Witam!
To mój pierwszy post. Kiedyś natrafiłam na temat o sfinksowej Fredzi, teraz Gabryś. Tydzień temu sama uratowałam małego kotka od zjedzenia przez psy. Niestety był tak wygłodzony i słaby, że mimo interwencji weterynarza, termoforów, ciepłego jedzenia i czułej opieki kotek nie przeżył. Dziś cieszę się, że za pół roku będę mieszkać na wsi i będę mogła bezkarnie dożywiać wszystkie czworonogi, które jakimś trafem znajdą się za moim płotem

Myślę, że dogadają się z moim yoreczkiem ;D