Tutaj jeszcze Milly Miziak, Mruczek i Ugniatacz w jednej kulce futra z dedykacją dla magicmady:
Czasem wieczorami nie daje żyć, biega jak piesek i nawołuje ludzi. Rozkłada się na książkach, bawi się długopisami,
podryza je, czy też podrzuca łapkami. Zajmuje krzesła i nie ma zamiaru z nich zejść, wtedy trzeba ją wziąść na kolana.
A o to przecież jej chodzi - chodzi o zwrócenie uwagi. O nic innego, tylko o ludzą uwagę.
Do kuchni też chodzi, wskakuje wtedy na stół i pcha nosek do kubków. Na biurko u nas w pokoju rzecz jasna też.
Ostatnio szczególnie polubiła stół ze zdjęć, stół z pokoju dużego.
Łóżko z naszego pokoju kocha, ale to już nie od dziś, to już od zawsze. To z sypialni mamy i taty również. Kanapę z dużego pokoju też.
Jak widać, ogólnie wszędzie już się dobrze czuje, w niektórych pomieszczeniach bardziej pewnie, w innych trochę mniej.
Ale żyje już życiem domu i ludzi, a nie obok. Jak kiedyś.
edit: Milenka przekazuje, że będzie jeszcze duuużo zdjęć.