jerzykowka pisze:Po kroplówkach podskórnych często tworzy się taki "guzo-balon". Nie martw się, sam się wchłonie!!!
Faktycznie - wchłonął się

Ogólnie jest tak: sioo robimy - bardzo często i po trochu, ale ładne. Wetka mówi, że normalne, że sika co chwila, bo po tej operacji i 4 cewnikowaniach nawet najmniejsza ilość moczu w pęcherzu go po prostu drażni. Ważne, ze kot "drożny" jest. Nawet powiedziałabym że momentami "naddrożny", bo jak sobie gdzieś cupnie i przyśnie, to potem parę kropel na podłodze zostaje - "ulewa" mu się

Tylko TŻ ma przekichane, bo sprząta kuwetę i musi wybierać te groszki

Poza tym po kroplówce jesteśmy w miarę - nawet coś tam skubniemy (maciupeńko ale jednak), popijemy, umyjemy się.
Ale jak już ta kroplówka wchłonie się i zostanie wysikana - to kot się znowu apatyczny robi i ani jeść, ani pić, ani sioo (to ostatnie akurat logiczne - jak pęcherz pusty, to tego sioo nie ma czym zrobić).
Dzisiaj wetka dała dwa preparaty, które powinny wspomóc wydalanie toksyn: Lespewet i Ipakitine. Powiedziała, żeby zobaczyć co mi łatwiej będzie podać (jedno to płyn a drugie proszek) - i podać. Sęk w tym, że mi w sumie obojętne co podam (tak czy siak strzykawką do pysia, z tym, że proszek po zmieszaniu z odrobinką wody) - może macie jakieś doświadczenie z tymi preparatami? Co lepsze? Bo jednego i drugiego na raz chyba raczej nie.
Dostaliśmy też pastę dla rekonwalescentów, która być może też pobudzi apetyt - Calopet.
Jutro będzie próba pobrania krwi - może już żyłki będą wystarczająco sprężyste i uda się.