Wimo, Czitko i wszyscy, którzy śledzicie historię tego Chłopczyka: w piątek była u nas pani, która chciała wziąć kotka. Pani mieszka w chrześcijańskiej wspólnocie. Byłyśmy umówione na informację z mojej strony (w sobotę miała przyjść inna pani, więc postawiłam sprawę jasno: trzeba poczekać). Miałam zatelefonować dziś, oczywiście zrobiłam to, ale pani nie odbierała telefonu, więc zadzwoniłam do Jej przełożonego z grzecznym pytaniem. I dowiedziałam się, że Chłopczyka nie wezmą, przepraszają. Po niedawnym powrocie do domu przytuliłam go i powiedziałam, żeby się nie martwił, na pewno ktoś się znajdzie. On chętnie przygarnie człowieka. Na razie to ja się martwię, co będzie dalej. Biedny maluch, może być wspaniałym kotem dla dobrego człowieka, czemu nikt nie chce dać mu szansy???
