Czesio p r a w i e miziały się noskami!! Podobno stały bardzo, bardzo blisko siebie i usiłowały dać sobie buzi eskimoskim sposobem! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Ja wiem, że oni się jeszcze pokochają. To będzie uczucie stulecia.


Fluszakowo-pluszowa Ciociu, witamy Cię serdecznie.
Aniada
 

Post » Wto lis 03, 2009 19:35 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Cudownie :)
Pozdrawiamy cieplutko :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Wto lis 03, 2009 23:01 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Dzisiejsza noc była iście magiczna. Koty mieszkają ze mną od dwóch lat, a ja ciągle nie potrafię przyzwyczaić się do ich niezwykłych zachowań, i wciąż traktuję je jak ósmy cud świata. Obudziło mnie... grzanie w plecy. Miałam wrażenie, że ciepło dociera do każdej mej komóreczki, przenoszone miłą wibracją. Nie wiem, który puchatek tak mnie grzał, bo nie mogłam się odwrócić - sprawiłabym przykrość któremuś mruczącemu szczęściu, zmieniając pozycję i odpychając je ;)
Poza wibrującym ciepłem obudziło mnie coś jeszcze. Czarniejsze od nocy, potężne, głębokie klejnociki wpatrywały się we mnie niezwykle intensywnie. Zaczęłam głaskać mały łepek. Głaskać, głaskać, głaaaasssskać... odpływać, śnić, TRRRRRACH! - coś wyrżnęło mnie w dłoń, raz, drugi - nooooo, głaszcz! sie obijasz! ile tu będę leżał!!!! Ja cię kocham, a ty śpisz! Głaszcz, mówię. Roszczeniowcem, strzelającym baranki był Jożiczek. Wygłaskałam, wyciumkałam, moje włosy przy pomocy szorstkiego jęzorka zostały ułożone w kunsztowną fryzurkę (bym przez resztę nocy podobała się wszystkim moim czterem facetom)po czym mogłam zasnąć. Kołysałam się między snem a jawą, aż przypomniałam sobie wierszyk, kiedyś dawno spreparowany... Niestety, zaczyna się od drugiej zwrotki, bo mam jakąś lukę w pamięci. Cóż, trudno. Przytoczę, jak jest:

...Bo kot to aniołek puszysty,
Stróż zwykłej, codziennej radości,
staje dzielnie naprzeciw
Smutków, żalów, podłości.

Gdy te dokuczą zanadto,
Gdy łza gdzieś duszę zadławi,
Aniołek swą łapką puszystą,
Świat cały prędziutko naprawi.

Aniołek chowa skrzydełka,
Udaje, że nie jest aniołkiem,
Nie będzie się zadawał
z zachłannym byle matołkiem.

Bo gdyby ludzie podli,
Aniołka gdzieś rozpoznali,
Z całym swym egoizmem,
Spokoju by mu nie dali.

Jeśli więc widzisz mruczącą,
puszystą postać kota,
Pomyśl, że to niechybnie,
Niebiańska jest robota.

Że Ktoś tam w górze czuwa,
By świat Cię nie zdołował,
I dlatego ci na kolanach
Aniołka ulokował.
Aniada
 

Post » Śro lis 04, 2009 11:53 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Aniadko prawda że to aniołki ,czasem takie z różkami :wink: :lol: A wierszyk wzruszający Obrazek :D
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Śro lis 04, 2009 12:05 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

Piękny wierszyk... :)

Też lubię jak w nocy jakiś koteczek się pojawia i trzeba go głaskać... :1luvu:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro lis 04, 2009 19:49 Re: Czesio, Jożik, Miś i Pola - cz. 2.

śliczny wierszyk:-)
ja też uwielbiam kocie towarzystwo w nocy

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 53 gości